Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2011, 22:43   #488
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
Nie tylko ściany tutaj groziły czwórce kompanów...
To oznaczało, że zło wisiało nie tylko w powietrzu, ale także było wbudowane w tą karczmę...
Pewne jego oznaki złodziejka dostrzegła nie tylko w postaci zgnitych belek podtrzymujących strop karczmy, dziwnego smaku alkoholu czy niepokojącego obłędu w oczach biesiadników. Nawet nacieki na ścianach nie sprzyjały czwórce błędnych “rycerzy”. Missy przypominały one znaki z mowy otchłannej, zaś układ klepek w podłodze... pentagram. Ciemnowłosa znając mowę Otchłani odczytała z nacieków “ofiara z duszy”. Czy to wszystko to jeden, feralny ciąg przypadków? Niestety, umysł Missy nie mógł się przekonać do tej hipotezy. A po chwili, gdy Revalion powrócił - hipoteza na temat przypadków została ostatecznie obalona.
- I kij z twojej teorii, Dru. - odparła Missy do pijanej gnomki. - Tej na temat załamania czego tam... - Missy zapomniała tej pokręconej nazwy, którą wymyśliła Dru.
-Nikt nie zrozumie... geniuuuusszu...- burknęła i beknęła w odpowiedzi kapłanka.
- Nie musi nikt rozumieć. Jakaś siła się nami po prostu bawi - prychnęła Missy. - Ma taką radochę z tego, że kurwa mać - przychodziły jej do głowy coraz bardziej niepokojące myśli. Wśród klientów dostrzegła trzech niechlujnie wyglądających krasnoludów, którzy na nadgarstku mieli rzemienie zrobione z jaszczurczego języka.
-Tiaaa... w takim razie nie ma nadziej, wszystko stracone. Możesz się rozebrać, położyć w łóżeczku i dać się zarżnąć.- Drucilla wyjęła z sakwy dwa spore pistolety.

- Dru, weź się ogarnij...
Chwyciła za rękojeści obu i rzekła z radością.-Ja zamierzam jednak trochę powaliczyć o swoje.
Tak samo złodziejka - kusza w dłoń i odrzekła z cwaniackim uśmieszkiem:
- Miło, że zgadzamy się w tej materii.

Na jej oczach palce barda czerniały i stapiały się w jedność, ręce wygładzały się i przemieniały w macki. Nawet iluzja rzucona na nie nie zmieniła faktu, że Daphne widziała, co stało się z kończynami kompana. Nie wiedziała, czy klątwa nie przerzuca się na inne osoby za pośrednictwem fizycznego kontaktu czy też nie. Dlatego na wszelki wypadek starała się na razie nie dotykać Revaliona.
- Nie, Rev, nie histeryzuj, proszę, przestań! - Missy starała się uspokoić Reva, żeby zaprzestał tych litanii.
Kiedy bard się uciszył, złodziejka rzekła do niego stanowczo:
- Rev, opowiedz nam, jak to się stało... że masz macki.
Bard wziął głęboki oddech.
- Wydaje mi się... nie, wróć. Jestem pewien, że to od tego szalonego krasnoluda, który nas próbował zabić przy pomocy wypatroszonych prosiaków. - powiedział. - A raczej od jego broni, tego tasaka. Musiał być zatruty, czy może nawet przeklęty...
-I nie przyszło do głowy wam go... przeszukać? Drucilla pokiwała z politowaniem głową.
- Możemy po niego pójść - zaproponowała Missy.
- O ile dalej tam leży... - dodał tajemniczo bard.
- A, właśnie mi przypomniałeś, Rev. Niczemu tu nie można ufać. Jak już ścianom nie można zaufać, to dlaczego tasaka mielibyśmy zignorować?
- Ściany powiadasz? A to się ciekawie składa, bo jedna mi właśnie groziła. Tam, na górze, jak na chwilę uciekłem, pokazał się krwawy napis twierdzący, że już po mnie idą i że moja dusza należy już do dwugłowego władcy.
- Dwugłowy władca. - powtórzył. - Komuś coś mówi ta nazwa?
Magini i Missy miały podobne skojarzenia. "Demogorgon". Wedle opowieści był bestią o dwóch głowach. Władcą solnych moczarów i mórz o nazwie Abysm w Otchłani.
- Niestety, mówi... - odezwała się Missy, nie chcąc za bardzo ciągnąć tego tematu. - Idziemy po ten tasak?
- I tak miałam zamiar wybrać się do piwnicy - Odezwała się milcząca do tej pory Magini, która wyraźnie nad czymś przez dłuższy czas myślała przysłuchując się rozmowie - Na piętrze też widziałam dziwadła, a na strychu miałam pogawędkę z Krasnalem, tym samym którego spotkaliśmy na szlaku z wisielcami. Tylko, że tu był żywy... i mocno obłąkany. Powiedział, że jedynym sposobem powstrzymania tego wszystkiego jest właśnie zejście w dół?.
- Zejście na dół? - głos Missy wypełniony był zdecydowanym zwątpieniem i nieufnością. - Ha, pewnie po coś gorszego niż to, co spotkało Reva...
- Jeszcze dodaj, że i to spotka mnie. Tak do kompletu. - prychnął bard. - Ale pierw ten tasak. Piwnica raczej nigdzie nie ucieka, a ja nie mam ochoty niepotrzebnie do końca zmieniać się w... coś.

- Spotkało, bo mnie tam nie było - Odparła Sylphia z naprawdę rozbrajającą miną. -Jeszcze parę macuszek i będziesz smaczny gotowany parze. Tęsknię za owocami morza.-westchnęła gnomka.
- Tyle mięska na jeden posiłek? Jeśli się nie zadławisz to przytyjesz niepomiernie. A kobiety powinny wszak dbać o linię. - rzucił bard do gnomki, uwagę Sylphii przemilczając. - Ruszymy się wreszcie na to zaplecze?
- Eee, Dru? Co ty masz to tu? - złodziejka dojrzała coś dziwnego koło ręki Drucilli, coś co budziło u Missy wielorakie skojarzenia. Dru raczej nie wyglądała na osobę, która lubiła takie... zabawy.
-Mój uniwersalny klucz. Otwiera każde przejście... z wyjątkiem ściany mocy i pryzmatycznej ściany, ale tak poza nimi to każde.-odparła gnomka, biorąc do łapki ów przedmiocik.
Cicha woda brzegi rwie. Missy mogła sobie pomyśleć, że Dru jest bardziej zboczona niż się jej wydawało, ale odczytała też drugie dno tej wiadomości. Dru była nie tylko kombajnem do wysokoprocentowego alkoholu chodzącym po wioskach, ale także chodzącą mini maszynką do zabijania i destrukcji. Już nie wiedziała, czy bać się tego domu czy pijanej, nieobliczalnej gnomki. Hmm, stwierdziła, że bardziej domu - teoretycznie byłaby w stanie zastrzelić małą apokalipsę, ale karczmy już nie mogła ot tak zniszczyć.
-Czyli najpierw do ...znaczy na zapiecek...zaplecze. A potem do piwnicy, a każdemu kto nas zatrzyma, kij w oko!- wyszeptała buńczucznie gnomka.
- I nie tylko - Dodała Sylphia, przyglądając się nieco uważniej Dru. Na wstawioną Gnomkę należało nieco bardziej uważać, jeszcze ich wszystkich tym... sztucznym fallusem wysadzi w powietrze.
- Chodźmy dalej, tylko uwaga na... wszystko tutaj... - rzuciła na koniec Daphne i mimo obaw, postanowiła dowiedzieć, co kryją podziemia dziwnej, coraz niebezpieczniejszej tawerny. Najpierw jednak postanowili odszukać tasak, którym zadano bardowi przeklętą ranę.
Bard tylko pokiwał głową, zmęczony tym zwlekaniem, poszedł za pozostałymi.
Za pozostałymi po jeden głupi, diabelny... tasak.
 
Ryo jest offline