Swann pokazał kto tu rządzi i teraz von Staden nie śmiał tego kwestionować. To ucieszyło Brunna, zwłaszcza że sytuacja w jakiej się znaleźli była bardzo dziwna. Stwory na jakie natknęli się w karczmie gryzipiórek i Swann, uświadomiły Martinowi, że nie będzie to proste zadanie. Tak czy siak, na razie przysłuchiwał się jaki to plan działania ustalą szlachetni panowie.
Pomysł z zawróceniem do obozu, był całkiem w jego stylu, w końcu co go obchodzili jacyś przypadkowi hodowcy rzepy. Martin nie miał zamiaru nadstawiać za nich tyłka.
Najbardziej zaskoczyła łowcę, jednak postawa von Stadena. "Na mózg mu się rzuciło, czy jak?" - dziwił się Martin, gdyż działania szlachcica były, oględnie mówiąc irracjonalne. Pójście samemu w sam środek balujących mutantów, to było coś czego Brunn nie mógł pojąć. |