Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2011, 15:00   #16
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Korporacyjni zabójcy weszli przez bramę pewnym krokiem.
Zaraz jednak przyspieszyli i po minięciu stróżówki, rozbiegli się na dwie strony.
- Ej! Kurwa! Chłopaki widziałem kogoś! - krzyknął mężczyzna wystawiony na czujce.
- To zajeb ich! - odkrzyknął ktoś od strony pirsu.
- Ale jak? Oni zniknęli!
Od strony nabrzeża dało się słyszeć szybkie, nerwowe kroki.
- Szybciej, kurwa! - poganiał ten stojący na czujce. Jego ręce zacisnęły się kurczowo na automacie Dai Lung zwanego powszechnie “zamiataczem”.
Cała grupa porzuciwszy pomysł przeszukania łodzi, ruszyła w kierunku swego kumpla. Jego przerażony głos uświadomił im, że niebezpieczeństwo jest bardzo poważne. Cała szóstka ustawiła się półkolem i obserwowała teren mariny.


John "Analog" Spencer
Analog przemieścił się szybko i praktyczni bezszelestnie. To, że objechał teren mariny, pozwoliło mu dość dobrze poznać jej topografię. Teraz to bardzo procentowało. Wybrał doskonałe miejsce na swą kolejną kryjówkę. Nadal wolał poczekać niż rzucać się z motyką na słońca. Krzyki od strony nabrzeża uświadomiły mu, że do gry wszedł jeszcze ktoś. A sądząc po reakcji gości z vana, musiał to być ktoś doskonale wyszkolony. Sprawa robiła się naprawdę poważna, jednak było już zdecydowanie za późno, żeby się teraz wycofać. Lewe oko zoomowało poczynania nomada i Spencer ujrzał, jak sprawne dłonie mężczyzny w końcu uporały się z elektronicznym zamkiem chroniącym wejście do magazynu. Po chwili potwierdziło to charakterystyczne piknięcie. Długowłosy nomad zdążył praktycznie w ostatniej chwili. Otworzył delikatnie drzwi i wsunął się do środka. W tym samym momencie Analog usłyszał za sobą jakiś dźwięk. Odwrócił się i na końcu alejki w której się znajdował zauważył jakiś przemykający cień człowieka.


Mark Stanley
Stanley miał doskonały punkt obserwacyjny i gdyby nie krążąca mu nad głową AV-ka, pewnie zostałby tu dłużej. Było to jednak zbyt niebezpieczne. Ci w górze pewnie obserwowali wszystko w podczerwieni i widzieli wszystkich bardzo dokładnie. Nie była to miła perspektywa.
Mark nie docenił solosów Arasaki. Chłopaki nie zamierzali iść na brutalną wojnę z niedoświadczonymi runnerami. Rozbiegli się w dwie strony i zniknęli pomiędzy magazynami. Zabawa w podchody widać bardziej mi odpowiadała.
Goście z vana najwyraźniej wyczuli niebezpieczeństwo i stanęli półkole przy samochodzie. W żaden sposób nie gwarantowało im to wyjścia cało ze starcia z solosami Arasaki, ale najwyraźniej dawało poczucie bezpieczeństwa.
Mark czuł jak stymulant i adrenalina dają mu potężnego kopa. Mięśnie same rwały się do akcji. Na szczęście pozostały mu jeszcze resztki rozsądku i nie rzucił się z okrzykiem “Banzai!” na środek alejki, by rozpocząć strzelaninę.
Sprawnym susem zeskoczył na ziemie, by po chwili przytulić się do ściany i obserwować dalej poczynania nomada.
Ten uporał się w końcu z zamkiem i właśnie znikał we wnętrzu magazynu.
 
Pinhead jest offline