Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2011, 09:33   #14
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
O ile po (dosłownym i namacalnym) wyrzuceniu z siebie paru rzeczy poczuła się znacznie lepiej, to wjechanie do miasta zadziałało na nią zdecydowanie niekorzystnie.
Zdążyła odzwyczaić się od smrodu i zaduchu typowych dla tego typu miejsc. Co prawda parę lat temu nie wyobrażała sobie życia innego, niż w centrum gwarnej osady. Teraz jednak zdecydowanie lepiej czuła się w lasach, wioskach i niewielkich przydrożnych karczmach, w których zwykle pomieszkiwała.

Mieszkanie, do którego zaprowadził ich Evazar nie należało może, do najbardziej wyszukanych, ale gdyby nie wszechobecny kurz i specyficzny zapach dawno nie wietrzonych pomieszczeń byłoby tu całkiem przytulnie.
Po tym, jak zasiedli do okrągłego stołu i wysłuchali poleceń zleceniodawcy każdy zajął się swoimi sprawami. Co prawda Ventruil zaczął snuć plany na wieczór, ale Maria nie miała teraz na to ochoty.

- Zajmijmy się tym później, co? –
zapytała i nie czekając nawet na odpowiedź mówiła dalej – ja na przykład mam ochotę zjeść jakieś śniadanie – uśmiechnęła się zarzucając na ramię niewielką skórzaną torbę. – Do zobaczenie – powiedziała i zniknęła za drzwiami.

Swoje kroki skierowała na gwarny, kolorowy targ, na którym o tej porze dnia było mnóstwo ludzi. Niemal godzinny spacer między stoiskami kupców sprawił, że sakiewka z pieniędzmi stała się nieco lżejsza a torba na jej ramieniu zdecydowanie przybrała na wadze. Mleko, chleb ze słonecznikiem, kilka kruchych, orzechowych ciastek i jabłka wypchało torbę po brzegi. Ponadto w dłoni Marii połyskiwała niewielka, szklana buteleczka wypełniona po brzegi fioletowym płynem, którego przed zakupem zdążyła wypróbować. Delikatny i wyrazisty za razem zapach fiołkowo-miętowego olejku wsmarowanego w szyję i nadgarstki kobiety zdecydowani wprawiał ją w dobry nastrój. Pogoda była piękna, postanowiła więc zjeść śniadanie i odpocząć trochę na świeżym powietrzu. Usiadła na niskim murku na obrzeżach placu targowego, wyciągnęła chleb i jedząc niespiesznie oddała się jednej z tych czynności, które zawsze lubiła i z której wyciągała zwykle jakieś ciekawe i uczące wnioski – obserwacji ludzi i otoczenia.

Po powrocie do kwatery zastała Lisandera. Z rzuconej na stół torby wytoczyło się kilka jabłek. – Poczęstujesz się? – zapytała siadając przy okrągłym blacie. Z wysokiej cholewki buta wyciągnęła nóż i chwyciwszy czerwony owoc zaczęła kroić go na kawałki. W tej właśnie chwili do pomieszczenia wpadł Bjorn.

***

- Że też ja się na to zgodziłam –
mamrotała pod nosem wbijając się w kieckę Bjorna, po raz kolejny zastanawiając się skąd do licha ją wytrzasną i co jeszcze mogą kryć jego bagaże. Złotawo-zielony gorset zapinany na maleńkie haftki nie dość, że nieludzko ciasny, to jeszcze wyuzdany do granic możliwości. Na nic zdawało się podciąganie i szarpanie sztywnego materiału, który natychmiast po wymknięciu się z dłoni Marii uwydatniał jej spory biust w zdecydowanie nieelegancki sposób, charakterystyczny dla przedstawicielek jednej profesji. Długa, zielona spódnica ozdobiona cienkim, złotym paskiem opadającym na biodra i wielkim rozporkiem sięgającym niemal owego paska podkreślała dobitnie jej kobiece kształty. Maria rozpuściła włosy, związane zwykle w luźny warkocz a tuż nad jej uwydatnionymi piersiami zawisł błyszczący wisiorek. Całości dziwkarskiego wizerunku dopełniły ciemna kreska tuż nad linią rzęs i odrobina fiołkowo- miętowej mieszanki, którą skropiła dekolt. Tylko wysokie, jeździeckie buty, w których na wszelki wypadek ukryty był nóż nie pasowały do wizerunku kurtyzany.

Narzucając na siebie długi płaszcz weszła do pomieszczenia, w którym czekali jej towarzysze. – Wychodzimy? – zapytała spoglądając na mężczyzn. Po jej minie mogli wywnioskować, że nie czuje się najlepiej w stroju - ku ich nieszczęściu - ukrytym pod masywnym płaszczem.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline