Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2011, 07:49   #42
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Na użycie łuku było zdecydowanie za blisko. Tingis chwycił w dłoń garść piasku i zerwał się z ziemi, równocześnie wyciągając tulwar. To, że stwór wyglądał niczym z nocnych koszmarów wcale nie znaczyło, że miał dać się zagryźć, czy też uciec, zostawiając Learę na pastwę potwora. Nie mówiąc już o tym, że to drugie wyjście wcale nie gwarantowało bezpieczeństwa.
Wstając sypnął piaskiem w pysk potwora, a potem zaatakował.
Stwór ryknął wściekle, gdy ciśnięta przez Tingisa garść piasku uderzyła w jego pysk. Trąc podrażnione ślepia cofnął się o kilka kroków, ale udało mu się uchylić przed ciosem Hyrkańczyka.
Rana piekła piekielnie, gorączka osłabiała ciało, nie będzie zbyt wielką pomocą dla Tingisa. Leara zrobiła więc jedyną rzecz jaka wydawała się jej rozsądna w tym momencie - rzuciła się na stwora od tyłu próbując złapać go za szyję i ściągnąć w dół do wody. (jeśli odrzuciło ją do wody)
- Uciekaj! - wrzasnęła do Hyrkańczyka. Miała nadzieję, że zdoła zająć potwora na tyle długo, by mężczyzna znalazł się bezpiecznie w dżungli. Ona i tak pewnie za długo nie pożyje z tą raną, a w ten sposób przynajmniej spłaci dług.
W mgnieniu oka, gdy tylko Leara uczepiła się łuskowatego karku potwora, ten jednym, potężnym wymachem skrzydeł wzbił się w powietrze. Z wyraźnym trudem, powoli unosił się w górę, nie zważając na szamoczącą się u jego karku kobietę. Za chwilę stwór zniknie w przestworzach!
Zanim to jednak nastąpiło, padł nań - jak na wszystko zresztą - słaby zrazu, ale wzmagający się blask. Bo oto z lasu, wśród nieludzkiego trzasku, wyrwała się ognista kula i ciągnąc za sobą długi warkocz płonących liści, popędziła nad piaskiem niczym nieduża acz wściekła kometa. Nie od razu i nie każdy mógłby spostrzec, że pod nią galopował dziko Gamba.
Tingis najszybciej jak mógł zamienił tulwar na łuk. Latający potwór nie był aż tak daleko, by nie można było go trafić. Raczej wprost przeciwnie... A jego brzuch był idealnym celem. W dodatku całkiem sporym. Jak można nie trafić...
- Dźgnij go nożem w plecy - zawołał do Leary, równocześnie wypuszczając strzałę.
Strzała przeszyła gardło stwora. Zacharczał dziko próbując wziąć jeszcze jeden oddech, jeszcze raz machnął skrzydłami po czym zaczął spadać. Początkowo powoli, lecz po chwili leciał już w kierunku ziemi niczym kamień.
 
Kerm jest offline