Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-08-2011, 19:44   #11
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Draugdin już niejednokrotnie wykonywał zlecenia wymagające pracy drużynowej. Wiedział jaki jest podział ról w dobrze zgranej drużynie. Jedni przyjmują na siebie pierwsze uderzenie po to by dać czas do podjęcia odpowiednich do danej sytuacji działań ofensywnych pozostałym najemnikom.

Dlatego też lubił współpracować z magami. Był znakomitym fechmistrzem i lubił to. Jego kunszt szermierczy połączony z magią był wystarczający do zajęcia jednego czy nawet dwóch przeciwników na tyle długo, że czarodziej miał wystarczająco dużo czasu na rzucenie czaru. Jak powszechnie wiadomo im potężniejszy czar tym więcej czasu zabiera jego rzucenie.

I tak też było dzisiaj - tu i teraz. Badali ciemności w miarę zwartej grupie. Draugdin trzymał się w pobliżu Theodora.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 04-08-2011, 21:25   #12
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Alukard poszedł w ślad za resztą. Wyprawy do krypty nie uważał za zły pomysł. W końcu potrzebowali wiedzy o magicznym fenomenie a krypta maga była jednym z mocniej związanych z magią miejsc w dolinie. Z pewnością łatwiejszym do znalezienia niż "wędrujący posterunek" czy portale pojawiające się w lesie. Liczył też na znalezienie czegoś cennego. Czarna mgła uczyniła go biedakiem a bardzo nie lubił tego stanu.
Ponieważ nikt go o imię nie pytał nie wyjawiał go.
Będzie jeszcze czas, że mnie poznają i to niekoniecznie od tej najlepszej strony. Na razie wystarczy, że znają mnie miejscowi.
Idąc w ariengardzie dotarł wraz z innymi do krypty. Wydała mu się dość typowa.
Widywał w swej karierze diabolisty gorsze miejsca.
Gdy Adrian i Carric zniknęli w środku ruszył za nimi starając się wypatrywać niebezpieczeństw i trzymać światła wyczarowanego przez Theodora.
 
Ulli jest offline  
Stary 05-08-2011, 00:26   #13
 
Jendker's Avatar
 
Reputacja: 1 Jendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputację
Carric zaczął węszyć.Zapach był okropny. Ale tu musiało czaić się coś jeszcze. Ciekawiło go co jest za zakrętem. Powoli i ostrożne stąpał po mozajce. Nigdy nie było wiadomo na co można nadepnąć. Gdy ujrzał kończący się korytarz, i drzwi prowadzące do jakiegoś pomieszczenia przyjrzał się im dokładniej. Zaryzykował. Skoczył na drzwi próbując je otworzyć.

Korytarz był pełny kurzu, ślady Cerrica zostawiały ładne odcisku w grubej warstwie szarego pyłu, lecz poza jego śladami nie było już żadnych innych. Nikt tu nie zaglądał od dawna. Kiedy druid próbował otworzyć żelazne drzwi, te ani drgnęły. Były zamknięte. Metalowy zamek wraz z klamką ozdobiony był postaciami kobiet, które zamiast nóg miały długie szaty. Wyglądały jakby były w trakcie... latania? Wskazywały na to rozwiane włosy i pofałdowane szaty, lecz ich twarze były pełne smutku i strachu, nie czuły radości z tego lotu, o ile metalowe zdobienia mogą mieć uczucia.
Carric wyszedł lekko za zakretu wzbijąc niewielkie obłoczki kurzu. Popatrzył na resztę i kiwając łbem dał znać żeby podeszli. To mógł być zwykły schowek na miotły. Ale po czaropladze nawet miotły mogły zabić. Lepiej mieć blisko kogoś do pomocy. Albo kto osłoni ucieczkę.
Adrian przywołał gestem światełko, chciał obejrzeć dokładniej drzwi. Obejrzał też płytki pod drzwiami. Nieraz się zdarzało,ze złodziej klękając przed zamkiem uruchamiał ukryty w podłodze włącznik i... nie trzeba chyba dalej tłumaczyć.
- Sprawdźmy co jest za drzwiami, niebezpiecznie zostawiać za sobą potencjalne kryjówki dla wrogów - rzekł półgłosem.
Drzwi otworzyły z głośnym *tic*, skrzypiąc niemiłośniernie gdy je otworzono. W przeciwieństwie do korytarza, w tej komnacie było jasno. Na środku znajdowała się wielka jakby sadzawka albo studnia. Jej wody lśniły błękitnym światłem układając piękne wzory na ścianach, w powietrzu unosił się zapach morskiej wody, słychać było nawet szum fal. Jednak nie to było najbardziej zaskakujące. Sadzawka była otoczona przez okrąg błękitnych płomieni. Zwykle mówi się, że ogień radośnie płonie, jednak w tych płomieniach nie było nic radosnego.




W błękitnym ogniu widać było twarze kobiet, twarze o wyrazie wykrzywionym bólem i smutkiem. Część unosiła w błagalnym geście ramiona. Łzy, kapiące niczym gorący metal spadały na podłogę. Nie było słychać ich jęków, jednak wiele z tych płonących twarzy zdawało się krzyczeć. Nikt z was nie wszedł jeszcze do komnaty, nic też z niej nie wyszło, to się może jednak zmienić gdy ktoś przekroczy drzwi.



Adrian rozejrzał się w pomieszczeniu, lecz nie wiele zobaczył, a wchodzić do środka nie zamierzał. hmm, leżący martwy kot zdawał się byc dobrym pomysłem,. Chwile później zatoczył łuk i przeleciał przez ogień. Ogarneły go płomienie, ale nie spaliły. Adrian wytarł urękawiczoną dłoń o ścianę chcąc sie pozbyć smrodu.
Elf był świetny w wypatrywaniu rzeczy które umykały innym. I widać miał więcej odwagi. Powoli, ostrożnie stawiając każdą łapę, wszedł do komnaty w poszukiwaniu czegoś co by tu nie pasowało, może dźwignia, może jakaś runa, zapadnia. A może kolejna płaskorzeźba która mogła być wskazówką.
 
Jendker jest offline  
Stary 05-08-2011, 18:25   #14
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Droga przez las, była zaskakująco łatwa. Nie spotkali nic czego można by się spodziewać po przejściu czaroplagi. Theodor, szedł równym tempem, choć co jakiś czas oddychał głębiej, i zatrzymywał się, aby się wyprostować i rozejrzeć.
Wiedział, że nie ma dużych szans, aby dostrzegł coś, co przegapi elf, ale z drugiej strony, dodatkowych oczu nigdy za wiele. Jego wypatrywanie było jednak tak nieporadne, że ktoś mógłby sądzić, iż celowo robi to źle.
Znalezienie uśpionego jelenia wywołało u niego większe zaciekawieni niż u innych, bo jako jedyny przykląkł obok niego i delikatnie położył zwierzęciu dłoń na pysku. Wysłał w jego kierunku swój umysł z magia, chciał choć spróbować odgadnąć, jaki czar tak podziałał na to stworzenie.


Po dojściu do krypty, nie zatrzymał się nawet na moment, przed podejściem do jej drzwi, i wysłał jedno ze swoich świateł do wnętrza. Brak grzybów był niepokojący, co prawda wiedział, że są zaklęcia konserwującej, ale zasadniczo wedle jego wiedzy, aby utrzymać czar na takim obszarze potrzeba było wielkiego źródła magii. Albo można było użyć magicznie zaklinanych cegieł, kamieni, czy tym podobnych, więc oba rozwiązania wiązały się, z wydatkowaniem wielkiej magii. Magii, o jakiej on mógł na razie tylko marzyć.

Po dziwnym sposobie, sprawdzenia schodów, przez Tabora, zszedł za resztą na dół. Gdzie zatrzymali się wszyscy, a ich zwiadowca, i druid ruszyli sprawdzić, korytarz przed nimi.
Na uwagę o tym, aby nie wysyłał za nimi kuli światła, mruknął pod nosem.
- Bo ktokolwiek tam jest, na pewno nie usłyszał kamienia Tabora i mojej laski - to fakt, jego laska hałasowała dość mocno na schodach, okuty zaostrzony szpic, wydawał przy każdy jego kroku, charakterystyczny stukot.


Rozejrzał się po ścianach i podłodze, zwłaszcza po mozaice, kiedy dostrzegł, że jego towarzysze, dotarli do jakichś drzwi z płaskorzeźbami, i otwarli je, wchodzą do środka.
- Głupcy - powiedział całkiem głośno. Zajrzał do środka w chwili, w której przez płomienie z duchami, przelatywał kot. Na szczęście nie stało się nic tak strasznego, jak się spodziewał.
- Wstrzymajcie się z takimi działaniami, może najpierw spróbujemy odczytać te płaskorzeźby i dowiedzieć się, co to za pomieszczenie, zamiast rzucać się na to z kotami. - pokręcił głową i wrócił do drzwi, aby zbadać je dokładnie, miał nadzieję, że reszta nie zrobi przez ta chwilę nic głupiego.
 
deMaus jest offline  
Stary 05-08-2011, 20:28   #15
 
Storm Vermin's Avatar
 
Reputacja: 1 Storm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwu
Erik poczuł niemałą ulgę, kiedy wreszcie opuścili las. Takie odludzia zawsze go nieco denerwowały, a wziąwszy pod uwagę niedawny kataklizm, dzicz mogła być całkiem niebezpieczna. Z drugiej strony, widok ponurej krypty także nie napawał zbytnim optymizmem. Delbor pokrzepił się nieco myślą o tajemnicach, które skrywał grobowiec, i zszedł na dół razem z resztą grupy.

Zaskakująco dobry stan krypty dawał nadzieję, że jakakolwiek magia istniała w tym miejscu, przetrwała ona wyładowania czaroplagi. Oczywiście, oznaczało to, że odkrywcy musieli uważać na niespodzianki, którymi dawno zmarły mag zabezpieczył miejsce swojego spoczynku.

Kapłan starał się zapamiętać każdy interesujący szczegół architektoniczny grobowca i zmierzał powoli w kierunku ozdobionych drzwi. Przyjrzał się płaskorzeźbom, lecz mógł stwierdzić jedynie rzecz oczywistą - przedstawiały one jakiś rodzaj duchów. Zrozumiał ich rolę tuż po otwarciu wrót. Najwyraźniej mag użył jakichś potężnych czarów, aby przywołać dusze z odległego planu cienia. Erik syknął lekko, gdy truchło kota wleciało w płomienie. Podbudowany nieco brakiem reakcji ze strony widm, postanowił wejść do komnaty i przyjrzeć się sadzawce.

Zatrzymały go ostre słowa czarodzieja. Kleryk jeszcze raz rozważył swoje następne posunięcie, spojrzał na wykrzywione w niemym krzyku twarze duchów, i cofnął się o krok. Nie wiedział, czy nieumarli nie zareagują na żywe istoty wchodzące na ich teren, a wolał nie ryzykować potyczki z bezcielesnym wrogiem. Jeszcze raz spojrzał na wrota, starając się wyłuskać spomiędzy misternych rysunków jakąś wskazówkę.
 
Storm Vermin jest offline  
Stary 05-08-2011, 21:43   #16
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Theorod, w przeciwieństwie do innych, wykazywał się największym opanowaniem i ostrożnością. Śpiący jeleń słusznie go zaniepokoił, gdyż po bliższym zbadaniu okazało się, że nie tylko jest to magiczny sen, ale coś wysysa z jelenia siły życiowe. Nie na tyle, aby jeleń umarł, ale na tyle, żeby zwierzę było bardzo ospałe, zdolne tylko do pobudki na godzinę, aby się pożywić i napić się wody. Niestety nie sposób było określić dokąd skradziona energia jest wysyłana.

W krypcie również wykazał się szczególną ostrożnością. Choć miał pewne nadzieje co do mozaiki to niestety nie przedstawiała ona nic niezwykłego. Były to jedynie ozdobne wzory pochodzące z Halruaa. Czarodziej nie był przy tym zbyt zadowolony z lekkomyślnego zachowania swoich sojuszników, którzy zdawali się ignorować, w większości, jego zalecenia.

Zanim jednak weszli do środka komnaty zdołał przyjrzeć się klamce i doszedł do podobnych wniosków co kapłan – płaskorzeźby przedstawiają duchy, zapewne te same, które wirowały w błękitnych płomieniach. Barwa ognia nie była przypadkowa, błękitne płomienie nie paliły ogniem, ale parzyły zimnem z planu cienia, skąd dusze trafiały do ognistego okręgu. Uwięzione zdawały się cierpieć, ale czarodziej nie wiedział jak im pomóc. Erik również niewiele się dowiedział ze swoich obserwacji poza tym, że duchy były tu wbrew swojej woli.

Okrąg był jakąś formą potężnej magii, na tyle zaawansowanej że Theorod nie potrafił określić jej pochodzenia. Magia ta zdawała się był w jakiś sposób połączona z komnatą w której znajdował się okrąg. Fakt, że nic się nie działo do tej pory oznaczał, że nie spełnili jeszcze wymagań nałożonych na zaklęcie, które są potrzebne do uruchomienia całej jego mocy. Niestety… druid nie czekając na wyjaśnienia czarodzieja wszedł do komnaty, w ten sposób spełniając wymagania. Za nim wszedł Alukard.

Alukard wszedł ostrożnie za druidem do środka. Sadzawka z uwięzionymi zjawami bardzo go zainteresowała i postanowił ją zbadać a także porozmawiać z jej więźniami. Zatrzymał się w bezpiecznej odległości od płomieni skłonił lekko głowę i zaczął rozmowę.
- Witajcie, zwę się Alukard. Przybyliśmy tu by szukać wyjaśnienia katastrofy jaka spotkała naszą dolinę. Kim jesteście, kto was uwięził i czy można jakoś wam pomóc?


Najpierw nastała cisza. Dusze w ogniu zamilkły, zdziwione, zaskoczone, jakby na coś czekały. Potem zaczęły krążyć dookoła sadzawki, wciąż uwięzione w ogniu, ale nie wyglądały już na smutne i cierpiące, „cieszyły się.” Błękitny ogień zaczął wirować coś szybciej, Carric dostrzegł jakąś dźwignię przymocowaną do sadzawki, Alukard został całkowicie zignorowany przez dusze, które zaczęły odrywać się od ognia w postaci płonących kobiet, podobnych tym na klamce.

Jedna z dusz wleciała w ciało kota, inne w szczury, większość jednak leciała w stronę ścian, podłogi i sufitu, znikając w nich. Ogień na chwilę się uspokoił… żadne dusze już z niego nie wylatywały, ale… spleśniały kot wstał na cztery nogi, zdechłe szczury zaczęły piszczeć, zbyt głośno jak na parę szczurów które widzieli po drodze… z niewielkich szczelin między ścianami a podłogą zaczęły przybiegać kolejne szczury-zombi. Dziesiątki martwych szczurów, częściowo spleśniałych i zielonych od grzyba, częściowo obdartych ze skóry, oraz kot, spojrzeli w waszą stronę. Ich oczy świeciły błękitnym blaskiem, takim samym jak płomienie wokół sadzawki.



Z części korytarza, której jeszcze nie zbadaliście również dochodziły jakieś dziwne dźwięki, jakby głośne zawodzenie. Coś szurało nogami po mozaice jakby kulejąc. Wszyscy już domyślaliście co się zbliża, Tabor zrobił parę kroków w tył. W ciemności pokazały się w końcu dwa niebieskie ogniki, jedno z magiczny świateł czarodzieja poleciało im na przywitanie tylko po to, aby ukazać zniszczoną przez pleśń twarz elfa. Połowa jego twarzy odpadła od ciała, ukazując poszarzałe ścięgna, druga była porośnięta grzybem i również nie wyglądała zbyt przyjemnie. Elf-zombi powoli zmierzał w waszą stronę, mozolnie podnosząc nogi, rękoma próbując coś chwycić przed sobą.

Drużyna jednak nie miała czasu na podziwianie urody elfa zombi, chmary szczurów z piskiem ruszyły w stronę Carrica, który pierwszy wszedł do komnaty. Spleśniałe szczury zaczęły obłazić go, kąsając druida w każdy odkryty kawałek ciała. Elf starał się bronić, ale małe szczury-zombi były niezwykle zwinne i z łatwością omijały jego dłonie, kiedy natomiast próbował je kopać, te po prostu wskakiwały na jego nogawki.

W przypływie siły udało się mu jednak po chwili je z siebie strzepnąć, był jednak pokąsany w wielu miejscach, a żółte i spleśniałe zęby nieumarłych szczurów wróżyły niezbyt przyjemne komplikacje z jego stanem zdrowotnym.
 
Qumi jest offline  
Stary 08-08-2011, 22:16   #17
 
Jendker's Avatar
 
Reputacja: 1 Jendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputację
Drużyna jednak nie miała czasu na podziwianie urody elfa zombi, chmary szczurów z piskiem ruszyły w stronę Carrica, który pierwszy wszedł do komnaty. Spleśniałe szczury zaczęły obłazić go, kąsając druida w każdy odkryty kawałek ciała. Elf starał się bronić, ale małe szczury-zombi były niezwykle zwinne i z łatwością omijały jego dłonie, kiedy natomiast próbował je kopać, te po prostu wskakiwały na jego nogawki.

W przypływie siły udało się mu jednak po chwili je z siebie strzepnąć, był jednak pokąsany w wielu miejscach, a żółte i spleśniałe zęby nieumarłych szczurów wróżyły niezbyt przyjemne komplikacje z jego stanem zdrowotnym.

Theodor patrząc na Carrica, wyciągnął w jego stronę rękę, i wrzasnął do reszty.
- Uciekać do wyjścia, w drzwiach możemy ich łatwiej zatrzymać. Carric w lewo - po czym skupił wolę, aby nie trafić ogniem w elfa i wypowiedział słowa zaklęcia, a z jego wyciągniętych dłoni, wydobyły się płomienie, które ruszyły w stronę szczurów.

Złote płomienie w oka mgnieniu ogarnęły szczury. Choć zombi nie czują bólu, wiele z nich piszczało, parę padło na ziemię, a błękitne dusze uleciały z ich wracając do okręgu płomieni.
Zombii ruszył w stronę kapłana, który stał najbliżej. Niedługo będzie mógł skosztować jego ciała, ale jeszcze nie teraz, jeszcze tylko parę kroków... Kot powoli zaczął się skradać w stronę druida, choć jakby miał wątpliwości czy nie skoczyć na którąś z myszy...

Erik cofnął się nieco w głąb korytarza. Był wdzięczny swojej intuicji, dzięki której uniknął bliskiego spotkania z nieumarłymi. Ale zagrożenie nadchodziło z drugiej strony. Erik wymamrotał krotką modlitwę do Oghmy, skupił się i rozkładającego się elfa oświetlił nieziemski blask. Kapłan mógł tylko mieć nadzieję, że choć na chwilę powstrzyma to trupa. Resztkę pozytywnej energii skierował na swojego pokąsanego kompana. Chciał pomóc mu zwalczyć ewentualne zakażenie.

Złote płomienie ogarnęły ciało zombii. Trup wydał z siebie potwory krzyk, bo choć nie czuł bólu, to jego ciało pamiętało to uczucie. Tymczasem złota aura ogarnęła ciało jeszcze jednej osoby - Carrica. Jego jednak nie parzył złoty blask, napełniał go otuchą i oczyszczał ciało.

Adrian ruszyl w kierunku zombiego, zatrzymal sie krok od niego i wyczekujac na odpowiedni moment doskoczyl i chlasnal mieczem truposza przez bark. Sila ciosu obrocila zombiego wokolo wlasnej osi i rzucila go na ziemie. Adrian odskoczyl w tyl.
 
Jendker jest offline  
Stary 08-08-2011, 22:24   #18
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Draugdin starał się trzymać tuż obok Theodora by w razie potrzeby móc go osłaniać. Tym bardziej, że mag zaczął rzucać czary. Magowie mieli tą znaczącą przewagę, że mogli czary rzucać na odległość. Swordmage był zabójczy w starciu. W sytuacji której obecnie się znajdowali daleko jeszcze było do starcia jak to mówił “ostrze w ostrze”, ale gdyby do tego miało dojść miał przygotowane dwie ze swoich umiejętności. Ognisty sygnał gdyby został zaatakowany oraz Ognisty Cyklon gdy tylko nadarzy się okazja uderzenia tak by objąć zasięgiem czaru kilka stworzeń. Poza tym zostawał zawsze miecz, którym radził sobie nie gorzej niż wojownicy.

Druid został co prawda ciężko ranny, ale nadal miał w sobie wiele werwy. Najpierw wycofał się w tył, aby bezpiecznie użyć swoich mocy. Duchy ognia zaczęły krążyć wokół jego ręki, koncentrując się w małym punkcie na otwartej dłoni. Ogień przybrał stałą postać, postać małe ziarenka, które uniosło się na chwilę w górę i poszybowało wprost w środek szczurów. Czerwone płomienie natychmiast wybuchły, ich zabójczy żar uwolnił kolejne dusze, ale nadal wiele szczurów zombi “żyło” i miało się dobrze. Ogień jednak nadal palił się w miejscu gdzie ziarno upadło, dookoła też pojawiły się płomienie, jednak nie w miejscu gdzie stał druid. Po chwili zmienił się w wilka

Draugdin wykorzystał chwilę zamieszania w walce i moment cofnięcia się druida w skutek odniesionych ran.. Ze zwinnością kota przemnkął tuż obok stojącego w przejściu Theofora i błyskawicznie przebiegł przez komnatę zatrzymując się w miejscu z którego wycofał się właśnie druid. Ogień rzucony przez towarzysza dokonał zniszczenie jednak wiele szczurów jeszcze żyło.

Draugdin uderzył przy pomocy jednego ze swoich poteżniejszych ciosów starając się zadać jak najwięcej obrażeń możliwie największej ilości pozostałych przy życiu stworzeń - o ile można mówić o pozostaniu przy życiu w przypadku zombiech.

Płomienie ogarnęły ostrze genasi, iż żar płonął tak mocno, że na chwilę przyćmił on wszystkie źródła światła, w tym błękitny ogień. Draugdin wziął zamach i uderzył w powietrze, uwalniając potężną falę ognia. Szczury w próbowały uciec przez zabójczym ogniem, ale na nic ich starania. Większość padła trupem, kot również nie wyglądał najlepiej. Tylko nieliczne szczury wciąż stały i szczerzyły zęby.

Alukard skrzywił się widząc w jakie kłopoty wpakował siebie i towarzyszy.

- Wybaczcie, pomyliłem się. Płomienie nie więziły zjaw. One bronią dostępu do sadzawki, która jest przejściem do planu cieni. Może czegoś więcej...

Na dłuższe gadanie nie było jednak czasu. Rzucił piekielną klątwę na jednego ze szczurów i splótł zaklęcie zwane wśród czarowników piekielnym skarceniem. Poczęstował nim obłożone wcześniej klątwą zombi szczura. Wykorzystując przypływ wściekłości ponowił jeszcze raz atak kierując go tym razem na zombi kota.

Alukard rzeczywiście sporo się pomylił. Klątwa została nałożona na szczury, które już dogorywały, tak aby jak najszybciej uzyskać efekty mrocznego błogosławieństwa swojego pana, ale piekielne skarcenie które cisnął w szczury minęło swój cel, jego moc nie zdołała się dosięgnąć zwinnych gryzoni. Zdenerwowany porażką tym razem skoncentrował się na kocie, który po chwili stanął w karmazynowych płomieniach pandemonium.
 
Mike jest offline  
Stary 08-08-2011, 22:29   #19
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Zadowolony z rezultatu, Alukard z satysfakcją przyglądał się jak reszta szczurów płonie w ogniu stworzonym przez druida. Padły wszystkie, co do jednego. Ogień nieco przygasł, ale jeszcze stanowił zagrożenie, dla kota i dla was. Tabor przyglądał się cały czas z boku, z mieszanką podziwu, fascynacji i strachu. Co chwila nerwowo chwytał się za rękę, jakby chciał coś zrobić, ale nie powinien. Co ciekawe, ognie druida, które by się stykały z błękitnymi płomieniami sprawiły, że okrąg wygiął się w delikatny łuk przy płomieniach, aby ich nie dotknąć. Przyszła znowu pora, aby Theorod pokazał jakimi mocami włada.

Theodor widząc, że towarzysze sobie dobrze radzą, i mówiąc po prawdzie, nie zostało tu wiele do roboty, postanowił sprawdzić co dzieje się na korytarzu, gdyż słyszał i stamtąd odgłosy walki. Odwrócił się, i ruszył szybkim, żywym krokiem, zupełnie nie podobnym do jego wcześniejszego marszu, przez ramię krzykną tylko do reszty.

- Załatwcie tego kota, i nie ruszajcie niczego do mojego powrotu! - Głos brzmiał rozkazując, nie było w nim nawet cienia tego głosu, jakim przemawiał kiedy ocknęli się i zobaczyli po raz pierwszy. Być może był na nich zły, za uruchomienie pułapki, a może tak działała na niego sytuacja zagrożenia życia. Trudno było powiedzieć.

Wybiegł na korytarz, i od razu dostrzegł Adriana, walczącego z martwym elfem, doskoczył do niego, i wyciągając rękę z lewej strony, wymruczał zaklęcie. Z jego dłoni pomknęły strumienie ognia, obejmując zombi, i cały korytarz, odbijające się od ścian i zakrzywiające o sufit . Następnie odskoczył do tyłu, zajmując pozycję za Adrianem, a przed Taborem . Tego chłopaka trzeba nauczyć walczyć, pomyślał, nawet nie ma żadnego miecza.

- Trzymaj się za mną - rzucił do niego.

Płomienie ogarnęły zombi w śmiertelnym uścisku. Ogień wypalał resztki skóry, które pozostały elfowi-zombi na twarzy, która wyglądała jakby umazana węglem. Wściekły zombi ruszył w stronę najbliższej ofiary - Adriana. Tymczasem, kot-zombi miał mały problem z dojściem do swojej ofiary. Ogień nie pozwalał mu rzucić się na swoją ofiarę, musiał go obejść, bo choć zombi są bezmyślne to instynktownie omijając ogień. Tyle, że koty-zombii to nadal koty, a to oznaczało że dotarcie do swojego upatrzonego celu, Alukarda, nie było dla niego problemem. Kot obszedł płomienie przechodząc przez okrąg błękitnego ognia, który nic mu nie zrobił, a wręcz wydawał się go wzmocnić. Czarnoksiężnik miał jednak szczęście, gdy kot rzucił się do ataku zahaczył o swoją rozkładającą się stopę i dosłownie o milimetr chybił cel.

Erik uśmiechnął się nieco widząc, jak w ciągu kilku sekund zbliżające się do niego zombi zostało zmasakrowane. Uśmiech zmienił się jednak w wyraz przerażenia, gdy lekko tlący się jeszcze nieumarły zadał potężny cios Adrianowi. Kapłan podbiegł nieco bliżej przesmyku wiodącego do komnaty z pułapką, po czym za pomocą krótkiej modlitwy znów sprowadził słup ognia na żywego trupa. Resztkę energii przekazał zwijającemu się kompanowi. . Ponownie skupił się i zaintonował cicho początek hymnu kościelnego. W rezultacie fale świętej energii obmyły ciało Carrica, zasklepiając jego rany.
 
Ulli jest offline  
Stary 08-08-2011, 22:33   #20
 
Storm Vermin's Avatar
 
Reputacja: 1 Storm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwu
Dookoła zombi wybuchł złoty płomień, który doszczętnie wypalił moc, która poruszała jego członkami. Błękitny duch powrócił do kręgu ognia. Tymczasem Carric chętnie skorzystał z oferowanej mu pomocy. Święta energia obmyła jego ciało i zasklepiła większość ran.

Adrian nie mając już co zrobić z zombi ruszył do komnaty z pułapką i zatrzymał się prawie przed kotem, który syczał w jego stronę. Wykorzystał ten sam ruch co przed chwilą z zombi, najpierw doskoczył, a następnie wykonał precyzyjne i szybkie cięcie, niestety było zbyt szybkie. Kot znowu miał problem ze swoją łapą, która od przejścia sporej odległości do czarnoksiężnika zaczynała szwankować, przez co schylił się nieco i w ten sposób uniknął uderzenia zabójcy, który po zadanym ciosie odskoczył do tyłu.

Zombie kot sam się przemieścił w pobliże najemników omijając obszar objety płomieniami. Zaoszczędziło to Draugdinowi manewrów przegrupowujących. Co prawda lepiej by było stać z drugiej strony przeciwnika gdyż wtedy mógłby próbować poza uderzeniem wepchnąć go w płomienie. Nie było też ani czasu ani ze względu na ustawienie pozostałych szans na zajście go od drugiej strony. Swormage był blisko celu lekko po przekątnej w lewo. Na wszelki wypadek gdyby kot miał jeszcze przeżyć użył na nim Aegis Natarcia. Poza tym w taki bliskim sąsiedztwie przeciwnika i z racji że został już ostatni postanowił nie używać innych umiejętności a jedynie zdać się na niezawodne ostrze miecza. Wyprowadził jedno płynne uderzenie znad głowy. Chciał w ten sposób wykorzystać dodatkową energię spadającego ostrza.

Carric wykorzystał zasłonę z towarzyszy i bezpiecznie przemknął sie na bok swojego wroga. Wyłonił się zza Alucarda stojąc teraz obok niego. Potężny zamach obu łap wymierzony w kota miał go zepchnąć znów w ogień. Trzeba było wykorzystać ostanie momenty słabnącego już zaklęcia.

Najpierw czyste cięcie miecza genasi zrobiło piękną ranę na grzbiecie kota, który padł na ziemię od siły wymierzonego uderzenia, żeby chwilę potem potężne łapy wilka mogły dokończyć sprawę. Kot wleciał w płomienie, ale już był “martwy,” dusza wróciła do okręgu ognia. Magia druida tymczasem przestała już działać, czerwone ognie zgasły i choć wydawało się, że walka się skończyła... to daleko było jej do końca.

Wraz z ostatnią duszą, która powróciła do błękitnych płomieni, okrąg znowu zaczął szybko wirować, a z jego wnętrza wyleciała fontanna płomieni-dusz. Nekromacja to bardzo... elastyczna dziedzina, z dobrym zaopatrzeniem. Nie ważne czy nieumarły został pokonany, w gruncie rzeczy zawsze był martwy. Wystarczy bowiem jeszcze raz tchnąć w ciało iskrę mrocznej magii, aby ponownie ożyło. Błękitne dusze właśnie to zrobiły. Każdy szczur ponownie wstał, spalone futro, brak lewej nerki czy stopy - nie miało to dla nich znaczenia. Następny był zombi, a zaraz po nim kot.

To niestety nie był jednak koniec, dodatkowa dusza oderwała się od okręgu płomieni i poleciała do ciała elfa. Spalona, spleśniała i pomarszczona skóra elfa zaczęła odrywać się od ścięgien, od twarzy, od całego ciała. Szaro-czarna płachta z przypalonej skóry unosiła się teraz obok zombi, który już nie przypominał elfa w żadnym stopniu. Tabor krzyknął przerażony i wybiegł na zewnątrz. Szczury za to nie czekały na zaproszenie i tuż przed tym jak Alukard mógł zareagować rzuciły się na niego, oblepiając jego ciało kąsając. Ukąszenia szczypały, bardzo mocno, ale udało mu się w końcu je z siebie zzrzucić.
 
Storm Vermin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172