Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2011, 13:16   #18
Ziutek
 
Ziutek's Avatar
 
Reputacja: 1 Ziutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie coś
Antonio idąc lasem do swojej ukochanej gildii usłyszał gdzieś w głębi drzew huk. Było to dziwne bo nikomu chyba nie zachciało się robić eksperymentów w środku lasu. Poszedł sprawdzić co to. Tego się kompletnie nie spodziewał, tam na górze chyba go lubią bo znalazł młodą, piękną i potrzebującą pomocy dziewczynę. Antonio dla niepoznaki udawał opanowanego, choć w środku obudziły się typowe dla samców bodźce.
- Ej damulko, przypuszczam, że coś się stało i było to niekoniecznie miłe - zagadał - Trzeba ci jakoś pomóc czy coś?
Była w kiepskim stanie, na twarzy miała rany jakby po ostrych kamieniach, zakurzona, ale jakby na to nie patrzeć to jest piękna. Wygląda na to, że nie ma siły, aby móc normalnie ustać na nogach.
- Pomocy, sir...
"Sir? Wzięła mnie za szlachcica?"
Antonio wziął drobną dziewczynę na ręce i zaniósł jak najszybciej na pobliską farmę gdzie było paru jego kolegów i lekarz, Emanuel. Był miejskim medykiem lecz został wynajęty przez Lee i nigdy już nie wrócił do domu. Miał ponad czterdzieści wiosen, siwy, lekko wyłysiały, garbaty, na drobnym nosie miał małe okulary.
- Zobaczmy... - złapał się za brodę i specjalistycznymi napojami i przyrządami, zaczął oczyszczać rany.
Kiedy Zabieg trwał Antonio ustawił dwóch szeregowych najemników na obrzeżach lasu w miejscu z którego wyszedł.

- Wody! Proszę, wody! - wychrypiała dziewczyna jakieś dziesięć minut później, kiedy odszedł od niej Emanuel.
- Proszę, pij ile chcesz - Antonio podał jej bukłak.
Dziewczyna poczęła zachłannie pić, aż się zakrztusiła. Usiadła, Antonio zaś uspokoił ją i poklepał delikatnie po plecach.
- Dziękuje - dziewczyna powiedziała i oparła się o jego ramię.
- Może powiesz jak cię zwą i skąd na Bogów żeś się tu wzięła? - spytał
- Jestem Monica, zaatakowali mnie zbójnicy. Potem uciekłam, nie wiem co było potem - w jej oku pojawiła się łza.
- Trzeba ci jakoś pomóc, zaprowadzić czy coś? - zaczął podejrzewać, że ta dziewczyna ma jakiś interes bo rzadko która dama tak się przykleja do obcego mężczyzny, w dodatku najemnika.
- Nie, szlachetny rycerzu... Nie mam domu... - to już zaszło za daleko.
- Ja nie jestem rycerzem, jestem najemnikiem. A masz gdzie przenocować i wypocząć? Jakiś pokój w karczmie, namiot?
- Ukradli mi wszystko, mogę zostać z tobą?
- A potrafisz walczyć?
Kiwnęła skromnie głową.
- A masz jeszcze inne przydatne umiejętności?
Wzruszyła ramionami. Dziewczyna nie była brzydka, wręcz bardzo pociągająca. Patrzyła na Antonio subtelnie, a on jak każdy samiec wrażliwy jest na takie gierki. Zakrył twarz dłońmi i powiedział: - Niech ci będzie, ale jak będziesz zrzucać mi na głowę niebezpieczeństwa to się pożegnamy - i na koniec zaśmiał się.
Dziewczyna uśmiechnęła się skromnie.
- Nie będziesz mieć nic przeciwko jak zaprowadzę cię w miejsce pełne przepoconych i bardzo chętnych na młode damy kmiotów?
Dziewczyna zniesmaczyła się, ale pokiwała przecząco głową.
- Nic nie poradzę na ten moment to mój jedyny dom, ale większość z nich to prawie moi bracia więc nie powinni robić zbereźnych uwag na twój temat.
- Dziękuję - wyszeptała
- Mi nie dziękuj tylko naszemu dowódcy, jakby nie on to w gildii byłby istny burdel.
- Sami mężczyźni i robiliby burdel? - uśmiechnęła się nieszkodliwie
- No... W pewnym sensie... Mam nadzieję... - trochę się zmieszał i postanowił zakończyć dyskusję - No ale czas nagli to trzeba się zbierać, dasz radę iść?
- Oczywiście, woda postawiła mnie na nogi i ten znachor. Dziękuję panu - i zrobiła mały, damski ukłonik.
Emanuel odwzajemnił go.
Tak więc Antonio podniósł rękę w geście pożegnania, podziękował lekarzowi i życzył miłego dnia swoim kolegom. Puścił przodem Monicę bo wolał mieć ją przed sobą niż za sobą. Ot tak ze względów estetycznych i bezpieczeństwa. Przez jakiś czas szli w milczeniu, Antonio starał się skupić na stawianiu kroków, ale tył dziewczyny był tak samo oddziałujący na niego jak reszta jej ciała. W głowie sformowały mu się pytania do towarzyszki podróży, które zadał:
- To... Czym się zajmujesz tak na co dzień?
Dziewczyna zmieszała się:
- Jestem myśliwym - "Taka ładna osóbka marnuje się w lasach? Dziwne, że nie zgarnął jej żaden sutener..."
- A na co polujesz? Jeśli powiesz, że na niedźwiedzie to mnie zawstydzisz.

- Na króliki i sarny, na normalne zwierzęta. Dobrze strzelam z łuku.
- Zapewne nie masz tu w okolicy, ani w mieście rodziny, ani nikogo bliskiego?
- Nie mam... Uciekłam z domu dawno temu.
- Ehh... Ajajaj, ja się nie przedstawiłem, nazywam się Antonio - i kiwnął lekko głową.
- Ładnie - szepnęła.
- Mama miała dobry gust - uśmiechnął się lekko.
- To prawda - potwierdziła.
Tak naprawdę Antonio nie wiedział czy rodzice jeszcze żyją, ale na pewno nie będą chcieli go widzieć po tym co się stało, toż taka hańba dla rodziny.
I od tej pory już nie wymienił z dziewczyną słowa, wrócił na swoją pozycję za Monicą i został tak, aż nie doszli do gildii.
Można się było spodziewać gwizdów i niecodziennych min reszty najemników, w końcu rzadko zdarza im się spotykać z kobietami, nawet ze zwykłymi dziwkami widzą się tylko jak mają coś innego do załatwienia w mieście. Nie obyło się od komentarzy:
- No, no Antonio, wiedziałem, że te ładniejsze córki farmerów cię pragną, ale taką damę mieć u boku to luksus. Ej, ale podzielisz się troszkę, nie? - jeden widocznie podlizywał się, aby zasmakować dziewczyny.
- Chłopaki, mam do was prośbę, ona nie jest tu z burdelu i nie ma zamiaru być przedmiotem waszej dzikiej chęci więc uszanujcie ją.
- Ej tam, daj spokój - odezwał się drugi, opierający się o niskie, kamienne ogrodzenie - To się nazywa adorowanie niewiasty, i ty nas posądzasz o takie rzeczy? My mielibyśmy ubrudzić taką ładną dziewczynkę? A w życiu.
Antonio zignorował go, zwrócił się do dziewczyny:
- Zaraz dostaniesz zaufanego ochroniarza, jak będziesz głodna to tam możesz poprosić o coś - wskazał na kuchnię - a jak będziesz chciała się położyć to pod żadnym pozorem nie kładź się w naszych koszarach, chyba wiesz dlaczego? - zrobił głupią minę - Może w kuchni znajdą ci miejsce. Jeszcze muszę załatwić to z szefem - i zostawił Monicę na środku placu pełnego najemników. Dowódca jak zwykle siedział i coś planował.
- Lee, pozwolisz mi tu przechować tą damulkę - wskazał na dziewczynę głową - Góra na dwa dni, będzie spać w kuchni, jeść może mniej od nas, ale tą pierwszą porcję niech dostanie taką jak nasza bo znalazłem ją ledwo trzymającą się na nogach. Nic nie powinna ukraść, dla pewności zaraz przydzielę jej jakiś ludzi. Więc jak?
Następnie pójdzie po przydziałową porcję pożywienia, a na koniec siądzie sobie na kamiennym murku ostrząc topór.
 
__________________
"W moim pokoju nie ma bałaganu. Po prostu urządziłem go w wystroju post-nuklearnym."
Ziutek jest offline