Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2011, 01:42   #29
Sephamir
 
Reputacja: 1 Sephamir nie jest za bardzo znany
Jake stał na peronie nieco oszołomiony. Huk wystrzału spotęgowany przez otwartą przestrzeń, jaka charakteryzowała stację zwieńczył jego zdumienie po tym, co usłyszał w głośniku swojego telefonu i jeszcze przez kilka sekund pozostawiał po sobie piszczący dźwięk w uszach.
Mężczyzna w ciemnym uniformie stał z wyprostowanymi rękoma znad których unosił się obłok dymu. Policjant. Strzelił. Zabił psa.

Kałuża krwi objęła ścierwo i zwłoki kobiety, której zgon spuszczeniem głowy potwierdził klęczący koło niej dość potężnie zbudowany mężczyzna.

Bzzzt.
- zabzyczały głośno lampy, po czym zgasły spuszczając na wszystko wkoło kurtynę. Serce Jake zabiło nieco szybciej, ale po kilku sekundach zgodnie z jego zdrowym rozsądkiem powróciło do normy. To nic takiego. To nic takiego.- powtórzył sobie w myślach dwukrotnie i zrobiłby to pewnie kolejny raz, gdyby nie to, że ktoś wyraźnie się do niego zwrócił. Do niego. To nienormalne.- pomyślał, po czym włączywszy latarkę wbudowaną w telefon zwrócił się w stronę, z której przed momentam usłyszał słowa:
- Hej! Tutaj! W wagonie! Chodź i pomóż mi wyciągnąć tę dziewczynę na stację.

Dopiero teraz przyjrzał się bliżej osobie, która odgrywała główną rolę w wagonie tuż za jego plecami. Łysy mężczyzna, o dość wyraźnych zmarszczkach mimicznych i jakby rzeźbionych rysach twarzy patrzył na niego. Jego wzrok wyrażał zarówno strach, jaki dał się we znaki wszystkim zgromadzonym w tych okolicznościach, jak i dozę pogardy dla nieco otyłego chłopaka z okularami i pozornie tępym wyrazem twarzy. Bruce Willis- w ułamku sekundy przemknęło mu przez myśl nazwisko znanego aktora. Twardziel. Potrafi zadbać o siebie i innych.- kolejny wniosek. Cwaniacki błysk w oku.

- No więc? Pomożesz mi?- dopomniał się mężczyzna wybudzając tym samym Jake’a z sytuacyjnego letargu.
- Siad Odyn.- labrador opuścił framugę okna.

Elegant podniósł kobietę, po czym zaniósł ją do okna, przez które z niebywałą wręcz dbałością przełożył ją Lincoln. Rzadko zdarzało mu się dotykać kobiety. Praktycznie wcale. Nie licząc Merry...



***



- Widzisz, to nie takie trudne.- uśmiech rozpromienił jasną twarz określoną bujnymi blond lokami. Duże, niebieskie oczy mężczyzny rzuciły krótkie spojrzenie, które dobrze znała. Wyraził w ten sposób wstydliwą radość z sukcesu.- Teraz Twoja kolej.- przestawił swój pionek błyskawicznie.

Kolejne kilka minut trwało ciągłe bicie pionków rudowłosego oponenta przez kobietę. Zostały mu tylko dwa, jej niemalże komplet.
- Chyba już pozamiatane.- rzuciła ironicznie i zalotnie zarazem.
- Też tak myślę.- jak przy każdym poprzednim dotknięciu pionków jego ręka wyraźnie zadrżała.

Tap, tap, tap… - przesuwał rękę po planszy uderzając drewnianym korkiem miarowo. Jeden ruch- koniec gry.

- Już pozamiatane.- zamruczał pod nosem licząc na to, że go nie usłyszy i poczuł ciepłe łaskotanie w brzuchu patrząc jej prosto w oczy.


***


Kobieta zaczynała wyraźnie sinieć. Odyn zamruczał cicho, po czym obwąchał dokładnie biały skrawek garnituru wystający z okna, należący do łysego mężczyzny, który odprowadził uważnym wzrokiem Jake’a kładącego ciało nieznajomej na zimnej posadzce. Lincoln spojrzał ukradkiem w prawo. Byli w nieciekawej sytuacji patrząc na sposób, w jaki spoglądał na niego facet w wagonie. On poprosił go o pomoc. On mu zaufał. Może pomoże mi się stąd wydostać?- pomyślał, po czym już z większa śmiałością spojrzał w jego kierunku.
 
__________________
Człowiek człowiekowi wilkiem, a...
zombie zombie zombie.

Ostatnio edytowane przez Sephamir : 02-08-2011 o 01:44.
Sephamir jest offline