Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-07-2011, 21:29   #21
 
Zekhinta's Avatar
 
Reputacja: 1 Zekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie coś
Alice ze strachem wyrzuciła słuchawkę z rąk. Ta uderzyła w ścianę, po czym zawisła na kablu, kołysząc się miarowo w tył i przód. Huk wystrzału ocucił kobietę z szoku i zmusił ją do spojrzenia z powrotem na peron. Potworny pies leżał na podłodze, kończyny drgały mu w ostatnich pośmiertnych spazmach. Jego ofiara zmarła z niepokojącymi słowami na ustach. Kolejnymi niepokojącymi słowami...

Co to wszystko mogło znaczyć? Czy to jakaś makabryczna wersja ukrytej kamery? Jeśli tak, to tego chorego dewianta, który to wymyślił powinni zamknąć!

Alice nagle zdała sobie sprawę z tego, że w stoi dosyć na uboczu, całkiem sama. I chociaż zawsze wydawało się jej, że dosyć dobrze znosi takie niepewne sytuacje to jednak zimny dreszcz który czuła na plecach mówił sam za siebie.

Mimo wszystko ciekawość była silniejsza. Kobieta, pokonując rosnącą z każdą chwilą chęć ucieczki w stronę reszty pasażerów spojrzała w górę schodów. Przecież, logicznie rzecz biorąc, powinny prowadzić na powierzchnię, do wyjścia...
 
__________________
"To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie." - Robert A. Heinlein
Zekhinta jest offline  
Stary 30-07-2011, 10:30   #22
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Cassio gnał co sił w nogach. Widział jak bestia z olbrzymią prędkością rzuca się na kobietę. Jej paszcza była najeżona nienaturalnie długimi zębiskami. Piana ociekająca na posadzkę stacji tylko dodała młodemu Brazylijczykowi pewności. Nie ważny był teraz jego trening, nie ważne było czy złapie kontuzję - to wszystko było nie ważne. Bo ważniejsze było życie drugiej osoby - życie, za które warto było poświęcić wiele...

Potwór, pomimo licznych ran, dopadł kobietę z siłą zdrowego tura. Jednak był dla niej jeszcze ratunek. Jej życie nie było wpisane w straty. Bo sportowiec dobiegł do psa chwilę po tym jak ten zaczął walkę z kobietą. Cassio nie zastanawiał się ani chwili. Dwoma potężnymi ciosami starał się otumanić bestie i gdy ta puściła chwyt... padł jeden celny strzał. Funkcjonariusz stał z wyprostowaną ręką, której zwieńczeniem był policyjny Glock. Przez chwilę Montero dudniło w uszach, ale była to bardzo mała cena w zamian za śmierć rozwścieczonego psa.

Widząc zabierających się do pomocy kobiecie mężczyzny "Capanga" szybko ruszył do swojej torby. Włożył do niej pałki Maculele i zapiął ją, gdy nagle światło zgasło... Nastały całkowite ciemności. Jedynym co mogło mu rozświetlić mrok była jego komórka. W sumie miała nawet funkcję latarki, ale naprawdę do prawdziwej latarki było jej daleko. Podnosząc torbę sportowiec rozejrzał się wokół... Na peronie panowała całkowita cisza...

- Patrick? Jesteś tam? - zapytał niepewnie nauczyciel obracając się w kierunku maszynowni.

Cassio był pewien, że nie jest to żadna ukryta kamera. Bo kto narażałby na śmierć niewinną kobietę i innych ludzi aby potem móc się nieco pośmiać. Jeżeli to jakiś kawał to "Capanga" z chęcią połamałby kulasy temu kto na niego wpadł. Gra z życiem i śmiercią to nie jest żaden powód do żartów…
 
Lechu jest offline  
Stary 30-07-2011, 21:48   #23
 
stark's Avatar
 
Reputacja: 1 stark nie jest za bardzo znanystark nie jest za bardzo znany
- Skurwiel, trafił go. Dobry jest - pomyślał Johnny. Odczuł niemałą ulgę kiedy dokonana egzekucja pozbawiła go zagrożenia ze strony tej kreatury, mimo iż zawdzięczał to gliniarzowi. Jednocześnie uzmysłowił sobie iż dzisiejsza sytuacja w metrze nie ma z nim nic wspólnego i jeżeli zachowa zimną krew to uda mu se stąd wydostać zupełnie niepostrzeżenie. Postanowił więc stwarzać pozory. Dalsze ukrywanie się mogłoby wzbudzić jakieś podejrzenia. Postanowił więc wyjść z 'pomocą' rannej, bądź martwej, wszystko mu jedno, kobiecie. Coś jednak stanęło ku temu na drodze.

Co jest, kurwa, znowu!?
- zaklął pod nosem, wyraźnie zdenerwowany.

Teraz dla odmiany wyłączyli prąd, zajebiście kurwa! - wściekły, uderzył pięścią w wyłożoną kafelkami ścianę, która zadźwięczała głucho.

Złapawszy kilka głębszych oddechów, sięgnął do kieszeni płaszcza z którego wydobył jednego z niewielu już pozostałych mu papierosów. Wrzucił go do ust i ponownie sięgając do kieszeni wydobył z niej prawdziwą amerykańską zapalniczkę, która z charakterystycznym kliknięciem rozrzedziła ciemności swym ciepłym płomieniem. Wziął większego bucha, po czym kolejnego. Kontem oka dostrzegł jakiś ruch. Johny odpalił zapalniczkę raz jeszcze. W słabym świetle zobaczył zarys kobiecej sylwetki.

Kto tam jest?
Johny skierował swe kroki ku, jak sądził, kobiecie.

Hej, ty tam! - szepnął wystarczająco głośno - Może ty wiesz co tu się dzieje?
 
__________________
Patrząc w mrok ten na wsze strony, stałem trwożny i zdumiony...

Ostatnio edytowane przez stark : 30-07-2011 o 22:00.
stark jest offline  
Stary 30-07-2011, 22:41   #24
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Podciągnął rękawy kurtki oraz bluzy do góry. Podbiegł do kobiety, obok zostawiając plecak. Pierwsze co zrobił, to odrzucił ciało zastrzelonego psa. Było ciężkie i przygniatało kobietę. Wyciągnął paczkę chusteczek i począł tamować krew.
- Gdzie ta cholerna apteczka! – wrzasnął, ale zero odzewu.
„Cholerna znieczulica” – przeklął szpetnie, ale czego mógł się spodziewać po mieszkańcach tej cholernej metropolii.
Kobieta oddychała płytko, Stony wiedział że niebawem umrze. Nie robił sobie nadziej że ją odratuje, musiał by tu być lekarz z kwalifikacjami i dobrze wyposażony stół chirurgiczny.
- Uciekajcie... On was wszystkich zabije… – powiedziała, wkładając w to resztki posiadanej energii, po czym zmarła.
Jej trzęsące się ciało, teraz ustało i poczęło robić się coraz bardziej zimne. Niczym mróz na powierzchni. W dodatku zgasło światło. Klęczący nad kobietą mechanik, potrafił działać po omacku, jednakże światło by nie zaszkodziło.
- Latarkę! – pół to krzyknął, pół powiedział – Na stacjach są latarki dla obsługi, w razie awarii zasilania! Poszukajcie!
On sam pochylił się nad ustami kobiety, starając się wychwycić funkcję życiową znana jako oddychanie. Nic takie nie dane mu było poczuć. Docisnął jej dwa palce do szyi, nic. Ostatecznie sprawdził tętno na nadgarstku, ale i tam go nie wyczuł.
Zrezygnowany i zdenerwowany podniósł się z klęczek.
- Nie żyje – zakomunikował, a po chwili dodał – Ma ktoś więcej chusteczek?
Bo jakby nie patrzeć, jego dłonie do połowy przedramion były umorusane krwią. Krzepnąca, lepka posoka skapywała spokojnie z palców Strode’a. Nie czekając aż ktoś mu doniesie swoje chusteczki, wymacał swoje na podłodze i począł wycierać dokładnie ręce. Zapamiętując swoją pozycję i kobiety, oraz widząc włączone latarki w telefonach i zapalniczki przez innych pasażerów, on sam przesunął plecak nogą delikatnie pod ścianę i sam się o nią oparł.
Gdy tylko jako tako je wytarł, spostrzegł że nikt nie zadzwonił po pomoc. On sam w telefonie nie miał zasięgu, to też założył swój plecak i wolnym krokiem skierował się tam, gdzie kierował wcześniej. Na powierzchnię.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 31-07-2011, 13:47   #25
 
Kirholm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skał
Udało się. Po chwili zawahania strzelił i roztrzaskał łeb temu dziwacznemu zwierzęciu. Nie zamierzał jednak stać tu i czekać, aż któryś z byłych pasażerów poprosi go o pomoc w ratowaniu kobiety. Nie chciał wiedzieć czy żyje, zupełnie go to nie obchodziło. Dostrzegł po drugiej stronie peronu samotną, oficjalnie ubraną dziewczynę i postanowił, iż uda się w tamtą stronę, dlatego zostawiwszy za plecami resztę zgromadzenia pomknął ku niej.

Jednakże, kiedy był już kilka metrów obok zgasło światło na całej stacji. Zaklął w duchu, bowiem cała sytuacja coraz bardziej działała mu na nerwy. To nie mogło być żadne badanie czy tv show, pies jednak dopadł i zaczął gryźć kobietę, w takim wypadku przerwano by całą akcję. Podejrzewał, że jakiś kutafon dorwał się do centrali i bawi się w psychola, rodem z tych wszystkich horrorów co ostatnimi czasy non stop lecą w kinach.

- Przepraszam, jest pani gdzieś? Jestem funkcjonariuszem policji, nie wydaje mi się by w takich okolicznościach kobieta powinna przebywać samotna! - krzyknął kierując swe słowa do miejsca, w którym dziewczyna stała nim zgasło światło. Dalej ruszył w jej stronę rozświetlając sobie drogę zapalniczką, którą przy okazji odpalił papierosa.

 
Kirholm jest offline  
Stary 31-07-2011, 16:41   #26
 
Farałon's Avatar
 
Reputacja: 1 Farałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie cośFarałon ma w sobie coś
- Co za pojeb! Słyszysz mnie w ogóle?! - David warkną na obłąkanego starca. Dziwak powtarzał w kółko modlitwę, jak by widział lub przynajmniej czuł, że zbliża się jego koniec. To trochę zaniepokoiło eleganta.

Nagle jego uwagę odwrócił dźwięk wystrzału który wypełnił stację. Zaraz po nim słuchać było jęk zwierzęcia. "W końcu gliniarz zrobił coś pożytecznego"- pomyślał David. Praktycznie zawsze kiedy miał do czynienia z funkcjonariuszami, był ścigany lub strzelali do niego.

O'Neil wstał. Gdy tylko chciał rozejrzeć się po stacji, zgasło światło. Wysiadł prąd. "Atrakcji ciąg dalszy" pomyślał. Krótką chwilę macał kieszenie marynarki i wyciągnął telefon. Bocznym przyciskiem włączył latarkę. Najpierw zaświecił na dziewczynę, następnie na starca, aż w końcu na faceta w okularach, który wyglądał przez okularyu na rasowego nerda. David przejechał okularnikowi kilkukrotnie po oczach po czym powiedział:

- Hej! Tutaj! W wagonie! Chodź i pomóż mi wyciągnąć tę dziewczynę na stację - David podniósł nieprzytomną i podszedł do okna by podać ją nieznajomemu.
 
Farałon jest offline  
Stary 01-08-2011, 11:10   #27
 
vigo's Avatar
 
Reputacja: 1 vigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwu
Patrick stał na środku pokoju przerażony. Jeszcze kilka sekund temu widział chłopca skulonego w kącie, a teraz nie było po nim śladu. Na ścianie natomiast wisiał masakryczny rysunek wykonany przez kilkulatka. "Co to wszystko oznacza?" zastanawiał się rozglądając się po pokoju. To były jego zabawki. Pamięta, jak po wizycie ojca, urwał lalce głowę. Ta sama lalka leżała teraz na podłodze. Podniósł z ziemi kraciasty kocyk i nerwowo zaczął szukać metki. Znalazł ją. Była wymięta, wyblakła. Kiedy był mały zazwyczaj zasypiał wtulony do tego kocyka i paluszkami miętolił jego metkę. To była ta sama metka, ten sam kocyk.

Po raz kolejny spojrzał na rysunek znajdujący się na ścianie. Tylko jego nie pamiętał. Nigdy go nie namalował.

Strzały wyrwały go z zadumy. Coś niedobrego działo się na peronie, ale teraz nic go więcej nie obchodziło. W oddali zauważył chłopca, który wbiegał w czerń tunelu. Nie zastanawiając się dłużej, wyskoczył z kabiny i pognał za młokosem krzycząc:

- Zaczekaj!

Szybko ogarnęła go ciemność, słyszał tylko stłumiony odgłos biegnącego chłopca, który dobiegał z mroku.

- Patrick? Jesteś tam? - usłyszał za sobą wołanie Cassio.
- Jestem w tunelu - krzyknął - Biegnę za chłopcem.
 
__________________
"A kiedy się chimery zlatują mój drogi,
to wtedy człowiek powoli na serce umiera"
vigo jest offline  
Stary 01-08-2011, 12:24   #28
 
Latin's Avatar
 
Reputacja: 1 Latin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znany
Policjant zawahał się i dopiero po chwili strzelił. Shane stanął w miejscu. Bestia upadła na podłogę, a na peronie zapadła całkowita cisza.

Napięcie rosło z każdą sekundą, kiedy zgasło światło. Chłopak przeklął w myślach i sięgnął do kieszeni dresów po telefon. Chociaż trochę światła to już coś. Zaczął kierować się w stronę telefonu alarmowego, gdzie powinna być jego eks dziewczyna.

- Alice, jesteś tam? - rzucił pytanie w ciemność idąc prawie po omacku.
 
Latin jest offline  
Stary 02-08-2011, 01:42   #29
 
Sephamir's Avatar
 
Reputacja: 1 Sephamir nie jest za bardzo znany
Jake stał na peronie nieco oszołomiony. Huk wystrzału spotęgowany przez otwartą przestrzeń, jaka charakteryzowała stację zwieńczył jego zdumienie po tym, co usłyszał w głośniku swojego telefonu i jeszcze przez kilka sekund pozostawiał po sobie piszczący dźwięk w uszach.
Mężczyzna w ciemnym uniformie stał z wyprostowanymi rękoma znad których unosił się obłok dymu. Policjant. Strzelił. Zabił psa.

Kałuża krwi objęła ścierwo i zwłoki kobiety, której zgon spuszczeniem głowy potwierdził klęczący koło niej dość potężnie zbudowany mężczyzna.

Bzzzt.
- zabzyczały głośno lampy, po czym zgasły spuszczając na wszystko wkoło kurtynę. Serce Jake zabiło nieco szybciej, ale po kilku sekundach zgodnie z jego zdrowym rozsądkiem powróciło do normy. To nic takiego. To nic takiego.- powtórzył sobie w myślach dwukrotnie i zrobiłby to pewnie kolejny raz, gdyby nie to, że ktoś wyraźnie się do niego zwrócił. Do niego. To nienormalne.- pomyślał, po czym włączywszy latarkę wbudowaną w telefon zwrócił się w stronę, z której przed momentam usłyszał słowa:
- Hej! Tutaj! W wagonie! Chodź i pomóż mi wyciągnąć tę dziewczynę na stację.

Dopiero teraz przyjrzał się bliżej osobie, która odgrywała główną rolę w wagonie tuż za jego plecami. Łysy mężczyzna, o dość wyraźnych zmarszczkach mimicznych i jakby rzeźbionych rysach twarzy patrzył na niego. Jego wzrok wyrażał zarówno strach, jaki dał się we znaki wszystkim zgromadzonym w tych okolicznościach, jak i dozę pogardy dla nieco otyłego chłopaka z okularami i pozornie tępym wyrazem twarzy. Bruce Willis- w ułamku sekundy przemknęło mu przez myśl nazwisko znanego aktora. Twardziel. Potrafi zadbać o siebie i innych.- kolejny wniosek. Cwaniacki błysk w oku.

- No więc? Pomożesz mi?- dopomniał się mężczyzna wybudzając tym samym Jake’a z sytuacyjnego letargu.
- Siad Odyn.- labrador opuścił framugę okna.

Elegant podniósł kobietę, po czym zaniósł ją do okna, przez które z niebywałą wręcz dbałością przełożył ją Lincoln. Rzadko zdarzało mu się dotykać kobiety. Praktycznie wcale. Nie licząc Merry...



***



- Widzisz, to nie takie trudne.- uśmiech rozpromienił jasną twarz określoną bujnymi blond lokami. Duże, niebieskie oczy mężczyzny rzuciły krótkie spojrzenie, które dobrze znała. Wyraził w ten sposób wstydliwą radość z sukcesu.- Teraz Twoja kolej.- przestawił swój pionek błyskawicznie.

Kolejne kilka minut trwało ciągłe bicie pionków rudowłosego oponenta przez kobietę. Zostały mu tylko dwa, jej niemalże komplet.
- Chyba już pozamiatane.- rzuciła ironicznie i zalotnie zarazem.
- Też tak myślę.- jak przy każdym poprzednim dotknięciu pionków jego ręka wyraźnie zadrżała.

Tap, tap, tap… - przesuwał rękę po planszy uderzając drewnianym korkiem miarowo. Jeden ruch- koniec gry.

- Już pozamiatane.- zamruczał pod nosem licząc na to, że go nie usłyszy i poczuł ciepłe łaskotanie w brzuchu patrząc jej prosto w oczy.


***


Kobieta zaczynała wyraźnie sinieć. Odyn zamruczał cicho, po czym obwąchał dokładnie biały skrawek garnituru wystający z okna, należący do łysego mężczyzny, który odprowadził uważnym wzrokiem Jake’a kładącego ciało nieznajomej na zimnej posadzce. Lincoln spojrzał ukradkiem w prawo. Byli w nieciekawej sytuacji patrząc na sposób, w jaki spoglądał na niego facet w wagonie. On poprosił go o pomoc. On mu zaufał. Może pomoże mi się stąd wydostać?- pomyślał, po czym już z większa śmiałością spojrzał w jego kierunku.
 
__________________
Człowiek człowiekowi wilkiem, a...
zombie zombie zombie.

Ostatnio edytowane przez Sephamir : 02-08-2011 o 01:44.
Sephamir jest offline  
Stary 02-08-2011, 14:07   #30
 
Zekhinta's Avatar
 
Reputacja: 1 Zekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie coś
W ciemności, która zaległy na stacji nie dało się nic dojrzeć. Alice ucieszyła się, że przynajmniej inni pasażerowie są nadal na stacji, rozmawiali między sobą a kilka głosów było wyraźnie skierowanych do niej.

Zanim jednak zdążyła odpowiedzieć na którykolwiek z nich, jakiś mężczyzna znalazł się całkiem blisko niej, ponieważ usłyszała jego głośny szept.

- Nie mam pojęcia - odparła trochę drżącym głosem. Nie czuła się zbyt komfortowo. Wolałaby, żeby w tej sytuacji obok był Shane a nie jakiś obcy człowiek. Nagle przypomniała sobie, że rzeczywiście jest tu jeszcze policjant! - Jestem przy schodach - zawołała w stronę peronu licząc na to, że zarówno jej znajomy jak i mundurowy ją usłyszą i skierują się w stronę jej głosu. - Poczekam tu na was, dobrze? - dodała po chwili namysłu.
 
__________________
"To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie." - Robert A. Heinlein
Zekhinta jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172