Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2011, 23:11   #43
Blaithinn
 
Blaithinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Blaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumny
Współpraca Avaron, Betterman, Kerm i Blaithinn


Wzniesienie się stwora ku górze było dla dziewczyny kompletnym zaskoczeniem. Wiedziała, że jest słaba, ale żeby jej tygrysi skok nie zrobił na nim najmniejszego wrażenia? Skandal! Dopiero krzyk Hyrkańczyka wyrwał ją z ponurych myśli. Nóż? Jaki nóż? I nagle doznała olśnienia. Jeżeli powietrzne akrobacje nie sprawiły, że sztylet spadł do wody powinna go przecież mieć przy pasie.
Sztylet wbił się głęboko w łuskowaty bok potwora, a na rękę Leary trysnęła jego ciepła krew. Potwór spadał na ziemię, wywaliwszy jęzor i krwawiąc przy tym obficie.
Gamba tymczasem nie zwalniał. Coraz bardziej zadzierając głowę, pędził na złamanie karku w kierunku stwora. Odrzucił gałąź, która postradała wszystkie liście i znaczyła przebytą drogę już tylko pióropuszem dymu. Wyciągnął przed siebie ręce i ryknął:
- Puść!
Leara nie zwracając uwagi na wrzaski czarnoskórego objęła obiema rękoma szyję potwora i swoim ciężarem ciała spróbowała tak pokierować jego cielskiem, by znalazło się pod nią i stanowiło jakąś ochronę przed upadkiem.
Dziewczyna zręcznie przesunęła się w powietrzu nad pokrytą łuską szkaradę nim jeszcze dosięgnęli poziomu ziemi. Z głośnym acz głuchym łomotem spadła nie tylko na martwą już gadzinę, ale i na mocarnego kushytę. Który choć mocarny to jednak nie podołał połączonemu ciężarowi gada i kobiety. Acz walnie przyczynił się do złagodzenia upadku. Teraz leży w mokrym piasku, przygnieciony ciężarem potwora i Leary, a jego pochodnia zgasła z sykiem.
Tingis, który zamienił łuk na tulwar, z pewnym zdumieniem obserwował rozgrywające się na jego oczach zdarzenia. Gdy wreszcie Leara wylądowała, przygniatając przy okazji czarnego człeka, Hyrkańczyk zadał cios potworowi, chcąc się upewnić, że ten już nigdy nie wzniesie się w niebo.
- Żyjesz? - spytał, kierując te słowa do Leary.
- Jeszcze... - mruknęła podnosząc się niepewnie i próbując ustać na własnych nogach. Lądowanie do najprzyjemniejszych nie należało, ale przynajmniej znalazła się na ziemi w jednym, choć trochę roztrzęsionym, kawałku. Zerknęła na stwora i ze zdziwieniem zauważyła leżącego pod nim Gambę.
- A ten co? Myślał, że to duży kurczak?
- Pomożemy mu się wydostać - spytał Tingis, wyciągając do Leary pomocną dłoń - Czy też zostawiamy własnemu losowi? Skoro już znalazł swego kurczaczka to pewnie jest szczęśliwy.
Dziewczyna z wdzięcznością przyjęła pomocną dłoń, gdyż pomimo kąpieli w dalszym ciągu nie czuła się najlepiej.
- Ściągnijmy to coś chociaż z niego, a potem chodźmy poszukać wina. Przyda się coś wypić.
 
Blaithinn jest offline