Iga zirytowała się, niezadowolona, że ktoś jej przerywa.
- o co ci chodzi?! - rzuciła do Krzyśka z hamowaną agresją w głosie - tak, widzę go. I nie, nic ci do tego co robimy z Adamem. To nie twoja decyzyjność.
- Nie wtrącaj się. Odburknął Adam do Krzyśka.
Głupi palant, zawsze lubił wtrącać się w nie swoje sprawy. Zdenerwowany Adam odwrócił wzrok w stronę okna, chcąc się uspokoić jednocześnie zaspakajając ciekawość.
W stronę czarnoskórego mężczyzny wpatrywała się ponad połowa siedzących przy stoliku osób. Nieznajomy, gdy zauważył kilkoro par oczu wpatrujących się w niego , przystanął na ulicy. Wyraz jego poważnej twarzy nie zmienił się ani na chwilę. Naciągając materiał lewej rękawiczki, tak aby lepiej przylegała do ciała, dosłownie rozpłynął się w powietrzu.
- Widzieliśmy przed chwilą to samo ? - Zaczął Marek.
- Nikt nie zwrócił na niego uwagi, czy nikt inny go nie widział ? - Dodał Adam.
- Zniknął - powiedziała Iga. Oczy rozszerzyły się jej ze strachu. Cofnęła rękę puszczając dłoń Adama - Co się dzieje?
- Krzysiek znasz go ? - Zaskoczony tym co się przed chwilą stało Adam, zadał pytanie.
- Znać, to nie znam. Ale widziałem go już parę razy. Co, dalej mam się nie wtrącać, czy może już ochłoneliście ze swojego czary mary? Nie uważacie, że dzieje się z nami coś dziwnego? - Krzysztof nie zdawał się obrażony, ale nie patrzył nikomu w oczy. - Ten czarny starzec pojawia się zawsze gdy coś dzieje się coś dziwnego. Tyle wiem. Wy go nie widzieliście, jak sądze, wcześniej?
- Jego nie widziałam - powiedziała Iga powoli - ale widziałam Kamila. Siedział u mnie na korytarzu w pracy. Rozmawialismy. Nie poznałam go.
- Nic dziwnego. Wcześniejsze nasze spotkanie było jakieś dwadzieścia lat temu. - Krzysiek spojrzał na Igę. Spocony, nie uczesany, z jakby rozlatanymi oczami musiał wyglądać jak niedorajda. Trudno było przyznać, że mógłby być jednym z całkiem dobrych śledczych w Olsztynie. - Sam nawet nie pamiętałem Kamila gdy się przedstawił. Wydaje mi sie, że w jakiś sposób wymazałem to całe zajście z pamięci. To nie były dobre czasy.
Iga powoli pokręciła głową.
- Czasy były dobre, tylko przydarzyło się nieszczęście. Kamilowi. Nam...
- Jeśli wierzyć jego słowom, to teraz dopiero czekają nas złe czasy.
Rafał nie był specjalnym znawcą ludzkich charakterów, wytrawnym obserwatorem, psychologiem, nikim w tym rodzaju. Wolał jednak nie odzywać się w obliczu takiej nawałnicy niechcianych zdarzeń, słów, faktów. Obserwował twarze w sumie obcych mu ludzi. Czas zatarł wszelkie uczucia jakie kiedykolwiek do nich żywił, byli... obcy i najwyraźniej przestraszeni. Rafał był prawie pewien, że w ich oczach musi wyglądać równie żałośnie, trawił go przecież ten sam problem, któremu na imię Kamil.
- Więc wszyscy widzieliśmy to samo? - rozejrzał się po twarzach zgromadzonych. - Mówię o Kamilu, wszyscyście go widzieli prawda? Do mnie przyszedł miesiąc temu w nocy przed snem i przepraszał za to co się stało. To wszystko co powiedział.
Iga przeniosła spojrzenie na Rafała.
- Mnie tez przepraszał. Myslałam, że to dzieciak jakiejś pacjentki... chciałam położyc mu rękę na ramieniu, a ona przeszła przez niego na wylot, jak przez mgłę... Na raz widziałam jego kołnierzyk i rysę na oparciu krzesła z jego plecami.. był przeźroczysty - głos jej załamał, zbladła na wspomnienie tamtego zdarzenia - Co możemy zrobic? Nie da się tak żyć... Może trzeba się zgłosić na policję i przyznać do wszystkiego?
Krzysiek zaśmiał się cicho.
- I co powiemy ?! - zaczął z nutką sarkazmu w głosie Marek.
- Panowie, dwadzieścia lat temu wracając po pijaku do akademika potrąciliśmy człowieka? Zgłaszamy się dopiero dzisiaj bo zebrało nam się na wyrzuty sumienia, albo lepiej, powiedzmy prawdę - ostatnio wszyscy widzieliśmy potrąconego tamtego dnia dzieciaka i robimy to głównie przez wzgląd na niego.
- Marek ciszej. - Adam zreflektował przyjaciela.
W kierunku stolika szła kelnerka, niosąc na metalowej tacy zamówione niedawno napoje i słodycze. Jej mina nie wskazywała na to, żeby cokolwiek usłyszała. Po podaniu przez nią zamówionego alkoholu oraz łakoci Adam wrócił do głównego tematu rozmowy.
- Myślę, że przyznanie się do winy, nic nam nie pomoże. Nie uwierzyli by nam gdybyśmy powiedzieli cokolwiek o tym co się dzieje dookoła nas. Kto o zdrowych zmysłach uwierzyłby gdyby powiedzieć mu o rozpływającym się w powietrzu czarnoskórym mężczyźnie ? Nie jesteśmy zresztą sami, prędzej poszukałbym ludzi podobnych nam. Głydziak wam już o nich wspominał?
- Nie, jeszcze nic nie mówiłem o tym co znalazłem w sieci.
Marek wyciągnął z plecaka teczkę, w której wydrukowane były strony z bloga Zaklętej.
Blog Zaklętej Post 1 - 2009.11.02
Dziś mam już pewność. Przewiduje przyszłość! Nawet nie macie pojęcia, jakie to ekscytujące! Wiem co przyniesie jutro! Kto wie, może nawet w niedługim czasie udałoby mi się na tym zarobić? Musiałabym tylko trochę poćwiczyć, bo ta moja nowa umiejętność nie do końca działa tak, jak pokazują to w filmach. Wiecie, bohater zazwyczaj miał przebłysk geniuszu, zamykał oczy i dosłownie mógł zobaczyć przyszłość. U mnie działa to inaczej, nie gorzej! Skąd, raczej mniej efektownie. Byłoby łatwiej gdybym zobaczyła kawałek takiej wizji, ale co tam. A może to jak z nauką języka obcego. Poduczę się gramatyki, słownictwa i kultury ludzi posługujących się nim, a za kilka tygodni napiszę wiersz sensualnie przebijający Leśmiana.
Ciekawi was jak to działa u mnie? Uroczyście ogłaszam wszem i wobec – potrafię dowiedzieć się co się stanie po tym, jak ktoś zje moje wypieki. Nie śmiejcie się tylko i broń Boże nie umniejszajcie takiemu przewidywaniu przyszłości. OK?! Nawet pojęcia nie macie, jakie daje to możliwości. Bo chyba jakieś daje, prawda? Chętnie w komentarzach przeczytałabym wasze opinie– na ten temat, sama wpadłam na co najmniej dwa, ale chyba nie byłyby zbyt dochodowe.
Robiłam wczoraj swój ulubiony sernik biszkoptowy i gdy na spód tortownicy wlewałam masę – poczułam się wściekła, zirytowana. Nie mogłam przestać myśleć o tym, jak bardzo ON mnie zdradził. Nie – nie Krzysiek – KAMIL! W życiu jeszcze nigdy nie miałam ochoty nikogo tak zranić, jak tego palanta. To uczucie było niewyobrażalnie namacalne. A być nie powinno. Kamil to chłopak mojej siostry – Emilii. Wszystko wyjaśniło się drugiego dnia, kiedy z samego rana zobaczyłam siostrę w kuchni, płaczącą i pożerającą moje ciasto! Dosłownie wiedziałam, co ona czuje. Podeszłam do niej, zgarnęłam łyżką odrobinę masy czekoladowej z jej talerza – no co, musiałam posmakować, czy aby wyszło nie za gorzkie. Niestety zupełnie, jak w wizji, polewa była paskudna, ale to mało istotne. Zapytałam ją, co się stało, a ona potwierdziła moje nadzieje.
- Ten dupek Kamil, wczoraj przelizał Zośkę. Zrobił to tuż przy mnie. Chciał żebym to widziała.
Dokładnie znałam uczucie zazdrości i zawiści, jakie wtedy targało moją siostrą. Dokładnie je znałam.
***
Blog Zaklętej Post 31 - 2010.05.22
Dziś znowu uratowałam niewinną kobietę, przed popełnieniem największego błędu w jej życiu. Joanna Drąg - bo o niej mowa. Nie wyszła za Jakuba Pazerę. Mój dar jest genialny ! A nie mówiłam, że tak będzie?! Co?! Mój dar działa teraz o niebo lepiej niż na początku i właśnie dlatego doskonale wiedziałam, co mam jej powiedzieć, aby nie wychodziła przenigdy za tego kretyna. Możecie sobie wyobrazić, jakie życie mogłoby ją czekać u boku alkoholika? W mojej wizji, ten palant opił się do nieprzytomności i zwymiotował cały kawałek mojego pysznego tortu wprost na suknie panny młodej! I nie, nie był to jednostkowy przypadek. Ten palant nie miał zamiaru się zmieniać. Stan ciągłego upojenia alkoholowego towarzyszył mu w jego smutnych planach na przyszłość prawie bez przerwy! Nie potrzebowałam badać ich przyszłości w sposób nad wyraz dokładny. Ja wiedziałam, że ich wspólne życie będzie męczarnią dla tej kobiety. Dla niej i jej dzieci. Boże chroń wszystkie kobiety od pijanych mężczyzn dobierających się im nocą do majtek. Mam nadzieję, że skoro ja widzę przyszłość, gdzieś tam - jest ktoś, kto przyjął sobie za cel pomaganie tak maltretowanym duszom.