Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2011, 19:06   #18
Minty
 
Minty's Avatar
 
Reputacja: 1 Minty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumny
Zaczepka strażnika, chociaż sprowokowana, wcale nie zachęciła Lisandera do podjęcia walki, słownej, czy fizycznej, nieważne.

Elf nawet nie zastanawiał się, czy miał szansę przeciwko uzbrojonemu wartownikowi, nie było warto, nie chciał żadnych starć, nie w tym domu. Zresztą świat wymagał od niego nie tylko heroizmu i nierozsądnej odwagi, wymagał sprytu.

Przeciągłe spojrzenie musiało wystarczyć, elf wysilił się jedynie na to, wolał nie ryzykować, raz zaznawszy gniewu pana tej posiadłości.

Na szczęście drugi ze strażników okazał więcej wyrozumiałości, czy może obycia, wskazując Lisanderowi drogę do kuchni.

Zmierzając we wskazanym kierunku elf rozmyślał nad tym, jak przebiegnie całe przedsięwzięcie, czy każdy członek grupy ruszy samopas przeciwko wodnym stworom, czy ktoś spróbuje wymknąć się spod zwierzchnictwa magnata i pojedzie w swoją stronę?

Ilekroć Lisander zastanawiał się nad swoją rolą w misji, jego twarz krzywiła się w grymasie niepewności pomieszanej z nutką ironii. Oczywiście, wszystko mogło się zdarzyć, ale czy ktokolwiek myślał, że elf złodziej, dla którego prawo to tylko jeszcze jedna regułka, o tyle gorsza od innych, że składająca się z wielu pomniejszych regułek, będzie ganiał dla ludzkiego magnata za obślizgłymi ryboludami, ten chyba pozamieniał się na głowy z własnym przyrodzeniem.

Mimo wszystko LIsander doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że należy korzystać zarówno z okazji do nawiązywania nowych znajomości, jaki i takich, które wróżyły szybki przypływ gotówki. Sytuacja wymagała więc głębszego zastanowienia.

Wszystko odbyłoby się szybciej i łatwiej, gdyby tylko elf mógł porozmawiać z którymkolwiek ze swoich towarzyszy, jednak jak na złość żądnego nie mógł dotychczas spotkać.

Kuchnia okazała się znajdować niedaleko, LIsander trafił do niej bez problemu. Niestety zastał tam jedynie służkę i obmacującego ją jegomościa. Kobieta wydawała się czerpać z faktu obmacywania niewspółmiernie mniejszą przyjemność, niż mężczyzna. Takie sytuacje często mogły oznaczać kłopoty, elf wiedział o tym doskonale i postanowił nie mieszać się do niczego, co spotka w tym domu.

- Czy widziałaś któregoś z moich towarzyszy? - Lisander zerknął na mężczyznę obok. - Domyślam się, że tutaj ich nie ma, racja?

Lisander spodziewał się usłyszeć niewinny, lekki głosik osóbki, która jest już wprawdzie kobietą, jednak dużą część jej osobowości pragnie pozostać jeszcze dziewczynką. Nie zawiódł się.

- A jak oni wyglądali? - zapytała lekko zmieszana.

- Chodzi mi o elfów i ludzi, podróżnych - odrzekł patrząc kobiecie w oczy.

- Niestety nic nie wiem o podróżnych - odparła. -Polecam zapytać strażników przy wejściu. Oni powinni coś wiedzieć - uśmiechnęła się lekko.

Lisander postanowił zachować dla siebie informację, że strażników wziął na pierwszy ogień na początku. Kobieta i tak miała na głowie dostatecznie wiele spraw.

- Tyle chciałem wiedzieć, dziękuję - elf ostatni raz spojrzał na mężczyznę stojącego przy dziewczynie i ruszył z powrotem w stronę wyjścia z budynku.

Nie widząc innego wyjścia LIsander zdecydował się opuścić posiadłość magnata i pospacerować po okolicy, zaczerpnąć informacji od tutejszych, może dowiedzieć się czegoś więcej o magnacie i jego motywacjach.

Elf postanowił zapytać się pierwszej napotkanej osoby o to, gdzie znajduje się najbliższa karczma i udać się tam niezwłocznie. Pijani ludzie byli najlepszymi informatorami, a gdzie indziej szukać pijaków, jak nie w karczmie, racja?
 
Minty jest offline