Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2011, 15:03   #36
-2-
 
Reputacja: 1 -2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Widzisz, to nic osobistego, o ile się orientuję... - cicho stwierdził Storm, chowając pistolet do własnego plecaka. - Wy się przebieracie, rabujecie, my się przebieramy, powstrzymujemy was. Brzmi całkiem sensownie, jeżeli pominąć fakt, że to co robią jedni i drudzy to absurd.
Zarzucając na plecy niewielki pakunek i ściągając wszelkie pasy, by broń nie przemieszczała się w środku, zerknął na klauna. Ten był nieprzytomny, a w najlepszym wypadku nie dochodziły do niego słowa młodego mężczyzny.
- W zasadzie wyświadczam ci przysługę. Gdyby to przy tobie znaleźli, pewnie posiedziałbyś trochę dłużej... - zawahał się. Noże przesunął nogą na niewielką stertę w bezpiecznej odległości od tych gości. Nie ufał im ani trochę.

Obrońca skończyła wyjaśniać coś człowiekowi-rakiecie i zawołała go, wyjmując linkę i zaciągając ich do latarni. Wnet zrozumiał, w czym rzecz.
- Już, już! - zawołał, podnosząc jednego z przestępców na plecy jak rannego żołnierza i zanosząc go gdzie trzeba. Zajmował się tym, jednym uchem słuchając odpowiedzi kapitana Odrzutowca. W głębi ducha zastanawiał się, jak by walczyć z takim gościem gdyby zaszła potrzeba. Podczas tej wojny nie tylko nauczył się, ale przywykł do tego, że zazwyczaj osobom o słusznych poglądach przychodzi walczyć z wrogiem silniejszym pod każdym względem.

Gość wygłosił swoje przemówienie i odleciał. Storm miał złe przeczucia jeżeli chodzi o stworzenie zespołu z takim typem. Z tego, co powiedziała o spotkaniu przy reflektorze Bezdomna Obrończyni też nie wynikało nic dobrego.
- Czy oni wszyscy zawsze zachowują się jakby tyłki im sięgały wyżej niż głowa? - zapytał. - To znaczy ci z innymi tożsamościami... i najwidoczniej bogaci albo wspierani przez rząd. Albo złodzieje. W ogóle, nie chcę być zbyt wścibski z tyloma pytaniami, ale że tam powiem... z czego żyjesz, skoro nie masz domyślnej, ekhem, tożsamości? - zapytał, wracając do noszenia worków z mięsem. Na początku zastanawiał się, dlaczego do tego dołączył i dlaczego ot tak wykonywał jej rozkaz. Potem stwierdził, że dlatego, że go wydała - wydawała się najbliższą osobą naturalnemu przywódcy, jaką widział od lat.
 
__________________
Nikt nie traktuje mnie poważnie!
-2- jest offline