Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2011, 23:52   #487
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
To... nie mogło się dziać...
Ale jednak się działo. Właściwie to czemu nie... W takim miejscu nie powinno go nic dziwić.
Nie chciał wrzeszczeć, wydzierać się wniebogłosy. Ale dźwięk sam wydobywał się z jego gardła i tak jakby w malutkim stopniu uśmierzał ból, który towarzyszył jego deformacji.

Nim się zorientował, na Revaliona biegł już jakiś awanturnik i to z toporem w ręce. Więc bard zrobił jedyną słuszną rzecz - uciekł na piętro, gdzie rzucił na siebie zaklęcie przebrania, którego zazwyczaj używał żeby udawać kogoś innego.
Tym razem jednak potrzebował go, żeby imitować samego siebie - a raczej zdrową, krasnoludzką wersję siebie. W imię tego, by nie rzucać się w oczy.
Kiedy tylko to mu się udało, dostrzegł na ścianie wyryty krwią napis:
Cytat:
Idziemy po ciebie. Twa dusza już należy do dwugłowego władcy.
Jednak całość zniknęła nim bard zdążył w jakikolwiek zareagować. Machnął na to chwilowo macką. Miał inne, bardziej namacalne zmartwienia na głowie...

Westchnął z głęboką ulgą, kiedy zorientował się że goniący go krasnolud przegrał wielką, walną batalię ze schodami na piętro, gdzie ukrył się bard. A ponieważ jego "koleżkowie" zaczęli się z niego nabijać, stracił wszelkie zainteresowanie Revem.
Więc teraz...

- Nie róbcie takich min, to tylko iluzja. - wyjaśnił schodząc do Missy, Sylphii i Dru. - Znaczy... macki są prawdziwe. Te ręce są iluzją. Dru, jeśli pozwolisz za mną na górę...
- A takiego, nigdzie nie idę! - zaprotestowała gnomka. - Znaczy na dół idę i tyle!
Bard był w ciężkim szoku. Upewnił się jeszcze, że kapłanka rozumiała powagę jego sytuacji.
Jednak nie pomogły jego jęki, prośby i lamenty. A lamentować to Revalion umiał. Iście poetycko.
- ... i tam jestem ja. Mała, bezbronna istotka wśród ciemności. Ty zaś, niby latarnia świetlista, jako jedyna zdolna mnie uratować od mej niedoli. Patrzysz na mnie, zaintrygowana moim bytem, a także mymi ciemiężcami. Jednak odwracasz prędko wzrok, nie chcąc być w to zamieszana. Czemuż?! Wszak jedyne co musisz zrobić to wyciągnąć rękę i...

- Tere fere, nudzisz pan! - przerwała mu gnomka po kilku, czy może nawet kilkunastu minutach takiego monologu i litanii. Missy i Sylphia wyglądały na rade, że Revalion już przestał.
A półelf... przypomniał sobie nagle o napisie widzianym na górze. I zapamiętał sobie, by powtórzyć jego treść Dru, kiedy ta już wytrzeźwieje. Zwłaszcza tą część o dwugłowym władcy...
- W sumie... mogę też iść z wami! - powiedział nagle z głosem w którym brzmiał łamiący się optymizm. Bard stwierdził, że kiedy już nawet ściany zaczynają mu grozić, najlepiej jest trzymać się w kupie.
 
Gettor jest offline