Wątek: The Cave
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2011, 18:57   #117
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Wbrew powszechnej opinii (a przynajmniej opinii Collina) zabijanie nie sprawiało Nikołajowi frajdy. Ba! Zdawał sobie sprawę czym jest zabójstwo znacznie lepiej niż większość innych ludzi. Jednocześnie jednak wiedział, że czasem jest ono konieczne. Jeśli na jednej szali był Benz a na drugiej Morse, jakiś żeluś, metys i paru bezimiennych ludzi to dla niego wybór był banalny. Dlatego teraz nie myślał a działał.

Dwie ciemne sylwetki pod bronią. Odwrócił się, oddał bezgłośny strzał, przykucną na zdrową nogę. Obok widział jak Collin wyciąga swoją armatę i wypala dwukrotnie by potem rzucić się w bok. Któryś z nich chybił albo trafił w kamizelkę. Jeden z SASów odpowiedział ogniem, huk rozniósł się po metrze. Obaj uciekinierzy znowu ściągnęli spusty. Kula śmignęła gdzieś niedaleko Serba. Ten znowu strzelił. Komandos padł. Kto go trafił? Nikołaja obchodziło go tyle co ostatni śnieg w Angli.

Lustrował uważnie okolicę. Ranna ręka bolała gorzej niż noga. Spojrzał, kula ledwo się otarła o nią ale i tak tygodniowa wspinaczka pozostawała w sferze marzeń. Przycisnął kończynę do ciała tak by dłoń była nad sercem. Rzucił okiem na Harlowa, wyglądał cało i zdrowo. Mechanik wykrzywił się do niego. Może był to uśmiech, może wyraz pełen złości... W półmroku nie szło ocenić.
- Obstawiaj tyły, fagas się tam chowa.
Podbiegł do trupów cały czas zachowując ostrożność. Oba wyglądały bardzo trupowato. Jeden z rozszarpanym policzkiem i dziurą w czole a drugi ze zniszczoną po .45 twarzą. Trupy jak nic. Korytarz wyglądał czysto. Radović bez cienia wyrzutów sumienia przeszedł do szabru odkładając pistolet na bok.
Odrzucił na bok futurystyczne karabinki, odarł przypinane na rzepy ładownice z równie dziwnym magazynkami. Dwoma o dziwo za to bardzo pojemnymi. I tak nie było tam dwusetki naboi. Czyli albo regulaminy się zmieniły albo nie szli na akcje. Obok odrzucił klamki z zapasową amunicją i noże. Ostrożnie odłożył na bok osiem granatów. Cztery "zwykłe" zaczepne z nałożonymi na nie koszulkami odłamkowymi i cztery flashbanki. Wszystko się przyda. Komandosi nie mieli przy sobie kasy, dokumentów, nic... Pieprzone specsłużby.
Bez chwili zastanowienia wyjął zawleczkę z granatu i przygniótł łyżkę ciałem. Robił to nie raz w byłej Jugosławii. Podobnie zrobił z drugim. Schował dwa granaty, jeden flashbank i jeden zaczepny do kieszeni spodni i zdjął kurtkę. Zawiesił sobie na ramię tak by zasłaniała przykurczoną rękę w której schwycił jedną ładownicę. Na koniec podniósł prawą ręką browninga.
- Bierz ten szajs Harlow i spierdalamy. Spaliłeś ten teren. Uważaj na fagasa.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline