Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2011, 21:24   #356
carn
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
Kyuden Tonbo, Terytorium Klanu Ważki; druga i trzecia dekada miesiąca Onnotangu, wiosna roku 1114.


- Gniewała się na ciebie. Prawda? Za każdym razem gdy karmiłeś ją półprawdami. - czytająca nawet nie oderwała oczu od analizowanego listu.
- Hai - rzekł od razu właściwie, cokolwiek zaskoczony, lecz również zaskakująco szczery - I to wiele razy! - dodał z szerokim, szczęśliwym i nostalgicznym zarazem uśmiechem. - Lecz to nie półprawda, Kyoko.
- Czy i ode mnie oczekujesz gniewu w takich sytuacjach? - zapytała wprost składając zwój i dołączając go do reszty listów.
- Oczekuję... A zajmiesz jej miejsce?

- Kitsuki-sama. - skłoniła się gospodarzowi - Muszę prosić Cię o wybaczenie mego zachowania, którego jesteś i będziesz świadkiem, ale nie mogę pozwolić by Starszy Brat bawił się moim kosztem.

Nie było jasne, czy Kitsuki rozumiał kim jest, skąd się tu wzięła czy co ich łączy. Ale zachował się bardzo elegancko. Skłonił się jej płycej niż ona jemu, następnie powstał i wyszedł do innego pomieszczenia, wynosząc tam imbryk za parawan, gdzie najwyraźniej zamierzał zostać przez chwilę. Uczynił to tak naturalnie, że jeśli dotąd mniszka miała wątpliwości, czy jest dyplomatą, teraz mogła się ich spokojnie pozbyć.

Tymczasem spojrzenie Togashi zza półprzymkniętych powiek przeniosło się w końcu na podstępnego ‘ronina’.
- Ocena Pani Bayushi jako kandydatki na żonę. Hai? Starszy Bracie? Tej, która niebawem przybedzie na miejsce? I nie miałeś Bracie przy okazji na myśli Pań Shosuro, Yogo i innych szlachetnych reprezentantek Wielkiego Klanu Skorpiona. Hai? Których nie spodziewamy się w ciągu kilku najbliższych dni w Kyuden Tonbo. -
- Iye - reakcja Satsu miała w sobie odpowiednią emfazę i zaprzeczenie, by nie mieć wątpliwości, że mówi co myśli - To po prostu pomysł za pomysłem. Łatanie planów w miarę zmiany okoliczności. Najpierw pomyślałem, że sprawdzisz panią Bayushi. Przygotowałem nawet na to papiery podróżne, byś mogła spełnić swoją misję ORAZ podróżować po ziemiach Skorpiona. Ale w międzyczasie okazało się, że nie wszystkie pisma doszły, że nie wszystkie czytałem, a pewne kandydatki zostały... wycofane. Do tego, Bayushi Anko nie jest już na ziemiach zamaskowanych, ale przybyła tutaj. i tak, z osoby, która sprawdzi jedną kandydatkę, wyszłaś na osobę, która sprawdzi ich parę, a przede wszystkim teraz, tą, która przybywa do mnie sama, podejrzewam, że wbrew woli Klanu, że coś poszło nie tak. Nadal jednak, kiedy rozmawiałem z Tobą, głównie chodziło mi o... zresztą, to nieistotne.

Naturalność, z jaką się do niej odnosił była zupełnie nie na miejscu. To, że tak rozmawiał, było nie na miejscu. To, że ona tu była było nie na miejscu. To był Mirumoto Satsu, pierworodny i dziedzic daimyo wszystkich Mirumoto.

A tymczasem on mówił dalej, bezpośrednio, jakby nieświadom różnic między nimi, jakby nie dostrzegając olbrzymiego dystansu, burząc naturalność świata:
- Możesz złożyć moją wcześniejszą prośbę na karb paru rzeczy. Ale w rzeczywistości, zależy mi na tym, byś sprawdziła więcej niż jedną osobę. Część z nich to kobiety zaakceptowane przeze mnie, część przez Klan. Nie jest istotne która jest która. Ale jedna dotarła już najpewniej na miejsce, już pewnie jest w Kyuden Tonbo, co jest nieoczekiwaną nowiną, niedawno poznaną. Ja sam dowiedziałem się chwilę przed naszym spotkaniem.
- Czy dręczenie mnie sprawia ci przyjemność? - mała mniszka brnąc głębiej w zatracenie zrezygnowała z wszystkich, nawet tych najmniejszych form grzecznościowych - Nieistotne? Nieistotne?! - ostentacyjnie odwróciła się do niego plecami - Poczekam więc aż nabiorą istotności. - milczała dłuższą chwilę nim odezwała się ponownie, ciszej - Nie traktuj mnie jak rzeczy. Albo pozwalasz mi na poufałość i rozmawiasz jak z człowiekiem. Mówisz wszystko mające najmniejsze nawet znaczenie, lub nie mówisz nic bym nawet nie znała tematu. Albo pociągnij za sznurki, zmuś Togashi do wydania rozkazu. Wtedy rzeczy będą nieistotne jeśli taki będziesz miał kaprys. Bo będzie Pan i będzie rzecz.


- Kyoko - rzekł poważnie i smutno, wyraźnie zaambarasowany - Gomen, imouto, to nie tak. - Nieistotne, bo wybór Klanu jest dyktowany mądrością, bo powinienem go przyjąć i rozważyć. Bo jedynie głupi człowiek obraża swych doradców, kiedy Ci starają się służyć, na pewno to rozumiesz. Własne życzenia powinny zejść na dalszy plan. Odwróć się do mnie i się nie gniewaj. Nie dręczę Cię, po prostu się cieszę, że tu jesteś. Satsuko zawsze mówiła, że mogłabyś ją z powodzeniem zastąpić, zawsze wierzyła w Ciebie.

- Jeśli Pani Satsuko nie mówiła tego półżartem jest to kolejna niezasłużona pochwała. Za którą muszę być wdzięczna i tym mocniej wielbić jej szlachetność. Póki jednak noszę miecze nie deptaj proszę resztek mojego Honoru chwaląc za nieposiadane atuty. Nim postarasz się nie zgodzić. – odwróciła się w końcu by bezczelnością bezpośredniego patrzenia rozmówcy w oczy dodać swym słowom mocy, dostrzegając przy tym, że trafiła w sedno, wyraz twarzy i uprzejmie zaciskane usta mówiły, że miał się nie zgodzić – Siła samuraja płynie z rzesz jego szlachetnych przodków, którzy użyczają mu swego honoru i nazwiska. My, Togashi, ich nie mamy. Dobrowolnie. Świadomie. Stoimy sami przygarnięci przez Dom Najwyższego Oświecenia. - Pokręcił głową powoli, ale nie przerywał - Nie znajdziesz więc u mnie chwalebnego szeregu ludzi i czynów godnych twego towarzystwa. W Zaświatach sami i samotnie odpowiemy za swoje czyny. Marny samurai, więc może zdolny bushi? – zmieniła tempo i ton wypowiedzi - Czy pokonam Starszy Bracie kogoś godnego uznania Pana Kakita Toshimoko? Odpędzę ludzi niegodnych twego czasu? Przyznaję, i mam nadzieję, że nie przyniesie to niesławy Szkole Mirumoto, ale Pani Satsuko pozwoliła mi na oglądanie, ba! Nawet na uczestnictwo w kilku swoich treningach ale nie zgodzę się przez szacunek dla Niej na porównywanie mnie z jedną z zdolniejszych uczennic Węża Musashiego. Zapewne więc zachwycę cię swym obyciem na Dworach. Hai? - gniewnie wyrzucił w górę ręce, ale zgryzł słowa, znowu. Kilka następnych oddechów poświęcił, by uspokoić emocje, choć mógł narzucić sobie kontrolę szybciej, natychmiastowo, tak, by nie pokazać po sobie niczego. - Starszy Bracie? Potrzebujesz by rażącym kontrastem w otoczeniu podwyższyć swoją notę u oceniających Klan Smoka? Bo chyba gotując się do mariażu nie potrzebujesz po prostu kobiety na chwilę… Wybacz mi te słowa. – po raz kolejny zamilkła zbierając myśli i studząc głowę, przy asyście jego pełnego smutku i współczucia spojrzenia – Darzysz mnie sentymentem bowiem jakieś drobiazgi przypominają ci we mnie tą niepowetowaną dla Rodziny Mirumoto stratę. I jest to dla mnie zaszczyt i radość której nie zapomnę do końca swych dni. I nigdy się to nie zmieni. Zgodnie z obietnicą powiem co myślę o wszystkim dotyczącym Szlachetnych Kandydatek, jednak nie traktuj proszę tego na równi z słowami uczonych doradców. Choćby przez mój szacunek dla Nich. Jeśli będzie takie twoje życzenie w drodze powrotnej postaram się wypełnić twą wolę i odwiedzić miejsca w które mnie wyślesz pytając o brakujące wieści. Nie przeceniaj jednak pozycji i żywotności mnichów. To, że bezimienna mniszka siedzi z tobą w tej sali jest niezrozumiałym kaprysem Kami i wynikiem Twej Woli. Jednak nie oczekuj, że reszta Cesarstwa przywita mnicha, i to nie najlepszego, z taką zażyłością i dostępem. Mimo to obiecuję, że jeśli zechcesz, to spróbuję. W końcu bez jednego małego mnicha nasz Zakon poradzi sobie równie dobrze z swym dziełem. Tylko czy czas pozwoli ci czekać tak długo? Nim wypełnię, Fortuny dajcie, posłanie mego Mistrza miną długie miesiące. Może minąć i rok i dwa nim uda mi się wrócić z wieściami na które czekasz tu i teraz. Tylko niech Fukurokujinbroni przed obdarzeniem mnie wierzchowcem. Poznałam i kuce i potwory Klanu Jednorożca. Wszystkie to piękne stworzenia Pani Słońce. Ale nie nauczono mnie ani ich dosiadać, ani odwdzięczyć się opieką. Nie przyspieszy to wiec mej podróży a zwierzęciu przysporzy cierpienia. Prości ludzie mają swe sandały i drogę przed nimi. -

Poczekał dłuższą chwilę. Spoglądnął na nią:
- Czy już? - zapytał spokojnie.

- Hai. W końcu moi nauczyciele zawsze nakłaniali mnie do cichości i pokory. - odburknęła niemalże niezadowolona iż będąc tak blisko nie wyprowadziła swego rozmówcy z równowagi.

Rozbawione spojrzenie, jakie jej posłał, mówiło co o tym sądzi. Ale nie odrzekł słów, jakich można by się spodziewać. Że zawiedli. Miast tego spokojnie wyłożył:

- Pierwsze, nie jesteś bezimienna, czy bezwartościowa, a ja nie mam zamiaru posłać Cię na pożarcie czy nawet pośmiewisko. Drugie, osoba, której ufałem nawet własnym życiem wskazała Cię kiedyś, jako kogoś, kto mógłby ją zastąpić. Rzekła, że masz potencjał, a ja nie mam zamiaru się z tym spierać. Na pewno wiesz też, że nie każdego yojimbo wybiera się po czynach lub honorowych przodkach. Nie w takim wieku była pewna moja yojimbo, kiedy mój pan ojciec zwrócił na nią swą uwagę, by móc mówić o wielkich czynach. I nie jesteś sama, Togashi-san. Żadne z Was nie jest. Jeśli - zrobił znaczącą pauzę - miałabyś podjąć decyzję o tym, by faktycznie zająć miejsce, o którym wcześniej mówiłem, to wiedz, że nie byłabyś pierwszą osobą, która przeszedłszy parę kroków drogą Togashi stwierdziła, że to nie jej ścieżka. I nie, nie nakłaniam. To będzie Twoja decyzja, Unmei-san. Twoje przeznaczenie.

Zastrzeżenia do posłannictwa, jakie chcę Ci powierzyć rozumiem. Po kolei zatem. Potrzebuję osoby nieznanej. Mogącej swobodnie podróżować, nawet bez papierów podróżnych. Taką jest ise-zumi. Potrzebuję osoby, której ufam. To Ty. Potrzebuję osoby, która będzie w stanie sprawdzić, dlaczego część pism, od osób, od których bym pism oczekiwał, nie dotarła. To dobrze współgra z Twoją obecną misją, Kyoko-imouto, czyż nie? Zwłaszcza, że mnie zależy na dokładności bardziej, niż pośpiechu. Chcę podjąć decyzję w roku obecnym, a do jego końca wiele jeszcze miesięcy. Dobrym będzie, by taka decyzja została ogłoszona na Zimowym Dworze - daje to sporo czasu. A jeśli rozpatrzeć morską podróż tu i tam... - wzruszył ramionami - powinnaś zdążyć, nawet jeśli całe lato poświęcisz na medytację i oczyszczanie się.

- Już kroczę dwoma ścieżkami Starszy Bracie: drogą miecza w imieniu Togashi i mnisim żywotem jako Togashi i to między nimi będę wybierać. Każde inne rozwiązanie musiało by byc poleceniem mej Rodziny które z pokorą przyjmę, ale o które sama nigdy nie poproszę. Co nie wyklucza dołączenia do Twego dworu jeśli kiedyś będziesz chciałb mnie miec przy sobie. Czyż Cesarstwo nie przywitało by z ulgą uczonego, przynajmniej z miana, mnicha w twym najbliższym otoczeniu? - popatrzyła na niego z przekorą.

- Cesarstwo może nie być gotowe na tak ostry język - zakpił lekko uśmiechając się, by wkrótce spoważnieć - Natomiast. Pragnąłbym, abyś udała się na misję zleconą Ci przez wiekowego Otomusha-sensei, z jego unikatowym smakiem. Wiem, że ma ona zaprowadzić Cię w okolice Samotnego Miasta, Gór Środka Świata jak i Shinomen Mori. To okazja, by zwiedzić ziemie Skorpiona. Kitsuki-sama ma mapę. Na niej ujrzysz miejsca i imiona osób, które chciałbym, byś odwiedziła. A także miejsca, z których możesz przesłać Kitsuki-sama wieści. Każda tak przesłana wieść dotrze do mnie. Proszę, przesyłaj je często, bym nie musiał się niepokoić. Ktoś tak mały i o tak ciętym języku jest... - zaczął, ale potrząsnął jedynie głową i mówił dalej - Mam przygotowane dokumenty, które umożliwią Ci podróż. Pieczęć, której okazanie w paru portach może zapewnić szybki transport, do ziem Feniksa, Stonogi, lub Modliszki. Możliwe, że gdzie indziej też, zależy komu ją pokażesz.

Zamilkł na chwilę, wyraźnie ważąc słowa.

- Kyoko, jest jedna jeszcze rzecz.

Znów zamilkł, tym razem milczenie potrwało dłużej. Satsu wyraźnie układał coś w myślach, niezadowolony z rezultatu. W końcu powiedział, z kwaśnym uśmiechem:

- Są powody, dla których Twój zakon ostatnio interesuje się sprawami Kraba. Sprawami Shinomen. Domyślam się, że ich nie znasz, natomiast... uważaj. Jeśli któryś z Wytatuowanych napatoczy się Ci po drodze i o coś Cię poprosi, zważaj na tą rozmowę i poproś go, by powiedział Ci więcej. Nie wiem co kieruje ścieżki tak wielu z Was tam właśnie, ale nie jest to małe. Nie ocenię, jak wielkie, ale dostrzegam możliwość, że większe od tego, co może być Twoim celem teraz. Nie miej więc klapek na oczach i uszach i w pełni wykorzystaj czas dany Ci przez Twe papiery podróżne. Nie wykluczam, że przyjdzie Ci zmienić trasę - liczę, że jeśli tak będzie, po prostu dasz znać.
Zamyślił się na moment, jakby przypominając sobie coś, ważąc, wreszcie dokończył:
- Chcę dużo informacji, Kyoko. Na temat kandydatek już wybranych jak i tych skreślonych. Im więcej dla mnie zbierzesz, tym lepiej. Pan Kitsuki będzie w stanie powiedzieć Ci, czyje informacje powinnaś zebrać, lub dowiedzieć się, czemu nie dotarły. Pytania?

- Jeszcze niedawno mówiłeś mi, że moje zadanie było tylko fortelem Mistrza by na twą prośbę wysłać mnie z zamku byś mógł mnie spotkać. Taraz słyszę, że nie zamierzasz przedstawić mi pism odwołujących mą wyprawę, a jedynie skorzystać chcesz z mej drogi powrotnej napominając jednocześnie iż moja Rodzina skazując mnie na roczne odsunięcie od spraw Zakonu jednocześnie może chcieć uwikłać mnie w zdarzenia dziejące się po drugiej stronie Cesarstwa, w miejscach których nie znam i nigdy nie odwiedziłam. Nie rozumiem. Wyjaśnij. -

- Nie wiem, czy umiem, Siostrzyczko - odparł poważnie - Można rzec, że rozmowa z Tobą przypomniała mi pewne rzeczy. Rzeczy, którymi nie mogę się podzielić. Mogę natomiast rzec to: wielu Twych braci w krwi z różnych powodów jest teraz właśnie tam. W tamtej części Cesarstwa. Nie wiem, co się kroi. Ale nie mam zamiaru popełnić podstawowego błędu władcy, o jakim pisze Sun Tao. Znasz jego dzieło?

Kyoko potrząsnęła głową. Satsu zacytował:

- Na trzy sposoby może władca zaszkodzić armii:

Nie wiedząc czy generał może się posunąć na przód, kazać mu się posuwać lub nie wiedząc czy generał może się wycofać, kazać mu się wycofać - jest to krępowanie generała.

Nie znając się na sprawach wojskowych, wydawać rozkazy generałom - jest to wprowadzanie zamieszania w armii.

Nie znając możliwości wojska, wtrącać się do kierowania nim - jest to wprowadzanie niepewności w armii.

Kiedy wojsko jest zmieszane i brak mu pewności, władcy ziem ościennych korzystając z okazji zaatakują. To się nazywa zaprzepaszczeniem zwycięstwa poprzez wprowadzanie chaosu.

Przerwał, spojrzał na nią, by upewnić się, że usłyszała i rozwinął myśl:
- Jeszcze niedawno byłem pewien, że karma kierująca tu zbłąkane kocię wiele ma wspólnego z moją prośbą. Lecz w trakcie tej rozmowy przypomniałaś mi coś jeszcze i już nie jestem tego pewien. Wiem natomiast, że nie mając wiedzy, co zastaniesz na ziemiach Klanu Tajemnic i co kieruje na ziemie Kraba i w okolice Shinomen tak wielu z Togashi, nie wydam Ci rozkazów lub poruczeń, które miałyby Cię skrępować. Istotna jest dla mnie wiedza, co zrobiłaś i co się stało, mała Kyoko. Naucz się więc skąd możesz posłać wiadomość, która dotrze. Sprawdź co możesz. I wykonaj swe zadanie, o ile będzie to miało sens. Czy teraz jest to jaśniejsze?

Podeszła do papierowego przepierzenia komnaty, usiadła i zapukawszy odsunęła je nieco i skłoniła się nisko niczym służka.
- Kitsuki-sama. Przepraszam, że będąc niezapowiedzianym gościem jestem źródłem tylu nietaktów. Nie proszę o wybaczenie, bo na nie nie zasługuję i mogę jedynie liczyć, iż z czasem, wybaczysz mi z samej swej wyrozumiałości. Czy mogę prosić byś ponownie zaszczycił nas swą obecnością? I nie opuszczał z mego powodu traktując to jak dopust Kami za który musi czekać Niebiańska nagroda. Nie zamierzam unikać odpowiedzialności za swe czyny i słowa gdy przyjdzie na to czas. Ani zapominać o długu wobec Twej wyrozumiałości, jednak bez twej wiedzy i rady nie zdołam wypełnić życzenia Starszego Brata.
 
carn jest offline