Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2011, 20:14   #11
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Spotkanie z zakonnikiem minęło bez echa. Po prostu odjechał, w sobie tylko znanym kierunku. Chwilę po jego zniknięciu, Ventruil pożałował, że nie posłał mu bełtu wprost w twarz. Ładnie by się prezentował, z wystającym spomiędzy oczu, kawałkiem metalu. Miałby problemy z zamknięciem osłony hełmu.

Dalsza podróż minęła bez przeszkód, chyba że za takie uznać coraz bardziej gęstniejący tłum zmierzający do bram stolicy i rozsypane na drodze ziemniaki. Ventruil, aż zatrzymał się i przyglądał z rozbawieniem, jak chłopi walczą o leżące w błocie i gnoju kartofle. Potem dogonił pozostałych członków drużyny i razem zmierzali przez rozłożone pod murami podgrodzia do bramy, strzeżonej przez grupę strażników.

- To lekarstwo – odpowiedział Ventruil strażnikowi, który przeszukiwał jego ekwipunek. Nie spodobała mu się fiolka, w której elf przechowywał truciznę, którą nasączał bełty. Elf nie zsiadł nawet z konia i teraz miał wielką ochotę kopnąć strażnika w twarz, po czym stratować resztę i zniknąć im z oczu, klucząc po wąskich uliczkach miasta. Niestety musiał się powstrzymać. – Otóż to mieszanina kwiatu Balisuny, błogosławionej ziemi z grobu patriarchy Nikodema i wydestylowanej mgły z wyspy Valona. Niezwykle cenne. Nie stłucz tego, gamoniu!
- Trudnię się wyrobem tego specyfiku, a że wymaga niebezpiecznych podróży, stąd i bronią nieźle władam
– wyjaśniał. – Ta fiolka przeznaczona jest dla jednego z rajców miejskich. Zapłaci mi za nią tyle pieniędzy, że Ty nawet w ciągu całego życia tyle nie uzbierasz, z tych marnych groszy jakie wam płacą w straży.

Gdy już trafili do lokum, jakie przygotował Evazar, Ventruil kopnął w kąt truchło szczura, rozejrzał się po pomieszczeniu, po czym zaciągnął otrzymany materac pod okno i położył się, składając swój ekwipunek obok posłania. Nawet gdy cała reszta drużyny zgromadziła się przy stole, on dalej leżał, słuchając tego, co mieli zrobić.
- Nic prostszego – powiedział w końcu, gdy Evazar skończył. – Wchodzimy tam jak zwyczajna klientela. Łapiemy tego, jak mu tam Mustafana, potem wychodzimy. Jak ktoś stanie nam na drodze, to do piachu. Proste jak konstrukcja cepa. Chyba że ktoś ma lepszy pomysł... Może chcielibyście załatwić to po cichu. Jeśli tak, to trzeba się zbierać teraz. Zbadać teren, ulokować się wewnątrz i czekać na Mustafę. Dalsza część planu, jak wyżej, z tą różnicą, że wychodzimy przez okno lub tylne wejście...

Spodziewał się, że ktoś zaneguje jego plan lub zaproponuje coś, w swoim mniemaniu lepszego. Uważał, że najlepsze są najprostsze rozwiązania, a właśnie takie dwa zaprezentował. Wyciągnał jeden z noży i zaczął dziubać podłogę.
 
xeper jest offline