Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2011, 00:59   #11
Cao Cao
 
Cao Cao's Avatar
 
Reputacja: 1 Cao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie coś
- Spróbuj.... Naprawdę dobre
Dziewczynie od razu rzuciło się w oczy, że Sarius był jakoś dziwnie ubrany. Nie chodziło tu o styl, ale jego szaty były tak jakoś porozrywane. Dużo walko sie ostatnio toczyło dookoła, ale ktoś dosłownie musiałby rzucić się na niego i rozszarpać mu ubranie, ale odpowiednich ran do takiego ataku (chyba, ze ubranie było celem) nie bylo widać.
- “Druga forma? O co mu chodzi”- pomyślała, gdy nagle stojąca tuż przed nią postać mężczyzny zamieniła się w wilka. Cofnęła się o krok. Była zaszokowana.
- Oh... - zdołała tylko wypowiedzieć i nie spuszczała wilka z oczu. Słyszała o wilkołakach, ale jakoś nigdy nie sądziła, że jakiegoś spotka. Ale tyle niecodziennych rzeczy już jej się przydażyło odkąd poznała Gabryiela. Sama nie wiedziała, co o tym myśleć. -”Nie ma co osądzać po pozorach. Przecież nie z jego wyboru stał się taki. Chyba nie z jego. Zobaczymy, co to za typ z biegiem czasu. Ale jedno jest pewne - będzie trzeba zwrócić na niego uwagę. Choć i tak stworzył lepsze wrażenie niż sam bóg. Może będzie ciut milszy niż on. Ale nie sądzę, by potrafił zdobyć lepsze jedzenie niż Anhernatirenatux.”-
- Dobrze, że mnie uprzedziłeś. Sama nie wiem jakbym zareagowała, gdybyś tak się przemienił bez ostrzeżenia. Czemu właściwie chcesz do nas dołączyć? Ta sama trasa czy coś więcej?
Gdy przybrał znów ludzką postać, sprawa dziwnie poszarpanych ubrań nieco się rozjaśniła. -”Dobrze, że w ogóle coś zostaje” - pomyślała z ulgą. Chętnie przyjęła kielich od boga. Po takich nowościach nie pogardzi czymś mocniejszym.
- Jeśli tak Ci przeszkadza mój wygląd, to w razie walki mogę obserwować wszystko z bezpiecznej odległości i czekać, aż zaczniecie mnie błagać o pomoc, Panie X - Sai zwrócił sie z wręcz dobitną powagą do boga, a potem zajął się kobietą.
- Nie wygląda to może najlepiej, ale jestem niegroźny... Przynajmniej do pełni, ale i temu da się zapobiec. Co do podróży, to na razie tylko jeden cel. Potem się zobaczy, czy coś poza tym - po wiedział po chwili. Jej reakcję na swój wygląd, mógłby zaliczyć do tych pozytywnych. Nie atakowała go, ani nie uciekała, więc było dobrze. Gorzej jeśli niedługo będzie pełnia, a on nie zdąrzy się na to przygotować. Wtedy na pewno nie zrobi na nikim dobrego wrażenia.
Księżyć niedawno był w fazie pełni, obecnie na niebie nie było widocznie nic poza jego skrawkiem. Był środek nocy, z pod drzewa podszedł do nich Azrael.
-Widzę, że się integrujecie. Cieczy mnie to. Zespół posiadający więzy to dobry zespół.-Rzekł z uśmiechem.
-Ignis.-Niebieski płomyczek rozpalił pobliską kupkę patyków. Chwile potem okolicę rozświetlał zwykły ogień, a w koło nich szumiał tylko świerkowy las. Uszy natomiast przepełniało melodyjne granie świerszczy. To wszystko można było uznać za ciszę przed nadchodzącą burzą..
- Oj aniołek, nie pleć głupot, po prostu, dojdzie do tego że staniesz się zbędny... - Dodał żartobliwie
- Co Jak co, niemamy w zwyczaju przyjaźnić się, ale dochodzi do tego że trzeba współpracować - Założył nogę na nogę
- A Ty nasza droga, czarodziejko, mam nadzieje że nie zraziłaś się do mnie, że Cie obudziłem...
Ale musimy postarać się, by nasze stosunki były “cieplejsze” Dlatego możesz posiedzieć na moim tronie ! Zastrzegam tylko, że to jednorazowe ! - Uśmiechnął się złośliwie
- Nie przesadzaj. Zrobiłeś jak należało, oszczędzając mi niespodzianki na rano. Dzięki za tron, ale nie skorzystam. Nie mam w zwyczaju siadać na cudzych tronach. Co byście powiedzieli, żeby jeszcze się położyć, póki ciemno. Coś mi się wydaje, że jutrzejszy dzień nie będzie gorszy od dzisiejszego pod względem niespodzianek i spotkań z nieznajomymi. - uśmiechnęła się krzywo.
- Sen na pewno się przyda, ale najpierw... Niech któryś z was załatwi mi jakieś ubranie. Luźne ubranie, które nie zostanie rozszarpane pod naporem moich mięśni - powiedział Sairus, mając nadzieję, że Azrael, który robi ogień z niczego, może również sprowadzić jakiś strój. Mimo wszystko nie lubił chodzić w rozszarpanym stroju.
Anioł pogrzebał chwilę w podróżnym plecaczku który miał przewieszony pod swoim odzieniem. Po czym wygrzebał lekko przysmolony płaszcz. Rzucił go wilkołakowi.
-Cóż, nic lepszego nie mam, jednak ten płascz jest szeroki i spokojnie przetrwa twoją przemianę.-Dodał jeszcze szybko-Bądź co bądź jest to rozmiar na mnie.-
Rozłożył się wygodnie na nagrzanej od ognia Ziemi. Wsłuchując się w przyśpiewki dzikich istot leśnych.
-A właśnie... Darico możesz pokazać mi ten sztylet jeszcze raz?-Zwrócił się w stronę czarodziejki.
- Aniele, co powiesz na jakieś posłanie ? Wilczek ? Czarodziejko ? Cóż, niechce waz teraz stracić, co jak co, ale jesteście na swój sposób przydatni, może kiedyś dumnie powiem “Śmiertelnicy” Mi pomogli, ha zbudujemy pomnik ku mojej czci, po czym dopiszemy wasze imiona na tabliczce obok. - Powiedział szybko
- Ehhh.... Ten świat jest taki bez polotu. Gabriyel skoro obserwowałeś tyle nasz świat widziałeś moje dawne dzieła, co nie ? - dodał dumnie
- Oczywiście- rzekła Darica i wyciągnęła sztylet zza pasa. Podała go Archaniołowi. - Coś wymyśliłeś na jego temat?
- Posłanie, zawsze mile widziane, ale dam też sobie radę bez niego. Jeśli nie sprawia Cie to żadnych kłopotów, to czyń swoją powinność. Nigdy nie sądziłam, że biorąc udział w takiej wyprawie będzie mi dane spać na czymś wygodnym. - rzekła do boga, nie komentując tematu pomnika. -“Bóg ma wymagania, hehe”- pomyślała tylko.
Sai mruknął coś pod nosem, zakładając płaszcz. Może już lepiej byłoby wciąż pozostawać w wilczej formie. Gdy tylko usłyszał jedno ze słów Pana X, miał ochotę mu przywalić.
- Nie jestem Twoim zwierzątkiem domowym, abyś mnie tak nazywał... W najlepszym razie możesz do mnie zwracać się z użyciem pseudonimu, albo imienia - powiedział, starając się zachować spokój.
- Z całym szacunkiem, jednak jeszcze nie powiedziałeś mi Jak masz na imie, to prawda zrobił to Anioł, jednak nie zrobiłeś tego nigdy osobiście. Poza Tym, jak widzisz żadko go słucham, więc mogło umknąć to mej uwadze... - Było czuć pewien jad
- NIe sądzę by twoje nerwy miały podstawy, poza Tym, sam nie używasz mojego imienia, prawda ? A Jeśli chodzi o to czy jesteś mój czy Nie, to muszę Cie zasmucić. Ale zgodnie z wolą braci, jesteś... Jesteście wszyscy zawyjątkiem Anioła, cholera wie skąd ON jest... - Dodał rozbawiony
- Dlatego mam nad wami piecze, moje dzieci... - Uśmiechnął się ciepło
-Nie przesadzaj bożku, obecnie nie jesteś nikim więcej poza nimi więc ten pomnik to przesada. Ale myślę, że jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli. To zostaniesz bohaterem albionu , tak jak Oni-Tu ręką wzkazał Sairusa i Daricę- I doczekacie się pomników, czy też opiewania waszej heroiczności w pieśniach.-Do tego czasu radził bym powstzymać się o komentarzy tego typu. W ten sposób nie zjednasz sobie istot śmiertelnych. Co najwyżej zapłacą ci stalą. Pamiętaj, że twoje ciało jest śmiertelne.
Przyjął sztylet od czarodziejki, i znów wypowiadał szeptem kilka formułek, żadnego efektu. Jednak to czego wcześniej nie zauważył to kryształ osadzony po środku bogato zdobionej rękojeści. Prawdopodobnie zbiornik many. Podał sztylet z powrotem dziewczynie.
Dorzucił do ogniska kilka gałązek, po czym spojrzał w mocno rozgwieżdzone niebo.
-Ja idę na wartę a wy się prześpijcie to wam dobrze zrobi.-Jak powiedział tak uczynił ruszył w stronę drzewa z pod którego to nie tak dawno doszedł do gromadki.
- No to śpimy... Tobie koszmarów życzę- Sai zwrócił się do Pana X i bez zbędnych słów położył się i po prostu zasnął.
- Ja rzadko śnie... Ale mogę Cię zapewnić, że dziś przyśni Ci się coś... szczególnego - Dodał dziwacznie
 
Cao Cao jest offline