Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2011, 23:15   #167
BoYos
 
Reputacja: 1 BoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputację
-No więc, potrzebuje waszej pomocy przy skończeniu pewnej techniki.- Ao rozgrzebał śnieg nogą.
-Ale najpierw podstawy, żebyście wiedzieli w czym mi pomóc. Wszelkim źródłem moich technik jest moja wewnętrzna energia. W przeciwieństwie jednak do magów nie dysponuje jej sporym zasobem. Na szczęście, są inne sposoby by wzmocnić technikę lub uzyskać lepszy efekt. Nie skupiam się na ilości, a na czystości mojej energii. Niewielka kropla czystej Qi może zdziałać więcej niż tona przeciętnej. Normalnie uzyskanie takiej niewielkiej ilości czystej Qi wymaga żmudnego procesy filtrowania. Ale to co pokazał nam Thorn, no cóż pozwala skrócić ten proces. Może się to wydawać zagmatwane, ale im ciężej przefiltrować Qi, tym czystsza ona będzie w efekcie końcowym. Normalnie jestem w czasie walki za pomocą jednego oddechu dokonać 3 cyklów filtracji, zbierania oczyszczonej i ponownego jej oczyszczania, Moja Qi przechodzi po kolei przez trzy filtry. Jednak dzięki sięgnięciu do źródła, będę mógł...”połączyć do kilkunastu filtrów” i przepchać przez nie wszystkie naraz moją qi, co normalnie jest dla mnie nie do osiągnięcia. Ten sposób filtracji qi jest podstawą stylu oświeconej błyskawicy. Nie sadze żeby coś wam to mówiło. W każdym razie, taką krople oczyszczonej Qi rozdzielam na dwa elementy, yin i yang, pozytywny i negatywny. Potem mogę je ze sobą zderzyć, dzięki czemu otrzymam efekt błyskawicy. I teraz dochodzimy do techniki którą nazywa się odwróconą błyskawicą. Mówi się że jest pra matką wszelkich technik wykorzystywanych przez zabójców magów. Poprawnie wykonana może skontrować każdy atak magiczny czy barierę. W dodatku, im silniejsza technika kontrowana, tym silniejszy efekt odwróconej błyskawicy. Ponieważ przy ataku wykorzystuje tylko negatywny ładunek czystej qi, przy zderzeniu z techniką przeciwną następuje zdestabilizowanie tamtej, przejęcie pozytywnej energii, i wyładowanie. Im czystsza qi, tym mocniejszą technikę mogę skontrować. Więc potrzebuje waszej pomocy żebyście postawili najmocniejszą tarczę jaką dacie rade, i leczyli kogo trzeba gdyby się udało bądź nie. Jakieś pytania?-Ao spoglądał na twarze towarzyszy z nadzieją na pozytywną reakcje, na jego lekko szalony plan.
Chichiro znacząco odrzchnąknęła.
- Za dużo tego, żebym cokolwiek mogła zrozumieć, ale nie mam pytań. Moja rola ma się ograniczać jedynie do leczenia, tak?
Urizjel wstał i otrzepał się
-Cóż... jako, że to ja robię w tej drużynie za tego twardego, to chyba ja będę celem. Jesteś pewny, że uda ci się mnie nie zabić jeśli ci się uda? Ale to kretyńsko zabrzmiało...- dodał już bardziej do siebie
-Zasadniczo to wolał bym żeby tego nie robić jeżeli tarczy nie można postawić przynajmniej kilka metrów przed. Z takiej odległości to pewny bezpośredni cios. Chi, jeżeli mogła byś pomóc w stawianiu tej bariery to bardzo prosze, dopuki nie przeszkodzi ci to w ewentualnym leczeniu. Mnie albo pozostałych.-Ao popatrzył po pozostałych którzy nie zabrali jeszcze głosu.
-Od niedawna towarzyszy mi Kazeusz. Duch potężnego mentaty. Jestem w stanie postawić barierę metr przed sobą. Jak się skupię tylko na niej to powinna być bardzo przyzwoita.
Ao zamyślił się przez chwilkę. Pokręcił w miejscu. Po czym odpowiedział.
-To mogła by być idealna broń gdybyśmy znów spotkali tamtego mentata. Chciałbym żeby bariera była choć porównywalnie tak silna jak mogła by być jego. Dlatego ktoś pewnie musiał by ci pomóc.
-Zabrzmiało jak niezła wrzuta...- zaśmiał się pokutnik -Ale w sytuacji gdy mam być celem czegoś tak zaprezentowanego nie będę narzekał. Yue! Obudź się wreszcie. Tak, o tobie mówimy...
Yue po chwili wyrwał się z zamyślenia. Czytał o tych stylach kiedyś w księgach. Jednak jak zawsze teoria nie bardzo go interesowała w tamtych czasach. Teraz żałował, że nie mógł zabłysnąć wiedzą na ten temat. Według niego najlepiej byłoby pomóc Ao osiągnąć tą technikę, choćby ze względu na to, że Chi będzie bardziej bezpieczna, oraz powodzenie misji będzie łatwiejsze do osiągnięcia. Jednakże postawienie najlepszej bariery...wiązało się z poważnymi przygotowaniami.
- Mocne będzie Twoje uderzenie? - zapytał próbując oszacować wielkość i grubość jej samej.
-Bardzo. Ale tak naprawdę silniejsze im mocniejsza będzie ściana. Jak będzie dla mnie zbyt mocna to dostanę własną błyskawicą. Ale powinienem sobie poradzić z przeciętną tarczą. Więc testujemy na czymś mocniejszym. Jestem dużo odporniejszy na elektryczne ataki niż większość z was.
- I tutaj wchodzę ja, aby naprawić ewentualne “szkody”. - skwitowała Tkaczka Pieśni.
Urizjel oparł pięści na biodrach i kopną kamyczek
-Dobra. Czyli Kazeusz stawia barierę, Yue ją wzmacnia, Chichiro leczy, Ao wali a ja obrywam. Nie powiem bym był zachwycony, ale cóż... raz, jesteś mi winny piwo, dwa, mam nadzieję, że swego czasu uratujesz mi tyłek tą techniką
Urizjel usiadł na ziemi krzyżując nogi i zmówił krótką modlitwę do ducha. Po chwili jego ubrania zaczęły się unosić jakby spod ziemi zaczął wiać wiatr. Wyciągnął zaplecione dłonie tak, że lewa była na prawej, ale kciuku złożył odwrotnie. Widać było skupienie na jego twarzy
-Nie używałem tego dotąd, ale jest znacznie mocniejsza niż jestem w stanie postawić w warunkach bojowych. Powinna być zadowalająca. Jak Yue pomoże to sądzę, że będzie na prawdę potężna... Więc uważaj, skoro twierdzisz, że im ona mocniejsza tym silniejszy atak.
Ao się uśmiechnął. Zapowiało się spore widowisko. Jakoś nie martwiło go to że to on może być głównym fajerwerkiem.
-Dobra, przygotujcie sie wszyscy. Dam wam jeszcze chwile na dopracowanie tego i zaczynamy testy.
Ao zamknął oczy, rozstawił szeroko nogi i złączył przed sobą ręce. Splótł małe i serdeczne palce, pozostałe zostawiając złączone.
-O istot przestworzy. Panie wiatru i nieskończonego błękitu. Imię twoje Jupiter, twórca niebios. Daj mi dar oddechu. Wyzwól mnie w przestworzach. Pchnij na mnie swe wiatry, bym mógł z nimi lecieć przez życie.Panie furii błyskawic. Ojcze gromów. Ześlij mi swą łaskę.-
Jasne światło pojawiło się wokoło wojownika. Ao wziął głęboki i długi oddech. Wydawało się jakby powietrze zasysała ogromna siła. Po chwili ziemia pod jego stopami pękła. Ao przybrał postawę bojową.
-Jestem gotowy.
- Jeśli to ma być najsilniejsze co dam rade zrobić...potrzebuje każdego z drużyny. Nawet Generała. - powiedział Straznik Pieczęci.
Generał Thornhead, do tej pory w ciszy obserwujący poczynania podwładnych, wstał ze swojego koca i podszedł do Springwatera.
- Jeśli mogę wam pomóc, zrobię to z chęcią. Powiedz mi tylko jak, Strażniku Pieczęci.
Yue westchnął głośno.
- W dużym skrócie. Będę potrzebował waszej energii. Sam jednak moge zaniemóc - dużo pieczęci będę miał na sobie, jedną ponad limit. Dawno nie osiągałem takiej ilości, ale...- przerwał - Trzeba ćwiczyć, nie tylko Ao będzie miał okazję, ja także się sprawdzę.
- Obyś nie przecenił swoich umiejętności, Yue. - Chichiro odezwała się cicho.
Generał odchrząknął.
- Ja jestem gotów. Nie wiem ile energii potrzebujesz, ale ja sam powinienem wystarczyć. Mam jej o wiele więcej niż wy wszyscy razem wzięci.
-Jeśli możesz to walnij je na mnie. Ja i tak wykraczam bardzo ponad limit- wtrącił się Urizjel nie przerywając skupienia.
- To też. - powiedział.
Nastąpiło głębokie westchnienie. Sięgnął po swój kij, który nosił na plecach i uderzył nim w ziemię. Po ziemi przeszła mała fala energii, która zmiotła wszystkie pomniejsze kamienie. Yue stał za Urizjelem. Jego oczy nagle zaczęły zmieniać kolor na mocno niebieskie. Po chwili nie było widać źrenic. To pierwszy raz podczas tej misji kiedy kumulował taką ilość energii. Powoli zaczął podnosić jedną rękę do góry tylko po to by ją zaraz opuścić. Nagle wypuścił z dłoni kij, ten jednak stał cały czas. Klasnął dłońmi przed swoją klatką piersiową i trzymał tak ręce. Kij nagle wystrzelił do góry i zaczął latać wokół chłopaka, kreśląc różne dziwne znaki w powietrzu. Znaki jednak nie znikały. Były to kręgi.
- Vis Magica. - Pieczęć uderzyła w plecy Yuego. Kij kreślił dalej znaki przed nim.
- Vis! - druga pieczęć uderzyła w plecy Yuego. Następnie kij opadł na wysokość twarzy Yuego i obkręcił się wokół swojej własnej osi tworząć przed chłopakiem okrąg. Z okręgu nagle wyszła pajęczyna. Chłopak wsadził w nią gwałtownie rękę, z której wyleciała linia energii i trafiła w Generała.
- Phoca Sephirae: Symbolum Primum - Furtum! - krzyknął. Druga dłoń stworzyła z lodu coś w rodzaju worka. Nagle Yue wyciągał rękę z kółka i rzucał czymś do drugiej ręki. Ta z kolei wrzucała do worka. Po kilku takich rzutach dało się zobaczyć iż Yue kolekcjonował...Kostki lodu, które świeciły na fioletowo!
Nagle pajęczyna z kółkiem pękła, a kij zaczął kreślić kolejne kręgi. Sakwa z jego zebranym lodem unosiła się w powietrzu przy jego pasie.
- Vis! Fortitudo! Defendus Magica! Amoleti Minor! - wszystkie 4 pieczeci strzelaly w plecy Urizjela jedna po drugiej. Następnie kij Yuego wrócił mu na plecy. Sam chłopak klasnął spowrotem w dłonie. Wokół Urizjela wyrósł gruby na 3 metry mur z lodu. Lód był tak twardy, że przybrał kolor biały.
- Interdictio Passeo! - Pieczęć wyrosła wokół muru, tworząc małą, niewidzialną zaporę. Z Twarzy Yuego zaczął kapać pot, ten jednak nie przestawał kumulować energii. Jego oczy pozostawały niebieskie.
- Amoleti Minor! - kolejna pieczęć uderzyła w mur z lodu.
Teraz Yue kucnął i położył ręce na ziemii.
- Phoca Curatoris! - niewidzialny podmuch dał się czuć na twarzach obecnych. Urizjela i Yuego otoczyło gigantyczne pole ochronne. Yue podniósł się. Barierę zaczęła otaczać lodowa powłoka, na której pojawiły się 3 pieczęci - Pieczec Drzwi, Tarcza Ochronna i Pieczęć Wrót.
Po chwili wyrosła kolejna lodowa ściana, która ponownie została otoczona 3 pieczęciami. Yue pierwszy raz zachwiał się na nogach, lecz nie upadł. Pot z niego kapał. Z nosa widać było pomału sączącą się krew.
W pewnym momencie w generała uderzyła pieczęć, która świeciła się na czerwono. Na Magu pojawiła się identyczna pieczęć, z tym, że zielona.
Yue klęknął na kolano i uderzył dłonią w ziemię. Nad wszystkim pojawiła się ostatnia pieczęć. Jego własna. Polegała ona na wytworzeniu bariery, która nie zniknie, nim użytkownik nie wyczerpie swojej energii. Przed tym jednak Yue połączył się z Generałem, by móc korzystać z jego zasobów. Przed Ao stała bariera, której nikt jeszcze nie złamał. Przynajmniej w historii magii. A za nią stał cały arsenał tarcz i barier ochronnych. Lepiej chroniony to chyba król nie był. Yue upadł po sekundzie na twarz i leżał w bezruchu. Nie był w stanie utrzymywać wszystkiego na raz. Jednak ani jedna bariera nie zniknęła. Oznaczało to, że Yue cały czas był przytomny. Nie był w stanie tylko utrzymać się na nogach.
- Pieśń Aniołów! - od ścian echem odbił się głos Chichiro.
Dziewczyna przyłożyła do ust swój instrument i po chwili wydobyły się z niego przepiękne, kojące dźwięki. Yue, który najwyraźniej był wyczerpany, momentalnie poczuł powracające siły witalne. Krew sącząca się z jego nosa ustała, a on sam mógł już podnieść się na nogi. Wszystkiemu towarzyszyły świetliste nutki, radośnie podskakujące wokół niego.
- Wygląda na to, że twoja bariera nie jest taka doskonała. Magia Tkaczy Pieśni przedostaje się przez nią bez problemów. - wyjaśniła Chichiro.
- Nie oddzieliłem jej od dźwięku. - powiedział gdy się podniósł.
- Nasza magia splata się z dźwiękiem i wędruje razem z nim. Zapamiętaj to na przyszłość. - stwierdziła i spojrzała na Ao.
- Ja swojej nie utożsamiam z dźwiękiem.
-Przypuszaczam, że wasza dysputa jest ważna, ale zapytam wprost. Mogę już w to przypierdolić czy nie??- Ao wydawał się już lekko znudzony obecną sytuacją.-Zresztą, nie ważne. Za trzy sekundy staruje, wszyscy na stanowiska. Uwaga....3....2.....1!- Nieskończony wybił się i ruszył w stronę magicznej zapory. Pięść zderzyła się z powłoką tarczy i pojawiło się światło.
Pięść wojownika zetknęła się z astralną barierą, która pod wpływem mocy zajarzyła się jasną poświatą. W miejscu uderzenia pojawiła się ogromna, nieujarzmiona energia. Powietrze przeszyło kilka pasem światła, ciągnących się od pięści Ao aż do ścian wieży. Wyładowania elektryczne lizały kamienie, nie czyniąc im jednak żadnych szkód. W tejże chwili, bariera, z której technika Ao wysączała moc, zaczęła pobierać nowe siły od Yuego. Młodzieniec zachwiał się, aczkolwiek dzielnie utrzymywał się na nogach. Postać generała i Urizjela spowiła srebrna poświata, co świadczyło, iż mag korzysta z ich zasobów mocy. Starcie dwóch, przeciwnych sił trwało jeszcze chwilę, a zakończyło się głośnym hukiem, spowodowanym przez eksplozję mocy. Ao w porywie tejże siły został odepchnięty do tyłu, gdzie uderzył plecami o ścianę. Niekontrolowana siła wyparowała, pozostawiając barierę w spokoju, tak samo jak znajdujących się w niej Nieskończonych.
- I jak, zyjesz? - zapytał Yue. Nie krzyczał. Nie miał siły. Ledwo trzymał wszystkie bariery i tarcze.
Urizjel skrzywił się widząc, że jednak nie przetestował zdolności Kazeusza. Ale cóż. Rozłożył skrzydła i bezpośrednio z siadu wzniósł się ponad barierą lecąc do towarzysza.
Jedyne co mu przychodziło na myśl to “ale urwał”. Wypluł krew. SŚniezżnobialły śnieg zmieniał teraz swoją barwę na sświecaący szkarłat. Wstał. Bolały go żebra.
-Stop, wszyscy na swoje miejsca. Jeszcze jedna próba. Chyba już łapie o co chodzi.
Zebrał myśli. Potrzeba było czystszej qi, i większej siły przebicia. Musiał zbierać energię ze środka bariery, nie tylko z zewnątrz. Zebrał pozostałą zwykłą enegrię. Jego pięśći powlekły się błyskawicami.
-Raiden!-Wyładowania na pięściach powiększyły się, a elektryczność otaczała teraz całe jego ciało. Zebrał raz jeszcze myśli. Tym razem wypowie słowa na głos.
-Niebiański ojcze. Panie nieskończonego błękitu. Ty, który napełniasz nas swym oddechem i dajesz nam radość latania. Stworzycielu skrzydeł i dawco marzeń który napełnia nas dzikością serca. Pozwól mi zaczerpnąć twej siły. Daj mi bawić się z mymi przyjaciólłmi pośród pokonanych wrogów. Obdarz mnie lłaską śmiechu jutrzejszego dnia. Ja, twoje dziecko, o dzikim sercu, skrzydlaty wojownik. Imię twe Jupiter. Daj mi twą moc.
Biała poświata otoczyła nieskończonego. Ao przybrał postawę bojową. Nabrał powietrza.
- Oświecenie niebiańskiej błyskawicy.- Poświata znikneła a ziemia pod jego stopami spękała i zapadłą się w niewielki krater. Juzż prawie szeptem powiedział
-Odwrócona błyskawica.-A potem niczym piorun znalazł się przy barierze. Znów rozbłysło światło.
Reakcja przy kontakcie z magiczną barierą Yue była taka sama, co poprzednio. Potężne błyskawice energii umykały z pięści Ao i uderzały w ściany, aby po chwili odrzucić wojownika na pewną odległość. Bariera Yue była zdecydowanie za silna. Można było wręcz powiedzieć, że Strażnik Pieczęci przesadził. Jednak gdy Ao podniósł się na nogi, domyślił się, w czym tkwi problem. Energia umykała mu. Nie panował nad nią. Aby przebić się przez tarcze ochronne, należałoby ujarzmić tą dziką moc, którą Odwrócona Błyskawica tworzy przy kontakcie z inną energią.
-Dobra, to kompletnie bezcelowe. Do skończenia tej techniki zostało jeszcze wiele. Dzisiaj nie damy już rady.- Ao wypluł krew na śnieg. Paskudnie zaklął pod nosem. Spojżał na resztę. -Przykro mi, fajerwerków nie będzie. Chodźmy spać, jutro sporo do przejścia.- Raz jeszcze przyjżał się barierze. Była solidna. Ale padła by gdyby technika była poprawnie wykonana. Reszta wyglądała dosyć marnie. Strach pomyśleć, czy ta osłona mogła wyciągnąć z nich całą energię? Oby nie
Urizjel podziękował Kazeuszowi za pomoc, nawet jeśli nie wykorzystał jego mocy
-Chyba lepiej byś następnym razem próbował na słabszej. No to panowie i pani- przy ostatnim słowie pół elegancko pół żartem ukłonił się lekko przed Chichiro- życzę dobrej nocy



__________________________________________________ _________________
 
BoYos jest offline