Duchowny wpuścił ich do kościoła, Colthrust nie odzywał się do niego poświęcając swoją uwagę wnętrzu. Budynek w środku był równie prosty co na zewnątrz. Próżno było się doszukiwać wyszukanych zdobień i obrazów z Trójcą. Zapewne dawniejsze kościoły wyglądały właśnie tak, bez przepychu, ale za to z wyczuwalną atmosferą świętości. Jakby Jezus rzeczywiście tkwił gdzieś pośród śpiewających i pogrążonych w modlitwie wiernych. Nie potrzeba było bogactw, wystarczyła wiara. Tutaj jednak Solomon nie wyczuwał tej aury, jakby znalazł się w kolejnych budynku w Bass Harbor, który tylko częściowo różnił się od pozostałych. Z słów księdza wynikało, że wierni nie byli ostatnio zbyt chętni do odwiedzania kościoła, Solomonowi wydawało się to nieco dziwne. Zdawało mu się, iż właśnie w takich miejscach jak to ludzie spotykali się przed krzyżem w myśl zasady Jak trwoga to do Boga. Zaskakujące było to, iż nawet sam ksiądz zaniedbał swoje obowiązki. Solomon postanowił, że wypyta go później o wcześniejszego duszpasterza, w końcu ponoć za jego czasów sprawa religii wyglądała normalnie.
Przyglądał się dokładnie wnętrzu podczas, gdy Walker rozprawiał z księdzem. Stali dalej, nawet ich nie widział, także rozmowa tylko częściowo dochodziła do uszu żołnierza. Nie skupiał się jednak na niej, chłonął woń kościoła, która kojarzyła mu się z czasem spędzonym we Francji. Pamiętał jak ukrywał się przed wrogami w podobnych miejscach, które jeszcze mocniej wypełniał zapach wilgoci i pleśni. Mieszkańcy często w pośpiechu opuszczali swoje domostwa poświęcając je na rzecz ucieczki, budynki żyły zaś własnych losem i niekiedy Amerykańscy żołnierze wykorzystywali je do swoich celów.
Jego krótkie rozmyślania i wspomnienia zostały rozwiane wraz z krzykiem jaki usłyszał, jego instynkt nagle zaczął wariować, jakby przeczuwał, że stało się coś złego. W innej sytuacji zapewne od razu by zareagował, lecz teraz brakowało mu dawnej pewności. Nie ufał swoim zmysłom. Nie po tym co ostatnio widział i słyszał. Mimo to jego mięśnie spięły się mocno i odruchowo zaczął się rozglądać. Nie wiedział czy jego umysł znów nie płata mu figli. Wreszcie spojrzał na swojego towarzysza, który właśnie zabrał się za sprawdzanie kościoła. - James - zwrócił się do niego Solomon, głos miał niezbyt pewny, ale widać było, że jest skupiony- Słyszałeś to? - spytał po chwili. - Nie. Co takiego? - Zaniepokojony Walker zaczął rozglądać się między ławkami. - Myślisz, że nie jesteśmy tutaj sami? - Jego wzrok spoczął na stojącym nie opodal konfesjonale. - Nie wiem, ten krzyk - dodał nasłuchując - Nie jestem pewien, ale chyba dochodził z bliska. - Krzyk? - Przez chwilę Walker wyglądał jakby słowa Colthrusta przyniosły mu ulgę, lecz kilka sekund później przyjął znów zaskoczony wyraz twarzy, wydawał się być napięty. - Z bliska? Ale z kościoła czy z zewnątrz? Nie słyszę. - Przytknął ucho do drzwi prowadzących na zakrystię - Nic nie słyszę - powtórzył i spojrzał na sufit kościoła. - Z zewnątrz - stwierdził Solomon - Lepiej sprawdzę co z kobietami. Idziesz czy sprawdzasz dalej, James? - Racja! Zobacz czy są bezpieczne. I uważaj na ks. Malcolma. Jest jakiś... taki... Okłamał mnie wczoraj... A tutaj sam widzisz, wioska odwróciła się od Pana... - Jego dłoń wylądowała na klamce od zakrystii, a spojrzenie, nieco nieobecne, spoczywało na ołtarzu. - A ja zobaczę czy to oby nie zza tych drzwi dobiegł ten krzyk - rzekł i wyciągnął swoją broń - Jak usłyszysz - znacząco skierował lufę ku górze - to znaczy, że nie bez powodu i że nie jest dobrze - dodał.
Solomon kiwnął głową, wypowiedzieć jego towarzysza zabrzmiała niepokojąco i miał nadzieję, że ten czarny scenariusz nie będzie miał miejsca. Walker potrafił jednak o siebie zadbać, nie wiedział czy to samo może powiedzieć o trzech kobietach, które zostawili. Poprawił kapelusz i wyszedł na zewnątrz. Pogoda wciąż nie ulegała poprawie tylko wzmagając ogólne wrażenie przygnębienia. Przytłaczająca atmosfera sprawiła, iż na moment się zatrzymał i spojrzał ostatni raz na kościół. Na zewnątrz nie widział póki co nic bardziej niepokojącego, więc ruszył by sprawdzić co z kobietami.
__________________ See You Space Cowboy... |