Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2011, 14:39   #28
Agape
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Dziwne to było wszystko i te typy w gospodzie i apartament, a także nagła chęć von Stadena by gospodę opuścić wraz z jego nowymi znajomymi. Zerkała ukradkiem na Kislevitów którzy zbyt przyjaznego wrażenia na niej nie wywarli. O nowym szlachcicu pomyślała tylko „jeszcze jeden Pan, jeszcze jeden problem”. Toteż kompletnie ją zaskoczył nagły potok słów ze strony markiza (chyba bardzo mu zależało, by zapamiętała jego tytuł) Rolanda de Nevoix. Zupełnie zbita z tropu stała czerwieniąc się i nie wiedząc czy powinna spuścić wzrok czy wręcz przeciwnie odpowiedzieć śmiałym spojrzeniem. „Dziwna to musi być kraina ta Bretonia gdzie zwykła chłopka większym się cieszy szacunkiem od szlachcica.” Pozwoliła wyciągnąć się na środek, bo i cóż mogła poradzić przecież nie wyrwie dłoni z uścisku ni nie ucieknie jak spłoszona kuropatwa. Z jednej strony mile ją połechtało takie wyróżnienie, przestała się czuć jak element bagażu, z drugiej jednak strony niebezpiecznie było zwracać na siebie uwagę możnych, kto wie czegóż ktoś taki może od niej chcieć.

Myślała, a może miała nadzieję, że m a r k i z straci nią zainteresowanie równie szybko jak je okazał, ale zdziwiła się wielce, gdy to z nią postanowił rozmawiać. Z nią! Zwykłą służącą i to mimo że inni szlachetnie urodzeni byli w pobliżu. Zerknęła dyskretnie w stronę von Stadena, ale ciemności nie pozwoliły rozpoznać jego nastroju. Miała tylko nadzieję, że nie będzie miał jej za złe, że śmie odwracać uwagę de Nevoixa od jego wielce szacownej osoby. Po kimś takim wszystkiego się można było spodziewać.

Szła więc u boku markiza nie mówiąc zbyt wiele, przytakując jedynie i od czasu wtrącając jakieś „Ach naprawdę?”, „I co było dalej?”, czy inne podobne wyrażenia mające pokazać jej zainteresowanie i zachwyt, ale przede wszystkim skłonić rozmówcę by nie przerywał. Jak mawiała matka nie ma lepszego sposobu by rozmawiać z mężczyzną niż pozwolić mu bez przeszkód opowiadać o jego wspaniałości i udawać, że żywotnie nas to interesuje. Naprawdę zaś uwagę Ulrike pochłaniały myśli o tym jak daleko już są od gospody, czy ktoś by ich usłyszał gdyby wzywali pomocy (Ci Kislevici naprawdę nie sprawiali dobrego wrażenia) i dlaczegóż to bezpieczniej jest pałętać się nocą poza traktem niż spać w pełnej ludzi gospodzie.

Kiedy wreszcie dotarli na miejsce, miejsce (była tego pewna) bardzo dobrze ukryte i odosobnione, ”Tu na pewno nikt nie usłyszy naszych krzyków” – skonstatowała i usiadła posłusznie na kocu. Przysłuchiwała się uważnie słowom Rolanda coraz bardziej przekonana, że jedna złota korona na tydzień wcale nie jest wygórowaną zapłatą za to, na co się narażała. „A może tak właśnie zaplanował to Sigmar w swojej mądrości? Może tu leży prawdziwy początek?”
 
Agape jest offline