Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2011, 21:06   #17
Kizuna
 
Kizuna's Avatar
 
Reputacja: 1 Kizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodze
Zawarczała. Cicho, ostrzegawczo, jak wilk. Jej dłonie spoczęły na buławie jaką miała przy swoim pasie. Natomiast druga ręka spoczęła na jeden z fiolek, zawierającej miksturę przyśpieszenia. I tak była szybka, ale z tym wzmocnieniem nikt by jej nie dogonił. Parszywi ludzie. I parszywa “straż”. Ludzie, żałosny, marny i podrzędny gatunek, nieustannie dążący do bratobójczych walk, wyniszczania miejsca swojego życia i niepowstrzymanej ekspansji, by zasiać swą plagę na terenach, których jeszcze nie skazili swoimi parszywymi bytami.

-Zapraszam.-

Gardłowy warkot, zmrużone oczy. Ręka na buławie, pewny chwyt świadczący, że pierwszy kto podejdzie straci głowę. Dosłownie.

Pierwszy zaszarżował z mieczem, niewysoki chłoptaś z ognisto czerwonymi włosami. Jego budowa ciała była dość solida, na pewno nie był człowiekiem, ale to mało ważne było. Był rasistą, podkomendnym ludzi.

-Błogosławione ramię.-

I zamach buławą, odrywający nos praktycznie w całości od twarzy tego śmiecia. Tego... kurwiego syna i ludzkiego pomiota.

Przeciwnik padł, dwóch strażników wystartowało w kierunku Niny. Lecz w zbrojach i z długimi halabardami, byli bardzo powalni. W tym czasie ruszył jeszcze jeden pachołek.

Parszywi ludzie. Oni by ją najpewniej zgwałcili, okradli i zabili, a straż by palcem nie kiwnęła. W tym momencie zastanawiała się gdzie było jej stado, skoro ono "patrolowało" całą tą okolicę, tak jak większość lasów w bliższych i dalszych okolicach Barcelony. Pieprzeni ludzie. Niech zginą, niczego więcej nie pragnęła. Teraz po prostu odskoczyła w bok. Nie była silna. Ale była szybka i zwinna. Dlatego po prostu odbiła w bok i pobiegła w stronę lasów. Głupi ludzie, niech zaraza pochłonie całą ich cywilizację, a ciała obrócą się w miał.

Ludzie puścili się za tobą w lasy, za nimi straż. Nie byli wcale powolni, lecz wolniejsi od Ciebie. Wszyscy przypatrywali się temu przedstawieniu.

-Dom jest nasz i lasy też są nasze.-

Bez problemów przeskoczyła zwalony pień drzewa. Kierowała się w stronę wody, z dwóch powodów. By zgubić pościg oraz by wskoczyć do niej. To był na pewno dobry pomysł. W dzisiejszych czasach nie każdy potrafił pływać, co najwyżej tonąć, a strażnicy w swoich ubraniach z metalu i z broniami raczej nie unosili się na wodzie. A ona pływała dobrze, nie była skrępowana w ruchach, a nawet zimna woda nie robiła jej różnicy bo miała na nogach, rękach i plecach futro, dodatkowo okryte w znacznej części dobrze przylegającym materiałem.

Do brzegu pierwsi dobiegli ludzie, przeklinając i tupiąc. Potem dobiegli strażnicy i ku twojemu zdziwieniu, rasistom zostały wymierzone bolesne ciosy pałką.


Ty sama, oprócz zapachów stada, wyczuwałaś mezalians innych zapaszków niesionych wiatrów z traktu. W końcu to był trakt handlowy, a dzisiaj było ludzkie święto, odpust Św. Bartłomieja

Skoro ludzie nie mogli jej dopaść, postanowili wyżyć się na sobie. Typowe dla tak wyjątkowo głupiego gatunku. Nie wiedziała jak do licha ludzie mogli ją wyprzedzić, skoro byli od niej wolniejsi. To po prostu przeczyło jakimkolwiek prawom natury. Wolniejszy ptak nie ucieknie szybszemu, nie dogoni czy przegoni szybszego. Zwłaszcza w naturalnym środowisku tego szybszego. A teraz pozostawało jedynie nie wychodzić na trakty, trzymać się z dala od nich i iść lasami, do swojego stada. Drogę znała, żyła tu przecież wiele lat. I wiele lat obserwowała ekspansję tego głupiego ludzkiego gatunku.


Nina wyszła z wody, las był dziwny. Biegłaś z nim do swoich wilków, do siebie. Do swojego domu.

I w końcu byłaś na swoim terenie.

Jakie było twoje zdziwienie, kiedy w jaskiniach nie było ani żywego-wilka, było pusto. Z ich prymitywnego języka i ich pisma, to jest śladów usypanych w różnej wielkości gałązki, wyczytałaś jedno.

Poszli Cię szukać.

Tym bardziej, było to dziwne. Nina nie czuła się dobrze, samotnie w jaskini. Bez swoich współplemieńców. Pusta, chłodna jaskinia z licznymi skarbami. Chyba musiało im bardzo na tobie zależeć.

I teraz to ona ruszyła za stadem, wpierw maskując wejścia do nor za pomocą gałęzi i liści. A tych nie brakowało w lesie. Teraz kierowała się ku polanie, na której to właśnie ją porwano i zginęło młode.


Zapach urwał się przy wejściu do tych lochów Łowców Niewolników. A sam zapach zmienił się. Różne zioła, które nie rosły w tutejszej okolicy. I jakaś taka ciemność. Niezbyt przyjemne uczucie, zwłaszcza dla osoby, która nie była do niej przyzwyczajona, jak na przykład ludzie. Oni mieli ten mrok w sobie więc go po prostu nie odczuwali. Podła rasa podłych kreatur. I tak źle czuła się z tym, że miała twarz, nie pysk.

Wróciła do głównego legowiska jej sfory. Ponad 60 wilków, wszystkie ruszyły jej szukać i od tak zniknęły? To było po prostu wbrew naturze.
 
Kizuna jest offline