Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2011, 23:57   #124
Komtur
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Elf stał oparty o burtę i spoglądał na gwiazdy, jego szare włosy rozwiewał wiatr. Finluin gdyż takie było jego imię, zastanawiał się czy dobrze uczynił wybierając się do Gondoru. Wieści jakie usłyszał w podczas drogi do Tharbadu były niewątpliwie zatrważające. Orkowie których nie widziano od dziesiątków lat znów zaatakowały i to w bardzo zorganizowany sposób. Do tego sama sytuacja jaką zastał w mieście, czyli bunt Dunlandczyków wydawała się czymś wręcz niewiarygodnym w uporządkowanym królestwie Eldariona. Wybór jakiego dokonał Finluin możliwe, że nie był odpowiedni, ale z pewnością wydawał mu się najbardziej racjonalny. Szanse na to by przedrzeć się przez targaną niepokojami krainę w kierunku Morii, a później dalej na północ by ostrzec tamtejszych mieszkańców i przyjaciół, nie były zbyt duże. Samotny elf łatwo mógłby się stać łupem orczych zwiadowców, którzy z pewnością będą przeczesywać ważniejsze szlaki w Zielonym Lesie, o ile oczywiście już nie zaatakowali tamtych terenów. Tak więc elf wybrał drogę morską na południe. Była ona szybka i w miarę bezpieczna, zwłaszcza dla samotnego wędrowcy, ale niepokój i niepewność na długi czas zagościły w jego sercu.

Dotarcie do Minas Tirith nie przysporzyło mu większych problemów, nie musiał też ukrywać swego pochodzenia jak to było w Tharbadzie. Ludzie tutaj byli bardziej przyzwyczajeni do widoku elfa nie okazywali mu niechęci, jednak mimo tego nie uniknął zaciekawionych spojrzeń. Finluin choć już tutaj był to i tak nie mógł nie zachwycić się nad wspaniałością i majestatem Białego Miasta. Był pod wrażeniem budowniczych, którzy potrafili połączyć praktyczność i piękno tworząc tak wspaniałą budowlę. Elf gdy już zaspokoił swój estetyczny zmysł, udał się do biblioteki by odnaleźć mistrza Tequilliana. Był to poniekąd jeden z powodów jego decyzji by udać się do Gondoru. Finluin był od niedawna pasjonatem wiedzy o Wielkich Czarodziejach i nie mógł się powstrzymać od nieodwiedzenia znakomitego mędrca Tequilliana, by skorzystać z jego intelektu, ale także z zasobnej w wiekowe woluminy biblioteki Minas Tirith. Na miejsce dotarł szybko i bez jakichkolwiek przeszkód. Gdy zaczął rozpytywać bibliotekarzy o mędrca podszedł do niego jeden z nich i zagadnął.
-Jestem Elagar. Asystent Tequilliana. – przemówił dźwięcznym i przyjemnym głosem z wielką życzliwością. – Wielki Prorok jest niedostępny. Czy mogę w czymś pomóc? – zapytał.
- Jestem Finluin, badacz z północnych krain i przybyłem do mistrza Tequilliana w poszukiwaniu informacji o wielkich czarodziejach. Szczególnie zależy mi by dowiedzieć się czegoś o Radagaście Burym i dwóch mistrzach ze wschodu, których imion do tej pory nie udało mi się ustalić.
- To jest niewątpliwie pytanie do mistrza. - asystent skinął głową przyglądając się elfowi. - Ja nic o nie wiem o Czarodziejach. Wiem, że Gandalf opuścił Śródziemie. - pochwalił się. - Bardzo dawno temu. Może jutro będzie Tequillian dostępny, bo dzisiaj zapowiedział bardzo ważne sprawy... Jest przekonany, że nasz król Eldarion zaraz powróci z Dol Amroth. - powiedział ściszonym głosem szykując się do odejścia.
- Dobrze więc przyjdę także jutro, a teraz nie będziesz miał nic przeciwko jeśli przejrzę kilka woluminów?
- Oczywiście, że nie. Gdybyś mnie potrzebował Finluinie, będę tam. - wskazał ręką na część nawy, gdzie ustawione były rusztowania i odsunięte regały a na stołach piętrzyły się stosy ksiąg, woluminów i papierów.

Finluin czytając jedną z historycznych ksiąg nie zauważył poruszenia w bibliotece, dopiero gdy ktoś go przypadkiem trącił zauważył że wszyscy wychodzą, jakby coś się stało. Gdy poszedł za nimi okazało się, że każdy chciał obejrzeć przybycie króla Eldariona. Elf dołączył do ciekawskich i z zainteresowaniem obejrzał przejazd królewskiego orszaku, aż przypomniał sobie że nie ma jeszcze gdzie się zakwaterować. Wrócił więc do budynku, odstawił księgi na półki i przemknął na dół, prosto do dzielnicy kupieckiej.

Szukał tam karczmy, w której zatrzymał się przy poprzedniej wizycie o wdzięcznej nazwie „Złota Gęś”. Cudowny ten przybytek prowadziły niziołki ze słynnego klanu Tuków. Byli to chyba jedyni hobbici w całym Minas Tirith pod przywództwem rudego Boffo Tuka, a ich przybytek wyróżniał się przytulnością i co prawda mniej wyrafinowanym, ale za to smacznym jedzeniem. Finluin wynajął jeden z pokoi i po szybkiej kąpieli udał się na posiłek. Zapiekanka warzywna, ciepłe, słodkie bułeczki i piwo korzenne, wprowadziło elfa w tak doskonały nastrój, że uraczył gości wesołą grą na flecie. Grał do późnego wieczora, zapominając przez ten czas o cieniu na północy.
 
Komtur jest offline