Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2011, 14:47   #16
Michajasz
 
Michajasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Michajasz nie jest za bardzo znany
Emiel

Rozmowa z Teodorem była krótka, lecz konkretna. Łowca zapewnił cię, że będzie spędzał więcej czasu na polowaniach. Dodał także, że od dziś dzień jego ofiarami będą mniejsze zwierzęta. Po tym uszedł do karczmy wydać garść fenigów.

Ty udałeś się do domu.

Mieszkańcy podgrodzia prędko chadzają spać. Nie trzeba być znawcą mechanizmów społeczeństw by orzec, iż podgrodzia każdego dużego miasta działają niczym wsie. I podobnie jak nimi większość mieszkańców gardzi z góry zapominając, że to właśnie dzięki ciężkiej pracy tych ludzi, mają co w gębę włożyć.

Wstałeś o brzasku. Chłodne powietrze wpadło do twojej chaty gdy otworzyłeś od niej drzwi. Poranki stają się coraz chłodniejsze, a to skanduje rychłe przyjście zimy. Słońce jeszcze nie wynurzyło się zza horyzontu, a raczej zza koron drzew, a już widać jak pierwsze jednostki ruszają w stronę lasu i mniejszych sadów jabłkowych.

Ruszając w stronę bramy Kelrad spotkałeś może trzy osoby. Dla większości ludzi brzask nie jest pora, o której zaczyna się ich egzystencja… lub wegetacja. Zależy od punktu widzenia.
Minąwszy bramę miejską, po wcześniejszej rozmowie ze strażnikami, wkroczyłeś na obrzeża dzielnicy biedoty o reputacji strasznej i fetorze okrutnym. Droga do Avelera wiedze głównymi ulicami miasta, ale dojdziesz tam dopiero o poranku. Miasto jest teraz bardzo ciche. Jedynie czasami słychać pojedyncze chrapnięcie, rzucony bluzg, niepewne kroki. O tak, brzask to moment gdy libacje i zabawy różnorakie kończą się.

Wedle swoich zamysłów nastał ranek kiedy zapukałeś do drzwi Avelera. Pies zaczął głośno szczekać.

Hymiel

Z początku Albert nie reagował na wołania. Potem rozglądał się głupio i machał głową jakoby szukał źródła „dobrej nowiny”. Dojrzawszy cię, rozejrzał się w koło i podskakując zniknął w drzwiach kamienicy, którą zamieszkujesz. Grubas wtoczył się po schodach budząc zapewne tych, którzy kładą się raczej wcześniej. Zapukał do drzwi.

Otwierając drzwi do twojego mieszkania wdarł się przeciąg. Albert z całą pewnością zaniedbał higienę oraz stan świeżości ubrań. Mężczyzna śmierdzi potem i alkoholem wymieszanym z ciężkim dymem. Wzmianka o hulaszczym życiu, wspomniana przez jego żonkę, musiała być jak najbardziej prawdziwe.

- Pochwaleni, Mielku – dawny pseudonim „Mielek” nie zniknął z pamięci wszystkich starych znajomych. – Ino szybko tą flaszeczkę obróćmy. To ni koniec dnia, a ja zarabiać muszę.

Emerlin

Wbrew obiegowej plotce warstw wyższych w slumsach nie panuje idealny mrok, a rzesze chorych przewalają się ulicami. Powiada się, że dla mieszkańców tej gorszej części Kelrad nie można uczynić nic ze względu na to, iż przywykli dawno do lekkiego, acz niekoniecznie godnego, trybu życia. Niektórzy upierają się, że jest to prawda, inni nazywają to plotkami. Rzecz jasna w każdej plotce jest ziarno prawdy o czym przekonałaś się zrazu.

Te ulice mierzy się po zmroku od światła do światła. By nie zgubić się tutaj trzeba stąpać rozważnie i z całą pewnością nie środkiem drogi. Ominęłaś parę band zalegających przy bramach do kamienic, prawie odwiedziłaś melinę najniższego elementu społeczeństwa, aż w końcu czmychnęłaś przed człowiekiem, który krocząc tak jak go bogowie stworzyli, wieścił o ostatnich dniach.

Tawerna „Kaflowy” była sporym budynkiem. Życzliwsi na ulicach zgodnie kierowali cię do – podobno – osławionego przybytku slumsów. Liczyłaś na rozpadającą się klitkę, a zastałaś jednopiętrowy, ceglany budynek. Co prawda środek był już typowy: musiało tutaj dojść do awantury bowiem wyposażenie tawerny zostało porozrzucane w różne kąty. Wśród tłumu mężczyzn – bo głównie z nich składa się klientela – bez trudu rozpoznałaś karczmarza. Pulchny pan, owinięty ufajdanym fartuchem chadza miedzy stolikami roznosząc zamówienia, a gdy znajdzie chwilę, sprząta bałagan. Pomocą służą mu dwie młódki będące celem uszczypnięć w zadek.

W karczmie jest tłoczno i głośno. Co jakiś czas podnosi się gromki, gardłowy śmiech.

Aveler

Zasnąłeś szybko. Nie przeszkadzały ci nawet odgłosy zza szyby twojego mieszkania.

Musiałeś mocno spać ponieważ nie zbudziłeś się kiedy twój pies wywrócił stolik z stosem książek. Teraz szczeka głośno i wściekle uderzając przednimi łapami w drzwi. Gdyby tylko mógł samodzielnie otworzyć drzwi… Z całą pewnością wielu twoich gości musiałoby witać się z zębami Jeta. O tak, to dobry strażnik. Pukanie do drzwi nasila się.
 
__________________
Kiedy ci smutno i nudno troszeczkę
Wsadź se granat między nogi
I wyciągnij zawleczkę.
Michajasz jest offline