Udało się. Po chwili zawahania strzelił i roztrzaskał łeb temu dziwacznemu zwierzęciu. Nie zamierzał jednak stać tu i czekać, aż któryś z byłych pasażerów poprosi go o pomoc w ratowaniu kobiety. Nie chciał wiedzieć czy żyje, zupełnie go to nie obchodziło. Dostrzegł po drugiej stronie peronu samotną, oficjalnie ubraną dziewczynę i postanowił, iż uda się w tamtą stronę, dlatego zostawiwszy za plecami resztę zgromadzenia pomknął ku niej.
Jednakże, kiedy był już kilka metrów obok zgasło światło na całej stacji. Zaklął w duchu, bowiem cała sytuacja coraz bardziej działała mu na nerwy. To nie mogło być żadne badanie czy tv show, pies jednak dopadł i zaczął gryźć kobietę, w takim wypadku przerwano by całą akcję. Podejrzewał, że jakiś kutafon dorwał się do centrali i bawi się w psychola, rodem z tych wszystkich horrorów co ostatnimi czasy non stop lecą w kinach.
-
Przepraszam, jest pani gdzieś? Jestem funkcjonariuszem policji, nie wydaje mi się by w takich okolicznościach kobieta powinna przebywać samotna! - krzyknął kierując swe słowa do miejsca, w którym dziewczyna stała nim zgasło światło. Dalej ruszył w jej stronę rozświetlając sobie drogę zapalniczką, którą przy okazji odpalił papierosa.