Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-07-2011, 12:05   #211
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Cyrus
Ruszył tunelem, już po paru krokach w wyobraźni pojawiły mu się sceny z filmów, gdzie biegający po tunelach, zwłaszcza ci źli, smażyli się porażeni prądem. Odruchowo zemknął na wyświetlacz, mniej niż połowa baterii. Powinno starczyć na trochę świecenia. Pytaniem było tylko jak daleko chce iść. Jakieś dwieście metrów dalej zauważył cień schodów, wokoło nich we wnęce pełno było skrzynek z oznaczeniami trupiej czaszki i pioruna. Wszystkie pozamykane na kłódki, ale zawartość raczej była jasna. Z pewnością dało się schodami wyjść na górę, ale było to dosyć blisko miejsca wypadku, więc możliwe, że wychodząc znalazł by się wewnątrz kordonu policyjnego. Druga okazja wyjść mogła być równie dobrze pół kilometra dale jak i pięć. Z tego co pamiętał Cyrus, żadna inna linia metra nie krzyżowała się w pobliżu z tą linią.

Fabio
Urzędniczka uważnie spojrzała na Fabia.
- Chyba pan żartuje, są przepisy. Zresztą i tak by pana w Paryżu zatrzy… - popatrzyła na coś poniżej lady – ale chyba będę mogła coś poradzić.
Jednak nadzieja została zduszona w momencie gdy Fabio dostrzegł dwóch mundurowych idących w kierunku okienka.
- Proszę zaczekać, zaraz wszystko się wyjaśni – powiedziała urzędniczka.
Taak, z pewnością się wyjaśni. Mundurowi byli coraz bliżej. Patrzyli wprost na Fabia, nie mogło być mowy o pomyłce. A efekt wyjaśniania mógł być jeden…
 
Mike jest offline  
Stary 21-07-2011, 15:57   #212
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
-A dokąd dokładnie? - taksówkarz wyraźnie żądał dokładnego adresu.
-Jedź pan na róg Ivy Drive South i Quartz Street.
-Dobra, ale to będize słono kosztowac, na drugi koniec miasta...
-Gdybym nie mał kasy nie wsiadlbym do tego pojazdu. - Ray już tracił humor.

Taksówkarz nie odpowiedział, tylko włączył się do ruchu, żeby po chwili żółty pojazd stanął w korku.

"świetnie"

Ale po chwili samochody ruszyły, gdzieś był wypadek, policja kierowała ruchem.

"Całe szczęćcie że nie wiedzą co jest w torbie kilka metrów od nich" - na myśł od karabinie i pistoletach. "Jak tak dalej pójdzie to zacznę handlować bronią"

*
Zajechali po prawie godzinie jazdy, przebijanie isę przez centrum o tej porze to mordęga, która dużo kosztuje. I forsy, i nerwów.
-Należy się 32 dolary i 75 centów.
Ray szybko zapłacił należność, przeszukując porfel w poszukiwaniu drobnych.

Taksówka po chwili odjechała, A Ray stał na chodniku. Powiedział Rosjaninowi, że będzie się kręcił w okolicy. Ale z jakim celem? Bez celu, trzeba było się od razy skontaktować z Miszą. Wyciągnął telefon. Nie wiedział dokładnie, gdzie on może być teraz. Przed prawie dwoma godzinami był w Linen Rounge, North Holland. A teraz? Najpewniej był gdzieś tutaj. Raczej. Nie został zaproszony, więc nie miał zamiary nachodizć Borysa. Jeszcze wejdzie w złym momencie i będzie miał kłopot. Bezpieczniej jest zadzwonić.

Sygnał łączenia, troche długo.
-Słucham?
-Cześć Misza, tu Ray, masz może wolną chwilę? Chciałbym poromawiać.
-CześćTawariszcz, jasne, jestem na nabrzeżu.
-Na którym? - Ray kochał ludzi, któzy udzielali takich niesprecyzowanych odpowiedzi.
-Przy pierwszym pirsie w Middle Park West. Abo w Pugatory. Nieważne. Wpadaj.
-Dzięki, njapierw muszę tam dojść.
-Spoko, mam trochę wolnego czasy. Do zobaczenia.
-Cześć.. - Ray rozłączył się.

"Świetnie, to po co jechałem na tą cholerną ulicę?"

Ray poszedł. Na piechotę. Do następnej dzielnicy. Szedł szybko, nie rozważająć zbyt wielu spraw. Po prostu szedł.

"Jeżeli w najbliższym czasie nie wyjadę z Liberty, to muszę chociaż wynając samochód"
**

Misza siedział na tym czymś, do czego cumuje się statki. Ray nie kojarzył nazwy. Nabrzeże było puste, żadnego ruchu.
- Zdrastwuj towarisz - Misza uważnie rozglądał się na boki. - Chciałeś pogadać to chodź.
Poprowadził do zaparkowanej furgonetki. O dziwo była pusta.
- Jak to mawiają amerykanie: nawijaj.
-Dobra, interesuje mnie dokładnie to, co dizało się w tym klubie z Japiszonami. Co mówili, a szczególnie co o mnie mówili. Nie widziałeś może takiego jednego, co nazywa się Arato? Nie ma małego palca w jednej z dłoni. Jest tam najważniejszy. Jeżeli dobrze się domyślam, to chcą mojej śmierci, albo coś, co miałem w zasięgu ręki, a tego nie mam.
Misza zapalił fajka nie częstując nawet Raya.
- Był tam Arato. Znam kolesia. Dostał od kogoś kulkę podobno, łapę miał na tym... no... ciort wazmi... o tak miał - pokazał "kulawą rękę" szukał znajomych Jakiejś laski, Iskra się nazywała i kolesia nie pamiętam jak się nazywał. Rozpytywał sie ludzi. Pokazywał zdjęcie zrobione w kubie. No i poznałem twoja gębę, ale że równy z ciebie gość to trzymałem gębę na kłódkę. Ale... Arato mówił, że ukradliście mu koks. Dopuść mnie do interesu, mam znajomości mogę pomóc. Nie musimy w to wciągać reszty chłopaków.
-Tylko że żadnego interesu już nie ma - odparł Ray - Irma, której zdjęcie pokazywał, oraz pewnie zdjęcie Jacka Walkera, to oni wiedzą, a właściwie wiedzieli, gdzie są prochy. Mówię wiedzieli, ponieważ już nie żyją - zwiesił głowę - dzisiaj mówili o tym rano w telwizji, trupy w magazynie. Oni mieli połowę prochów, druga połowa została skradziona podczas napadu na Bank of Liberty. Tak przynajmniej mówili. Napad na bank jest faktem, to, że w banku były prochy, 10 kilo, też. Ale gdzie teraz jest ta druga połowa to ja nie wiem. A pierwsza połówka, ostatni raz widziałem tą torbę w mieszkaniu, gdize rozegrała się masakra włoskiej mafii, w North Holland. Mieszkanie na parterze, Huk dym, ciasne pomieszczenie... Z tego co pamiętam, na koniec Irma z Jackiem, oraz z prochami, uciekli z budynku, prosto w nadjeżdzające radiowozy. A tu nagle drogę zajeżdza im furgonetka, do której wskakują. I wtedy ich ostatni raz widziałem - dokończył - najpewniej tam byli ci japońce, nie widziałem wszystkiego dokładnie. Z tym wszystkim związana jest jeszcze jedna sprawa. Fabio Limbeviani, Włoch, używa imienia Marco. Ogólnie jest teraz ścigany, a to on był sprawcą tego zamieszania w North Holland. Masakra. I powtarzam, nie wiem gdzie są te prochy, możliwe że połowa jest już u Japończyków, ale za nic nie ręczę. A tak w ogóle to przez tego jebanego Włocha mnie teraz ścigają, bo wziął samochód od kumpla, w którego bagażniku były te prochy. I pomyśłeć, że wtedy w Hotelu, ratowałem mu dupę przed glinami.
-Chujowo - mruknął Misza - Mogę za darmo pomóc ci stuknąć tego makaroniarza. Humor ci się poprawi. Ty... - szturchnął Raya łokciem w żebra - a może znajdziemy tego kumpla makaroniarza? Tego od samochodu?
-Nie, ten makaroniarz ma obecnie dużo problemów na głowie. Po co je rozwiązywać za niego? - uśmiechnął się - ściga go Policja, Yakuza, bo był też w klubie, najpewniej dodatkowo dochodzi do tego jego włoska rodzinka, w końcu paru ich zginęło, a nic nie zyskali. Mało tego, policja ściga go za dwie rzeczy. Za strzelaninę w mieszkaniu, której był powodem i autorem, oraz za napad na Bank of Liberty, z czym najpewniej nie ma nic wspólnego.
-To jak wpadł?
-Nie wiem czy wpadł, bynajmniej bawiąc sie telefonem w budce telefonicznej zadzwoniłem na policję i go trochę głębiej utopiłem w tym jego gównie. A co do jego kumpla, to podobno zapadł się jak kamień w wodę.
-To co chszesz zrobić? Zrobić rzeź u Włochów?
-Prawie. U Yakuzy, w tych ich zasranym klubie. I nawet wiem jak mógłbym to zrobić, choć nie wiem, czy dotrę do odpowiednich materiałów.
- Towarisz, chcesz ugryźć więcej niż łykniesz. Chcesz zadrzeć z Yakuzą. Sam, jeden, bez powodu. Bo ja do tego ręki nie przyłożę, nie jestem samobójcą, ani cię aż tak nie lubię.
Ray się uśmiechnął:
-Misza, ja też nie jestem samobójcą. Dlatego sie zastanawiam. Nie zamierzam wparować tam jak jakiś Rambo, siejąc spustoszenie po całej sali. Nie, nie jestem wariatem. Myślałem na puszczeniu ich klubu z dymem w bardziej wystrzałowy sposób. Ale muszę nad tym pomyśleć. To nie jest wypad do kina. A tak poza tym Yakuza do końca nie będzie wiedziała, kto to zrobił. Jeżeli sie uda, to Arato zginie, a według mnie to jemu najbardziej zależało na tym interesie. Musiałbym się przejechać w okolice tego klubu i zlustorwać otoczenie. Czy plan, do którego dążę, da się zrealizować.
- Jak kropniesz młodego Arato to jego wuj dobierze ci się do dupy. Może i nie kocha siostrzeńca, ale bedzie bronił honoru rodu. Żółtki są na to uczulone.
-Misza, nie zamierzam do nikogo strzelać. No, może przy okazji, jeżeli sam taki Jakipszon podejdzie pod lufę. Myślę nad czymś bardziej wybuchowych, wysłanie ich klubu na księżyc a przynajmniej na drugą stronę ulicy będzie w niektórych sferach bezpieczniejsze. Dlatego się tak zastanawiam. Według mnie wystarczyło by kilka ładunków umieszczonych w krytycznych miejscach budynku. Albo przynajmniej w ich okolicy. Do tego potrzeba czasu, dokładnego zaplanowania. Chyba że znasz kogoś, kto ma zdalnie sterowanego Flatbeta. I zbyteczne kilogramy środków wybuchowych. Wystarczy nawet trotyl, albo chodźby dynamit. Nie, dynamit lepiej, jest zbyt niebezpieczny. A do tego trochę kilogramów Termitu - Ray się rozmarzył.
- Towarisz, to ty nie rozumiesz. Czy strzelisz, czy przejedziesz bryką, czy wysadzisz wiorawno. Stary Arato wyśle swoich siepaczy żeby znaleźli kogo trzeba. Mam kontakty, ale nie wystawię znajomków. Bo jak wysadzisz im budę, japońce przejdą się po sprzedawcach. A oni nie będą mieli powodu by im nie powiedzieć. Stary, zanim zrobisz choć krok w tą stronę, pomyśl co zyskujesz a co tracisz.
-Misza, to może zaproponujesz coś, co rozwiąze ten japoński problem? Bo to oni mnie chcą przy okazji dorwać. A ja mam siedzieć bezczynnie? Uciekać? Z chęcią bym to zrobił, a nawet chcę wyjechać, ale najpierw chciałbym rozwiązać ten problem, który chce mnie dorwać.
-A co ja mogę. Ja ci po prostu mówię, jak sprawy stoją. Pijesz jak swój, to szkoda żeby cię zabili. Jakbyś miał ten towar to mógłbyś się spiknąć z kimś mocnym, wtedy Arato mógłby ci skoczyć. Jakby fikał prywatnie i dostał kopa to stary by się nie ciskał może.
-Ja już naprawdę nie wiem, co do cholery mam robić. Wiem tylko jedno. Nie zamierzam uciekać jak szczur z tonącego okrętu. Poza tym dawno nie byłem w mieście i nie wiem, kto z kim i jak. - spuścił głowę - Wiem! Ale to jest cholernie ryzykowne. A jakby tak sprzątnąć i młodego i starego Arato? Obu.
-To by się posrało na całego. Yakuza w LC by była skończona, ale by kurwa wysłali za tobą swoich ninja. Byłbyś bohaterem w mieście, ale nikt by nie podszedł do ciebie bliżej niż na 100m.Możesz tez iść na współpracę z fedziami, ale musiał bys im sprzedać supernewsa żeby ci dali ochronę i nowe papiery.
-A czy ja powiedziałem, że będę się tym chwalił? Nie. Po prostu, zlikwidować i zapomniec, nikomu o tym nie wspominać. Nie zamierzam ich okradac ani nic z tych rzeczy. Swoich ninja za mną nie wyślą, kiedy giną szefowie, bedą bardziej potrzebni tutaj, ponieważ miasto nie lubi pustki, i pewnie zaraz ktoś, Rosjanie, Włosi i inne organizacje zapełnią tą pustkę. Jednym słowem bedą mieli tu bagno. A co do programu ochrony, to nie, dzięki, po pierwszym roku popełniłbym samobójstwo.
-Ale zabiłby się we własnym stylu - zaśmiał się Misza. - Potrzebujesz coś mniej samobójczego ode mnie?
-Tak, wciągle to samo, skuteczny sposób na rozwiązanie problemu. A jak takiego nie ma, to trudno, sam coś wymyślę, ale to może byc niebezpieczne. Tak się jeszcze zastanawiam, jak daleko zaszli ci Japońce za mną. Co o mnie dokładnie wiedzą? I najwaźniejsze, jak szybko do mnie dotrą? Jak myslisz jak szybko? Bo od tego zależy moja przyszłość. A tak to wszystko, zaraz pójdę w swoją stronę, i byc może nigdy się juz nie zobaczymy, chyba że Borys znowu bedzie mnie potrzebował.
- Ja im nic nie gadałem, więc z mojej strony możesz byc spokojny.
-Dobra, dzięki za rozmowę. Możę przez noc wymyślę jakiś dobry sposób.
-Tawariszcz, nie ma za co, czasem dobrze jest powymieniać poglądy na niektóre sprawy. I dzięki temy dowiedziałem się, ile wariatów chodzi po ulicach - puścił oko do Raya, Ray to zignorował - podwieźć cię gdzieś?
-Pewnie, niech będzie pod domem Borysa.
-Tawariszcz, masz u niego jakąś sprawę?
-Nie, ale to jest dore miejsce.
-Choroszo.

***

Kilkanaście minut pózniej Ray szedł już ulicą w stronę najbliższego hotelu.
Prześpi się, pomyśli i pojedzie do nowego mieszkania, które raczej wynajmie.








 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline  
Stary 22-07-2011, 01:52   #213
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
„Cholerne psy!” – przeszło przez myśl byłego żołnierza.
Ale nie czas był na strzelaniny, robienie pułapek czy innych nieprzyjemnych dla władz rzeczy. Wyłączył latarkę w telefonie, oszczędzając baterię i wskoczył na wychodzące ze ściany schody, oświetlone bladym, czerwonym światłem. Było tylko kilka stopni, to też wziął je na jeden krok. Otworzył drzwi. Ciągnął się za nimi krótki korytarz i drabina w górę, zapewne prowadząca do jakiejś kratki, ewentualnie piwnicy. U góry nawet było słychać jeżdżące radiowozy i wrzawę ludzi.
Sama policja powinna się bać wejść na tory, ewentualnie spodziewać się go na innej stacji.
Na wszelki wypadek sprawdził w Internecie, jaki miał w telefonie rozkład pociągów do tej stacji i godzinę. Dopiero za cztery godziny miał dość sporą przerwę między kolejkami, gdzie mógłby dojść do następnej kratki wentylacyjnej system tuneli metra.
Nie mając lepszego wyjścia, usiadł pod ścianę. Złamany nos złapał w palce i naprostował go sobie. Krew zaczęła lać się obficiej, ale przynajmniej nos przestawał boleć.
Miał nadzieję że bałagan na górze zostanie sprzątnięty na górze. Wtedy jak szczur, wyjdzie z kanałów i ukradnie jakiś auto. Potem to już się okaże, do kogo i po pojedzie. Miał kilka możliwości, ale najpierw chciałby odwiedzić Plistiffa.
Nie mając nic lepszego do roboty, udarł sobie kawałek materiału z koszulki i zatamował krwawienie z nosa, co prawda byle jak, ale było.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 23-07-2011, 15:57   #214
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
[Rzut w Kostnicy: 3]
Bałem się tego rzutu jak jasna cholera : P

__________________________________________________ ___________

-To ten dupek... - wyszeptał Jerycho widząc zdjęcie marynarki z jego odciskiem palców.
-Dobra. Więc o początku. Dzień w którym wyjechałem byłem bardzo nerwowy. To chyba zrozumiałe. Bawiłem się swoją bronią. Rozłożyć, przeczyścić, złożyć, przeładować, znów rozłożyć, obejrzeć każdy kawałeczek bardzo dokładnie, naoliwić, pocelować do nieistniejących celów. To mnie uspokaja. Siedziałem tak przez dłuższy czas. Zakładałem najróżniejsze akcesoria na moją Syrenkę. Znaczy mojego Desert Eagla. Zakończyłem zabawę z nią gdy miała latereczkę, lunetę i tłumik. Na tą armatę nie działają całkowicie i wciąż są całkiem głośne, ale jednak są sensowne. Więc zakończyłem gdy po raz kolejny zabrałem się do czyszczenia, ale przeoczyłem, że nie rozładowałem ani nie zabezpieczyłem broni.- Jerycho odsłonił bark pokazując ranę- Wyciągnąłem kulę w kuchni, potem zszyłem. Kiedyś byłem zdecydowanie mniej praworządny i wtedy nauczyłem się tego. Nie sądziłem, że to aż tak boli ale da się zrobić. Zeszło mi na tym zbyt dużo czasu. Szybko starłem z piersi krew ręcznikiem papierowym i wybiegłem z domu taszcząc ze sobą plecak. Wie pan jakie to upierdliwe z taką raną? Ale to nie był koniec mojego pecha. Po drodze przebiegałem uliczkami. W jednej z nich ktoś mnie napadł. Dla tego moja twarz tak wygląda - zaprezentował ślady po ostatnim mordobiciu.- W pewnym momencie wyszarpnąłem moją Syrenkę, jednak bydlak wybił mi ją z rąk. Nie pamiętam szczegółów. Takie bójki dzieją się zbyt szybko. Ostatecznie koleś spieprzył z moją spluwą. Szczerze to się dziwię. Musiał mocno spanikować, bo z tą raną i plecakiem, przegrywałem walkę. Musiał być jakoś związany z tą sprawą Fabia i musieli się dowiedzieć, że udostępniłem mu moją chatę. Dla tego zostałem celem. Wszystko łączy się w logiczną całość.
PółPolak oparł łokieć na stole a brodę na pięści i uśmiechną się lekko. Starał się wyglądać naturalnie. Wiedział, że głos mu nie drżał, choć chyba się pocił.
 
Arvelus jest offline  
Stary 27-07-2011, 22:41   #215
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Jerycho
Coś Jerycho mówiło, że detektyw nie kupił ściemy.
- Więc podsumujmy – powiedział policjant – bawił się pan bronią i sam się pan postrzelił i opatrzył. Tak?
- Tak.
- Tak, dobrze pan opatrzył i zaszył ranę jedną ręką. Wiem, że ulica to szkoła życia, ale takie opatrzenie rany nie wygląda mi na własnoręczne
. - Wyjął jeszcze jakieś zdjęcie i sunął po stole w kierunku aresztanta. - To jest zdjęcie ran z rzekomo skradzionej „syrenki” – gruby na kciuk otwór wlotowy prezentował się niezbyt ładnie i był o wiele większy niż rana pokazana przez Jerycho. - Ale kontynuujmy. Potem „pożyczył” pan mieszkanie swojemu znajomemu. A następnie zupełnie przypadkiem zabrał pan broń na wycieczkę i w uliczce pobił się z nieznanym osobnikiem w garniturze, który zabrawszy panu broń zbiegł i zabił w pańskim mieszkaniu kilka osób. Pan nie przejmując się tym ruszył pod namiot, ranny i okradziony.
- Rozumiem, że postrzelił się pan w salonie…
Jerycho skinął głową.
- … wobec tego jak pan wyjaśni krew na futrynie drzwi wejściowych oraz na znalezionych tam drzazgach?

Cyrus
Czas wlókł się niemiłosiernie, ale w końcu doczekał się dłuższej przerwy między pociągami. Ruszył wzdłuż torów przyświecając sobie komórką. W końcu po jakimś czasie dobrnął do kolejnego wyjścia technicznego. Wszedł po schodkach, miał szczęście. Na samą górę prowadziły wąskie schody. Prowadziły do niewielkiej kanciapy z tyłach jakiegoś budynku, jak ocenił wyglądając przez usmarowane czymś okienko. Sforsowanie drzwi było formalnością. W świetle dnia nie przedstawiał się zbyt korzystnie. Zakrwawiona nogawka, do tego uwalany czarnym pyłem z tuneli. Mógł zwracać na siebie uwagę.
Stojący u wejścia do uliczki sprzedawca hoddogów majstrował cos przy małym radyjku. W końcu udało mu się złapać jakąś stację.
~ … policja wciąż poszukuje zabójcy dwóch policjantów, kto kol wiek widział podejrzanego osobnika proszony jest o natychmiastowe powiadomienie policji. Podajemy rysopis…
Cyrus nie potrzebował zbyt wielkiej wyobraźni by dopasować ów rysopis do siebie. Łatwo było się domyślić, że w telewizji pojawią się podobne komunikaty.

Ray
Zainstalował się w niewielkim pokoiku i rzucił graty na łóżko. Miał plan, ale potrzebował paru rekwizytów i byś może pomagiera. Zastanawiał się kto mu może pomóc. Hmm, Misza raczej odpadał zwłaszcza, że znał kierunek działań Raya i jednoznacznie się o nim wypowiedział.
 
Mike jest offline  
Stary 28-07-2011, 11:09   #216
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Tak, obmyślił juz plan. W miarę skuteczny, choć pierwszy krok był najtrudniejszy. Jeżeli nie uda mu isę tego zrobić, z całego planu nici. A plan był... finezyjny, bez rozlewu krwi, w którym nikt na serio nie zginie, a dużo osób będzie mieć cholerne kłopoty.

Zamknął drzwi na klucz, i zjechał windą na dół. Na odrobinę luksusu mógł sobie pozwolić, ulokował się w hotelu. Wyszeł na zewnątrz, mimo stosunkowo późnej godziny sklepik-kiosk na rogu był jeszcze otwarty. Kupił częśc potrzebnych rzeczy, a właściwie dwie: kopertę i długopis.

Kartkę, potrzebował tylko jednej, wyciął z książki telefonicznej będącej w pokoju, z tyłu miała kilka czystych kartek. Nożykiem z rozwalonej jednorazówki do golenia wyciął jendą z nich, odciął dodatkowo stopke i nagłówek.

"Jak najmniej tropów i wskazówek"

Gdy już skończył pisać wiadomość, dał piekny, czytelny podpis: Informator, kopertę zaadresował do Arato.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline  
Stary 30-07-2011, 13:02   #217
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
-Wie pan... po postrzale krew lata wszędzie, nawet na kilka metrów. A wchodząc do mojego domu wchodzi się bezpośrednio do salonu. Moje rany szybko się goją. Zawsze tak miałem. Sprawdźcie moją kartotekę. Jak miałem dwanaście lat zostałem bardzo brutalnie pobity. Uroki zabawy w gang. Wstrząs mózgu, pęknięta czaszka, głęboki krwotok wewnętrzny z uszkodzonej wątroby, nos wbity w zatoki (chwała chirurgowi plastycznemu za dobrą robotę), liczne złamania i coś z nerwami. Byłem zbyt młody by to rozumieć a gdy dorosłem to nie pytałem. Spędziłem miesiąc w szpitalu, choć przeciętnie siedzi się po czymś takim dwa lub trzy, a ostatni tydzień to lekarze nie chcieli mnie wypuścić, bo nie mogli uwierzyć, że już doszedłem do siebie. W dwa tygodnie po wyjściu zostałem zatrzymany za brutalne pobicie. Sąd uznał, że brakuje dowodów by skazać Stevensa razem z pozostałą trójką kolegów, ale ja wiem co widziałem, więc mu wlałem. Moja twarz dwa dni temu wyglądała znacznie gorzej, a rana po postrzale już zaczęła się goić. Dla tego może się wydawać mała. Prosze spojrzeć. Przecież może się wydawać jakby ona była sprzed tygodnia, czy dwóch, a nie paru dni.- Zaciągnął koszulkę do normalnej pozycji -Zszycie nie jest wcale trudne. Jak chcecie to przynieście mi tu jakiegoś manekina, postrzelcie go i zaszyję. Przecież to tylko dwa szwy i węzeł. Po wyjmowaniu kuli domową pensetą to bułka z masłem, niech mi pan wierzy. Jeśli chodzi o noszenie broni to zawsze mam ją przy sobie. Nigdy nie wiadomo gdy starzy znajomi postanowią się odezwać, podobnie jak starzy wrogowie. Tak samo jak miałem mojego Five&seveNa w szpitalu. Nie po to wydałem tyle kasy na tę kaburę by leżała w domu. A namiot mimo postrzelenia się i bójki? Prawda, powinienem zgłosić kradzież, ale chciałem to zrobić po powrocie, a miałem już nikłe szanse by zdążyć na czas. Bardzo chciałem być poza miastem w momencie gdy Fabio ze swoimi, jak widać nie-przyjaciółmi, spotka się w moim domu... Rany... rzeczywiście to wszystko strasznie pokręcone... Musze sprzedać pomysł jakiemuś pisarzowi. To wygląda jak niezła powieść sensacyjna.
- Powiem szczerze, to nie wygląda dobrze - powiedział Parker - Proszę się nie obrażać, ale ciężko uwierzyć w błyskawiczne zdrowienie i piękne ściegi jedną rękę po postrzale kalibrem na słonia.
- Jeśli nie ma pan nic więcej do powiedzenia to kończymy na tą chwilę. Zostaje pan zatrzymany.

-Rozumiem. Sam bym głęboko wątpił w coś takiego. Życie na prawdę bywa dziwniejsze od fikcji... A sądziłem, że to nic nie warty frazes. A swoją drogą przy tym ozdrowieniu z dzieciństwa to teraz to zakrawa o normę.
 
Arvelus jest offline  
Stary 03-08-2011, 12:49   #218
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Parker szybko zaczął przeglądać kanciapę i znalazł to, czego szukał. Uniform pracownika sesji. Szary, nie rzucający się zbytnio w oczy. A przynajmniej miał taką nadzieję. Zrzucił swoje stare ubrania, bluzą starając się zetrzeć resztki krwi z twarzy i rąk. Ma dobrą sprawę, został tylko w koszulce i bieliźnie, więc stare ubranie zaniósł na torowisko i tam je zostawił. Dodatkowo trochę je podarł. Bańką smaru jaką znalazł umazał się tak jakby właśnie wrócił z ciężkiej pracy. Pod uniform wsadził pistolet, a za pas ciężki klucz francuski. Nie mając nic lepszego do roboty, wyszedł z kanciapy i starając rzucać na siebie minimalnie dużo uwagi, spacerowym krokiem ruszył w jakiś ustronny parking, gdzie miał nadzieję zdobyć samochód.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 03-08-2011, 21:58   #219
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Jerycho
Parker wyłączył magnetofon, zebrał papiery i wezwał mundurowego by ten odprowadził Jerycho do aresztu. Na razie miał fart, trafiła mu się pojedyncza cela, nie każdy miał tyle szczęścia.

Cyrus
Nie wzbudzając sensacji udało się dojść Cyrusowi na tyły bloku, stało tam zaparkowanych kilka gablot. Nic szczególnego, ale przynajmniej żadna z nich nie rzucała się w oczy. Rozejrzał się dyskretnie i wyjął francuza za paska. Podszedł do środkowego wozu, tak by pozostałe choć trochę go osłaniały i płynnym ruchem stukał w szybę. Raz dwa pozbył sie resztek szkła z ramy i wsiadł. Skrzywił się trochę, parę kawałków zostało na siedzeniu. Sięgnął pod deskę rozdzielczą i wyrwał garść kabli. Chwile później silnik zamruczał.

Ray
Ray był gotów do działania, pozostała kwestia dostarczenia wiadomości… kurier? Poczcie nie ufał i wolał mieć wpływ na termin dostarczenia przesyłki.
 
Mike jest offline  
Stary 03-08-2011, 22:36   #220
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Była to stara i zdezolowana już sporo Corolla, więc idealny samochód dla robola z metra, za którego pewnie musiał być brany.
Długo myślał dokąd by mógł jechać, ale jedyne co mu przyszło do głowy to jego serdeczny znajomy, lekarz wojskowy Joe Plitstiff.
Wybrał z telefonu jego numer i przedzwonił, krótko i zwięźle informując że zaraz u niego będzie.
Wrzucił pierwszy bieg i skierował się do jego prywatnego gabinetu lekarskiego, mieszczącego się nieopodal mostu.
Do znajomego dojechał bez problemu. Samochodów zatrzymał się przed jego gabinetem, a sam doktorek musiał słuchać radio, bądź oglądać telewizję bo jak tylko zobaczył mężczyznę, bez ogródek wypalił:
- Coś ty odpierdolił cugancie jeden? Ledwo co wróciłeś z woja, a już zamieszanie na mieście robisz… Czy ty się kiedykolwiek zmienisz? – nie był pocieszony, ale zabrał się za złamanie.
Chwilę potem nos nie krwawił, w dodatku znajomy podrzucił mu kilka ubrań. Byli prawie jednakowych gabarytów, ale Joe był grubszy. Dlatego też ubrania praktycznie wisiały na Cyrusie.
Parker wyszarpnął z portfela trochę gotówki, ale ten odmówił. Mężczyzna nie nalegał, wiedział że kasa może mu się przydać.
Ciekawiło go, gdzie jest jego samochód. Ostatnio pożyczył go Jerycho, więc powinien być pod szpitalem. Mimo wszystko, powinien spróbować dostać się do mieszkania.
Tak też więc zrobił. Pożegnał się ze serdecznym znajomym i z plastrem na nosie, pojechał w kierunku mieszkania, wcześniej też odwiedzając sklep z rekwizytami aktorskimi, gdzie kupił sztuczną brodę i czarne okulary. Wyglądał jak bezdomny, gdyby nie fakt że cichy od lekarza były czyste.
Pod mieszkaniem, starał się wypatrzeć wszystkich podejrzanych typów w okolicy, którzy mogli być policjantami, dlatego też przed samą klatką pokrążył z pięć razy.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.

Ostatnio edytowane przez SWAT : 04-08-2011 o 15:03.
SWAT jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172