Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2011, 17:06   #398
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
Czytanie z księgi zamachowca starego:
Drodzy zieloni, pomniejsi bracia. Ork była po to, żeby goblin dostać solidny płaca. I dać posada, jak Heinrich.
Ali być po to, żeby robić wszędzie rozpierducha z oddział gorące czerwone laseczki i tępić niewierni. I basta.

A: Oto słowo pańskie.
W: Pallach niech będą dzięki.

Jebut!

Dowiedziałem się, że jakiś taki w potrzebie. Później okazało się, że ten taki to goblin i zwie się... Taki. Nie ciągnęło mnie do akcji ratunkowej. Miałem się w spokoju pomodlić w kierunku Męki i pochwalić się Pallach, że kolejnego wroga jedynej i słusznej wiary posłałem do Szatana i jego spółki ZOO, a przy okazji zwiększyć szansę na dostanie się po śmierci do wielogwiazdkowego hotelu Siódme Niebo.
Tymczasem coś pierdyknęło w powietrze. Nie był to bynajmniej mój żołądek, który od kilku godzin domagał się porządniejszej strawy, a nie jakichś szczyn.
Jebut!

Pierwsze krzesło pierdło w powietrze, posyłając zielonego synalka sir Barbaka w troki. Kolejne jeb! i poszło siedzisko, na którym siedział popapraniec i satanista jeden, który popijał diabelskie napoje, ale wybuch się opóźnił na jego korzyść, niestety.
A potem - haha, zębulla i lizodup Vogel poleciał dzięki sile odrzutu w pierony (i inwestycje w dobrego dentystę szlag niezły trafił po prostu). A potem...

Palladine, nie we mnie, moja droga! Ja ci nawet kilku niewiernych załatwiłem, powinienem mieć przepustki do raju... Wiem, że nie lubisz tych kobiecych dni, menkastracją to zwiecie czy jakoś tak, ale nie musiałaś się na mnie wyładować.
Ja także śladem, choć nieplanowanie, pofrunąłem z miejsca i jebnąłem w ścianę, prosto z miejsca. I me siedzisko też wyleciało z powietrze. Przypomniało mi się wówczas, gdzież to ja podziałem kilka zgubionych bombek choinkowych z zeszłego roku...

- Co to to nie ja, panie pułkowniku, to krzesła - wymruczałem, powstając z podłoża.
 
Ryo jest offline