Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2011, 21:54   #235
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Przeszukiwanie posiadłości i terenów wokół niej zajęło prawie cały dzień. Zrezygnowano nawet z obiadu, co z pewnością nie przeszkadzało osobie odpowiedzialnej za niego. Początkowo Jedi robili wszystko pobieżnie w nadziei, że natkną się na kogoś kto jeszcze nie zdążył uciec lub chociaż wyraźny ślad jego obecności, ale gdy nic takiego się nie stało zabrali się za żmudne, ale dokładne przeczesywanie okolicy.

Shalulira kierowała poszukiwaniami na parterze. Trójka Jedi starała się nie rozdzielać, ale niejednokrotnie jakoś do tego dochodziło chociaż nigdy na zbyt wielką odległość. A to szli między różnymi regałami w bibliotece, a to w czasie pobytu w jadalni ktoś wybrał się do kuchni, a to ktoś inny został w korytarzu gdy wchodzili do jakiegoś pomieszczenia.

Czasami od grupy oddzielał się Tropull, czasem Shalulira, ale dziwnym trafem najczęściej zdarzało się to Terr-Nylowi. Raz zniknął nawet pozostałym z oczu na dłuższą chwilę, tłumacząc później, że dojrzał tajemniczy cień na ścianie i chciał sprawdzić co to takiego. Na pytanie czym okazał się ów tajemniczy obiekt odpowiedział nieśmiało coś o jakiejś statule.

Ostatecznie grupa nie natrafiła na nic interesującego. Wszędzie panował porządek, albo kontrolowany rozgardiasz, jaki młodzi rycerze i padawani lubili po sobie zostawiać w sali treningowej czy kuchni. Wszystkie drzwi były otwarte, ale była to norma zapoczątkowana jeszcze w czasie pobytu mistrza Karnisha. To samo dotyczyło niektórych okien.

Podobnie szło Tamirowi i Ziewowi na piętrze, choć tu nie było żadnej hierarchii dowodzenia. Mimo, że Zabrak był rycerzem, a Verpine padawanem, obaj współpracowali ze sobą jak równorzędni partnerzy. Zaczęli od przeszukania niezamieszkałych pokoi, a ponieważ nic w nich nie znaleźli zabrali się za drobiazgowe oględziny pozostałych pomieszczeń.

Ogólnie nie natrafili na nic godnego uwagi poza jednym wyjątkiem. W pokoju Antis Forsan na szafce przy łóżku leżał wisiorek, którego najwyraźniej Twi'lekanka zapomniała dziś założyć. Na niewielkim kamieniu wyryty był symbol, foremny sześciokąt z kreskami dzielącymi figurę na sześć trójkątów.


Grupa Ijana zabrała się za przeszukiwanie terenów otaczających posiadłość od wschodniej strony. Przyjrzeli się też bliżej samemu budynkowi z zewnątrz, ale nie trzeba było zbyt wielkiej uwagi by stwierdzić, że wszystkie okna na piętrze są zamknięte, a tylko niektóre z tych na parterze otwarte.

Szukając sposobu na wejście przez okno na piętrze lub zejście z niego Jedi niczego nie znaleźli. Ponieważ piętra w budynku były dość wysokie należało przyjąć, że jeśli intruz zamknął za sobą okno i skoczył musiał odnieść jakieś rany. Nikt bowiem nie dojrzał śladów po wbitym haku od linki, zresztą jeśli nawet by ktoś z niego skorzystał to nie było sposobu by go zerwać będąc już na dole, a zatem linka musiałaby gdzieś zostać.

Do podobnych wniosków doszli Era z Alerqiem. Podobnie jak grupa Ijana niczego nie znaleźli. Już chcieli wracać, gdy padawan zwrócił uwagę na poniszczone krzaki nieopodal. Wyglądały jak gdyby ktoś się przez nie przedzierał.

Ruszyli tym tropem. Dziewczyna musiała przyznać, że jej towarzysz zna się na tropieniu. Ona nie dostrzegała niczego szczególnego, jednak on jakby mając szósty zmysł pewnie kroczył przez las. D'an zauważyła też mimo woli, że chłopak jest całkiem przystojny, przypominał nawet trochę Tamira, choć porównując obu zdecydowanie wybrałaby Zabraka.

Padawan jednak nie miał czego innym zazdrościć. Był dobrze zbudowany, co musiał niewątpliwie zawdzięczać umiejętności pływania, która przydaje się wielokrotnie gdy ma się mistrza takiego jak Kit Fisto. Był też rozgarnięty i uprzejmy, a jak na swój wiek dość dojrzały i wygadany, choć ostatnia uwaga brzmi dość dziwnie jeśli zauważyć, że Era jest od niego starsza nie więcej niż 2-3 lata.

Po dziesięciominutowym marszu oboje dotarli do celu. Okazało się nim być gniazdo dwunożnego zwierzęcia, które teraz karmiło młode. Jedi powoli wycofali się. Przed kolacją wszystkie grupy spotkały się w holu.
 

Ostatnio edytowane przez Col Frost : 02-08-2011 o 21:58.
Col Frost jest offline