Caroline
Spojrzała na owego mężczyznę z lekkim zaskoczeniem.Jej oczy błyszczały w świetle zaś włosymieniły się blaskiem lamp ogrodowych. Zapatrzona w kwiaty i ogólną roślinność zapomniała już o ludziach, którzy tak bardzo ją irytowali. - Oni nie przyszli tu dla niego tylko dla siebie. Egoizm i narcyzm oraz totalna bezduszność zagnieździłas się w ich sercach. Być może niedługo zobaczymy wylewającą się z nich ropę? Być może po prostu wyparują? A może będą bawić się na innym pogrzebie irytując zgromadzonych w smutku w okół nich ludzi. To niezrozumiałe dla mnie. Chyba nie da się być aż tak nieczułym?
Pytanie retoryczne wydobywające się z jej ust brzmiało niczym złota myśl wielkiego pisarza. Niby ze smutkiem ale z zachowaną powagą. Zapatrzona była przed siebie. Owy mężczyzna stał po jej lewej stronie. Słowa wypowiedziane były jakby do niego jednak kierowane w pustke. Po chwili stania w bez ruchu Caroline odwróciła się twarzą do niego jakby się ocknęła z jakiegoś głębokiego zamyślenia. - Oj przepraszam, proszę mi wybaczyć mam na Imię Caroline Schatte i jestem poetką. Jak Pan miał okazje usłyszeć, marną dość. Ci ludzie to ignoranci nie warci uwagi jakiej dostają. Gdyby skupić się na kimś innym poza nimi zapewne zamarli by niczym te rośliny...po pewnym czasie zwiędli by. A niech Pan wybaczy jak pańskie mienie, bo zupełnie odcięłam się od tłumów i nie zapamiętałam. Lore...Loren Sandro? Loreno Sandroe? Przepraszam, zamyśliłam się... powiedziała niezręcznie jednak nie przejęła się tym zbytnio. Poprawiła tylko włosy odgarniając je z twarzy i wpatrywała szmaragd swoich oczu w oczy nowopoznanego jegomościa.
__________________ Discord podany w profilu |