Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2011, 23:35   #40
More Power
 
More Power's Avatar
 
Reputacja: 1 More Power nie jest za bardzo znany
Gdy Basilius mówił, Renald patrzył beznamiętnie na pazur i swoją ranę. Całe emocje bardzo szybko opadły i młody szlachcic nie czuł ani bólu, ani strachu ani nawet podekscytowania. Pierwsza rana otrzymana w boju. Tak właśnie to sobie wyobrażał jako mały dzieciak który nasłuchał się zbyt wielu legend i opowieści - otrzymać swoją pierwszą ranę w heroicznej walce z Chaosem. To było jednak dawno temu, gdy dorósł zszedł na ziemię i przestał myśleć o bohaterstwie, stał się strasznym pragmatykiem. A tu masz, mimo że nie walka a ucieczka, to wciąż było w tym trochę z fantastycznych historii z dzieciństwa. Uśmiechnął się do siebie pod nosem.

- te potwory...
– usłyszał słowa Basiliusa. Właśnie, potwory - pomyślał -Co to mogło być? Mutanci? Zwierzoludzie? Nagle przeszła go ponura myśl i ciarki przeszły mu po plecach – wilkołaki? Łapiąc się za ranę, spojrzał na niebo szukajac księżyca. Miał nadzieję że nie ma teraz pełni. Szybko schował pazur do wewnętrznej kieszeni płaszcza.

- Mam nadzieję że będziesz teraz bardziej myślał głową, niż kutasem. Powiadają że krwi starcza nam tylko na tyle żeby zasilić jeden z tych organów naraz. Ale... jesteśmy młodzi i młodość to właśnie jest czas żeby popełniać błędy. Trzeba tylko wynieść z nich naukę i drugi raz nie dać się tak załatwić - rzekł do skryby.

Zastanawiał się czy zbytnio nie zganił młodzika. Wiedział że sam jest sztywny jak kłoda, ale spróbował uśmiechnąć się i dla rozluźnienia atmosfery chciał zażartować, mimo że zwykle mu to nie wychodziło: -"Ruda groza z lasu". I jak będziesz pisał swój poemat... - urwał, usłyszawszy szelest w krzakach. Złapał za oszczep i wycelował nim w stronę hałasu. Na szczęście to jego towarzysze. Odłożył broń i zanim do niego doszli zasłonił ranę na tyle na ile to możliwe.
-Nie wspominaj im o mojej ranie – szepnał do Basiliusa. Gdy wychodzili z krzaków, liczył ilu ludzi przyszło z markizem. A gdzie Ulrike? .

-W samą porę
– rzekł do Heinricha oficjalnym, obojętnym tonem - karczma została zaatakowana, napastnikami byli najprawdopodobniej mutanci, dużo więksi niż ludzie, z długimi łapami i pazurami. Wydaje się też że są głupi, nie gonili nas tylko tępo się przyglądali jak uciekamy. Duży, powolny cel – właśnie na takiego przeciwnika wziąłem te oszczepy. Tylko trochę zbyt mało ich załadowałem - naliczyłem 8 mutantów, ale pewnie jest ich tam więcej. - Mówił tak, jakby opowiadał o tym jak obierał wczoraj ziemniaki - Wycofajmy się do waszego obozu i tam przeczekajmy noc. W dzień odbijmy nasz sprzęt. Jak będziemi mieli farta może uda nam się pochwycić pojedynczego stwora, albo jego truchło żebyśmy wiedzieli z czym walczymy. Potem trzeba zawiadomić o tym hrabiego. - przed oczyma miał szachownicę pełną figur (w tym nowych pionków), a w głowie zaczynał się układać plan
-A, twój koń – Renald podał mu lejce – pożyczyłem go, teraz ci go zwracam.
Gdzie jest Ulrike?
- spojrzał na Heinricha i Brunna
 

Ostatnio edytowane przez More Power : 01-08-2011 o 23:39.
More Power jest offline