Lothel spojrzała z niepokojem na oddalającego się Assanara. Wydawało się jej że wcześniej legionista trzyma ich stronę. W ogóle najbardziej obawiała się wojownika. Pod jego dziwnym spojrzeniem wstrząsały nią dreszcze. Mało mówił i był jakby niezainteresowany podróżą. Gdy wyszedł, kapłanka spojrzała na Emi i Khemorina. Uśmiechnęła się do nich ciepło. Cieszyła się że są takie osoby w drużynie, którym najwidoczniej będzie można zaufać. Podziwiała ona Emmily za jej stanowczość i zorganizowanie mimo tak dziecinnego na pozór zachowania. Krasnolud także był godny podziwu, mądrością i wigorem wręcz tryskał z oczu.
- Ale może opowiecie coś więcej o tej wyprawie, na którą mamy ruszyć. Jestem bardzo ciekaw, dlaczego Rada was tam wysyła. - zagadnął kowal. Lothel jednak czując że nie ma za dużo do powiedzenia na ten temat i czując silnie zmęczenie, zareagowała zanim rozmowa się rozkręciła.
- Pójdę do pokoju jeżeli pozwolicie. - mówiła uśmiechając się życzliwie. - Pomodlę się w naszej intencji, myślę że to się przyda. - Wyjęła małą sakiewkę. - To dla ciebie Khemorinie za godne znużonego wędrowcy usługi. - powiedziała kładąc złoto na stole, po czym wstała, ukłoniła się lekko i odeszła w stronę pokoi.
***
Sylviusie - krzyknął w miare cicho - Możemy porozmawiać? W cztery oczy... Assanar czekał na ruch Sylviusa.
Mag nie spodziewał się że legionista wyjdzie tuż za nim. Myśląc że wojownik szuka zaczepki przygotował się do rzucenia czaru ochronnego i czekał na ruch Assanara:
- Czego? - spytał.
- Spokojnie magu nie szukam kłopotów - odrzekł w pośpiechu wojownik - Miałem nadzieje, że zdążymy pomówić zanim wszystko rozkręci sie na dobre... Nie zaczęliśmy zbyt dobrze, a oboje czego chcemy to to by jak najszybciej wrócić z tej przeklętej wyprawy. Też chce zaimponować przełożonym, musimy więc jakoś się dogadać mimo różnych poglądów na niektóre sprawy, Drużyna potrzebuje przywódcy, a jedyną kompetentną osobą tutaj jestes Ty. - Powiedział Assanar czekając na odpowiedź Sylviusa.
Maga zdziwiło to co mówi wojownik, lecz słuhał z zadowoleniem. Legionista po jego stronie byłby przydatny. Mógłby się on zająć niewygodnym Khemorinem, w razie potrzeby.
- Dobrze, a więc co sugerujesz?
- Hmm... - zamyślił się - musimy przemyśleć to jak możemy pozbyć się zagrożenia dla misji... Opóźnianie jej przez krasnoluda stwarza zagrożenie, Emi - myślę że ona również chce tylko wykonać misje... co do kapłanki, nie wiem nie znam jej. Dla jej bezpieczeństwa lepiej żeby wykonywała rozkazy. - powiedział stanowczym głosem wojownik.
Assanar miał dziwny błysk w oku...
- Dobrze, na razie wystarczy ukazać krasnoludowi nasze niezadowolenie z powodu opóźnień. W drodze pomyślimy nad czymś ciekawszym. - Sylvius odszedł uśmiechając się przebiegle. Nie ufał on Assanarowi, ale był zadowolony że ktoś go poparł.
Ostatnio edytowane przez Garzzakhz : 29-07-2011 o 11:33.
|