Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2011, 21:43   #16
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Theorod, w przeciwieństwie do innych, wykazywał się największym opanowaniem i ostrożnością. Śpiący jeleń słusznie go zaniepokoił, gdyż po bliższym zbadaniu okazało się, że nie tylko jest to magiczny sen, ale coś wysysa z jelenia siły życiowe. Nie na tyle, aby jeleń umarł, ale na tyle, żeby zwierzę było bardzo ospałe, zdolne tylko do pobudki na godzinę, aby się pożywić i napić się wody. Niestety nie sposób było określić dokąd skradziona energia jest wysyłana.

W krypcie również wykazał się szczególną ostrożnością. Choć miał pewne nadzieje co do mozaiki to niestety nie przedstawiała ona nic niezwykłego. Były to jedynie ozdobne wzory pochodzące z Halruaa. Czarodziej nie był przy tym zbyt zadowolony z lekkomyślnego zachowania swoich sojuszników, którzy zdawali się ignorować, w większości, jego zalecenia.

Zanim jednak weszli do środka komnaty zdołał przyjrzeć się klamce i doszedł do podobnych wniosków co kapłan – płaskorzeźby przedstawiają duchy, zapewne te same, które wirowały w błękitnych płomieniach. Barwa ognia nie była przypadkowa, błękitne płomienie nie paliły ogniem, ale parzyły zimnem z planu cienia, skąd dusze trafiały do ognistego okręgu. Uwięzione zdawały się cierpieć, ale czarodziej nie wiedział jak im pomóc. Erik również niewiele się dowiedział ze swoich obserwacji poza tym, że duchy były tu wbrew swojej woli.

Okrąg był jakąś formą potężnej magii, na tyle zaawansowanej że Theorod nie potrafił określić jej pochodzenia. Magia ta zdawała się był w jakiś sposób połączona z komnatą w której znajdował się okrąg. Fakt, że nic się nie działo do tej pory oznaczał, że nie spełnili jeszcze wymagań nałożonych na zaklęcie, które są potrzebne do uruchomienia całej jego mocy. Niestety… druid nie czekając na wyjaśnienia czarodzieja wszedł do komnaty, w ten sposób spełniając wymagania. Za nim wszedł Alukard.

Alukard wszedł ostrożnie za druidem do środka. Sadzawka z uwięzionymi zjawami bardzo go zainteresowała i postanowił ją zbadać a także porozmawiać z jej więźniami. Zatrzymał się w bezpiecznej odległości od płomieni skłonił lekko głowę i zaczął rozmowę.
- Witajcie, zwę się Alukard. Przybyliśmy tu by szukać wyjaśnienia katastrofy jaka spotkała naszą dolinę. Kim jesteście, kto was uwięził i czy można jakoś wam pomóc?


Najpierw nastała cisza. Dusze w ogniu zamilkły, zdziwione, zaskoczone, jakby na coś czekały. Potem zaczęły krążyć dookoła sadzawki, wciąż uwięzione w ogniu, ale nie wyglądały już na smutne i cierpiące, „cieszyły się.” Błękitny ogień zaczął wirować coś szybciej, Carric dostrzegł jakąś dźwignię przymocowaną do sadzawki, Alukard został całkowicie zignorowany przez dusze, które zaczęły odrywać się od ognia w postaci płonących kobiet, podobnych tym na klamce.

Jedna z dusz wleciała w ciało kota, inne w szczury, większość jednak leciała w stronę ścian, podłogi i sufitu, znikając w nich. Ogień na chwilę się uspokoił… żadne dusze już z niego nie wylatywały, ale… spleśniały kot wstał na cztery nogi, zdechłe szczury zaczęły piszczeć, zbyt głośno jak na parę szczurów które widzieli po drodze… z niewielkich szczelin między ścianami a podłogą zaczęły przybiegać kolejne szczury-zombi. Dziesiątki martwych szczurów, częściowo spleśniałych i zielonych od grzyba, częściowo obdartych ze skóry, oraz kot, spojrzeli w waszą stronę. Ich oczy świeciły błękitnym blaskiem, takim samym jak płomienie wokół sadzawki.



Z części korytarza, której jeszcze nie zbadaliście również dochodziły jakieś dziwne dźwięki, jakby głośne zawodzenie. Coś szurało nogami po mozaice jakby kulejąc. Wszyscy już domyślaliście co się zbliża, Tabor zrobił parę kroków w tył. W ciemności pokazały się w końcu dwa niebieskie ogniki, jedno z magiczny świateł czarodzieja poleciało im na przywitanie tylko po to, aby ukazać zniszczoną przez pleśń twarz elfa. Połowa jego twarzy odpadła od ciała, ukazując poszarzałe ścięgna, druga była porośnięta grzybem i również nie wyglądała zbyt przyjemnie. Elf-zombi powoli zmierzał w waszą stronę, mozolnie podnosząc nogi, rękoma próbując coś chwycić przed sobą.

Drużyna jednak nie miała czasu na podziwianie urody elfa zombi, chmary szczurów z piskiem ruszyły w stronę Carrica, który pierwszy wszedł do komnaty. Spleśniałe szczury zaczęły obłazić go, kąsając druida w każdy odkryty kawałek ciała. Elf starał się bronić, ale małe szczury-zombi były niezwykle zwinne i z łatwością omijały jego dłonie, kiedy natomiast próbował je kopać, te po prostu wskakiwały na jego nogawki.

W przypływie siły udało się mu jednak po chwili je z siebie strzepnąć, był jednak pokąsany w wielu miejscach, a żółte i spleśniałe zęby nieumarłych szczurów wróżyły niezbyt przyjemne komplikacje z jego stanem zdrowotnym.
 
Qumi jest offline