Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z dziaÅ‚u Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-07-2011, 23:41   #11
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
Bywały dni, - choć naprawdę rzadko - że Krzysiek nudził się okropnie. Był też dni odwrotne, czasami miesiące nawet, gdzie nie wiedział gdzie ręce włożyć. Od czego zacząć, a na czym skończyć. Miesiąc taki zlatywał jak jeden dzień. A nudne dni ciągnęły się jak całe miesiące. Pośrednio nauczył się bronić przed takimi dniami. Siadał wygodnie, parzył sobie podwójną herbatę i zabierał się za kolejny rozdział interesującej powieści. Później okazywało się, że minęły 2 godziny. Było to niczym teleportacja w przyszłość. Tak to też nazywał. Siadał, opuszczał wzrok na książkę a gdy go podnosił była czternasta i czas na pisanie raportu.

W pracy nie potrzebował dużo czasu na siedzenie za biurkiem. Nie lubił pisać raportów. Bogu dziękował kiedy był spokojny dzień i nic się nie działo. Bo oznaczało to, że raport będzie krótki. Gdy tylko zaczynała się jakaś akcja był problem. Rekordowy raport miał kilkadziesiąt stron. I na pisał go po strzelaninie w której brał udział. Ani on, ani jego przełożony nie był zadowolony z tego raportu. Cóż było jednak poradzić?

Cóż było poradzić i teraz? Siedział na przeciwko Adama w brązowej marynarce z nie do końca wyprasowanymi mankietami. Wyglądał prawie jak detektyw Clouseau przyglądający się niepewnie swojej herbacie. Miał nadzieję, na to że spotkanie pójdzie szybko i bez problemów. Jednak nadzieja nadzieją, lecz głupim nie był. Wiedział po co się zebrali. A wiedza ta wcale go nie uspokajała. Ten cały Kamil - o ile można w ogóle się tak do niego zwracać, - namieszał. I to całkiem nieźle. Namieszali i oni, choć pewni byli, że te wydarzenia pozostaną za nimi. Że zostaną zapomniane. Zapomniane i przebaczone. I tak, zostały za nimi, lecz ciągnęły się przy okazji niczym niespłacona rata kredytu.

Rozmowa na początku niemrawo szybko nabrała tempa. A wszystko za sprawą Marka, który wsiadł na którymś z kolei przystanku. O mało nie robiąc sobie krzywdy oczywiście. Jaki był dwadzieścia lat temu? Próżno wspominać. Teraz z pewnością jest inny. Każdy jest inny. Mimo, że tak bardzo podobni. Babcia kiedyś mu powiedziała, że nie ma co szukać podobieństw. Znajdą się raz dwa, gdy będą najmniej potrzebne. I Krzysztof uważał, że babcia nie pomyliła się w tej kwestii. W końcu przeżyła trzech mężów.

To, co zawróciło myśli Krzyśka z tej pokrętnej drogi niczym nie skrępowanych myśli był gwizdek. Niby nic, lecz nikt nie zauważył, - chyba, - że pojawił się znikąd. Nawet można powiedzieć, że to zlekceważyli. Lecz Krzysiek nie po raz pierwszy widział ni stąd ni zowąd pojawiający się przedmiot. Sprawne oczy zaczęły przeskakiwać z miejsca na miejsce w poszukiwaniu czarnej starej twarzy obtulonej łachmanami postaci. Nie potrafił nic o niej więcej powiedzieć, oprócz dwóch rzeczy. Była to postać bardzo dziwna - w najbardziej wykwintnym znaczeniu tego słowa. Była to też postać bardzo niebezpieczna. Krzysiek nie miał pewności skąd ma taką pewność, lecz pewny był i tyle.

Podczas gdy Krzysiek uparcie szuka starca siedzącego gdzieś przy stoliku, rozmowa przybrała całkiem inny ton. I całkiem inny wyraz. I wcale nie spodobało się to Krzyśkowi. Dowiedział się w sumie kilku nowych rzeczy. Po pierwsze nie tylko on ma jakieś dziwne urojenia. Inni też mają. Nie tylko on wydaje się posiadać specjalną, jedyną w swoim rodzaju, niepowtarzalną i w ogóle super-hiper-ekstra-mega-cool-zdolność. I inni też nie potrafią nic więcej powiedzieć o swoich, oprócz tego, że coś tam mają. Normalnie bomba! Nic tylko skoczyć pod tramwaj.

I wtedy właśnie podczas próby wykazania się Igi, przed oczami Krzyśka mignął czarny cień. Postać poruszała się powoli idąc chodnikiem w ich stronę. Tramwaj stał jakimś skrzyżowaniu. Nie szybko miał ruszyć. Lecz to i tak bez różnicy dla owej postaci. Starzec tasował zimnym spojrzeniem siedzących kilkanaście metrów dalej w kawiarni znajomych i szedł. Spokojnie, nie śpiesząc się.

Krzysiek wstał. Rozchylił lekko zasłony by dobrze widzieć i by inni też dobrze widzieli. Starzec szedł spokojnie dalej.
- Widzicie tam czarnego starca w dziwnie zółtych laczkach? Idzie właśnie w naszą stronę.

Spojrzał na nich pytająco, po czym dodał:
- Iga, czy nie mogła byś jednak zaniechać tego co zamierzasz zrobić?
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline  
Stary 07-08-2011, 19:09   #12
 
kabasz's Avatar
 
Reputacja: 1 kabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetny
Iga zirytowała się, niezadowolona, że ktoś jej przerywa.
- o co ci chodzi?! - rzuciła do Krzyśka z hamowaną agresją w głosie - tak, widzę go. I nie, nic ci do tego co robimy z Adamem. To nie twoja decyzyjność.

- Nie wtrącaj się. Odburknął Adam do Krzyśka. Głupi palant, zawsze lubił wtrącać się w nie swoje sprawy. Zdenerwowany Adam odwrócił wzrok w stronę okna, chcąc się uspokoić jednocześnie zaspakajając ciekawość.

W stronę czarnoskórego mężczyzny wpatrywała się ponad połowa siedzących przy stoliku osób. Nieznajomy, gdy zauważył kilkoro par oczu wpatrujących się w niego , przystanął na ulicy. Wyraz jego poważnej twarzy nie zmienił się ani na chwilę. Naciągając materiał lewej rękawiczki, tak aby lepiej przylegała do ciała, dosłownie rozpłynął się w powietrzu.

- Widzieliśmy przed chwilą to samo ? - Zaczął Marek.
- Nikt nie zwrócił na niego uwagi, czy nikt inny go nie widział ? - Dodał Adam.

- Zniknął - powiedziała Iga. Oczy rozszerzyły się jej ze strachu. Cofnęła rękę puszczając dłoń Adama - Co się dzieje?

- Krzysiek znasz go ? - Zaskoczony tym co się przed chwilą stało Adam, zadał pytanie.

- Znać, to nie znam. Ale widziałem go już parę razy. Co, dalej mam się nie wtrącać, czy może już ochłoneliście ze swojego czary mary? Nie uważacie, że dzieje się z nami coś dziwnego? - Krzysztof nie zdawał się obrażony, ale nie patrzył nikomu w oczy. - Ten czarny starzec pojawia się zawsze gdy coś dzieje się coś dziwnego. Tyle wiem. Wy go nie widzieliście, jak sądze, wcześniej?

- Jego nie widziałam - powiedziała Iga powoli - ale widziałam Kamila. Siedział u mnie na korytarzu w pracy. Rozmawialismy. Nie poznałam go.

- Nic dziwnego. Wcześniejsze nasze spotkanie było jakieś dwadzieścia lat temu. - Krzysiek spojrzał na Igę. Spocony, nie uczesany, z jakby rozlatanymi oczami musiał wyglądać jak niedorajda. Trudno było przyznać, że mógłby być jednym z całkiem dobrych śledczych w Olsztynie. - Sam nawet nie pamiętałem Kamila gdy się przedstawił. Wydaje mi sie, że w jakiś sposób wymazałem to całe zajście z pamięci. To nie były dobre czasy.

Iga powoli pokręciła głową.
- Czasy były dobre, tylko przydarzyło się nieszczęście. Kamilowi. Nam...

- Jeśli wierzyć jego słowom, to teraz dopiero czekają nas złe czasy.

Rafał nie był specjalnym znawcą ludzkich charakterów, wytrawnym obserwatorem, psychologiem, nikim w tym rodzaju. Wolał jednak nie odzywać się w obliczu takiej nawałnicy niechcianych zdarzeń, słów, faktów. Obserwował twarze w sumie obcych mu ludzi. Czas zatarł wszelkie uczucia jakie kiedykolwiek do nich żywił, byli... obcy i najwyraźniej przestraszeni. Rafał był prawie pewien, że w ich oczach musi wyglądać równie żałośnie, trawił go przecież ten sam problem, któremu na imię Kamil.

- Więc wszyscy widzieliśmy to samo? - rozejrzał się po twarzach zgromadzonych. - Mówię o Kamilu, wszyscyście go widzieli prawda? Do mnie przyszedł miesiąc temu w nocy przed snem i przepraszał za to co się stało. To wszystko co powiedział.

Iga przeniosła spojrzenie na Rafała.
- Mnie tez przepraszał. Myslałam, że to dzieciak jakiejś pacjentki... chciałam położyc mu rękę na ramieniu, a ona przeszła przez niego na wylot, jak przez mgłę... Na raz widziałam jego kołnierzyk i rysę na oparciu krzesła z jego plecami.. był przeźroczysty - głos jej załamał, zbladła na wspomnienie tamtego zdarzenia - Co możemy zrobic? Nie da się tak żyć... Może trzeba się zgłosić na policję i przyznać do wszystkiego?

Krzysiek zaśmiał się cicho.

- I co powiemy ?! - zaczął z nutką sarkazmu w głosie Marek.
- Panowie, dwadzieścia lat temu wracając po pijaku do akademika potrąciliśmy człowieka? Zgłaszamy się dopiero dzisiaj bo zebrało nam się na wyrzuty sumienia, albo lepiej, powiedzmy prawdę - ostatnio wszyscy widzieliśmy potrąconego tamtego dnia dzieciaka i robimy to głównie przez wzgląd na niego.

- Marek ciszej. - Adam zreflektował przyjaciela.

W kierunku stolika szła kelnerka, niosąc na metalowej tacy zamówione niedawno napoje i słodycze. Jej mina nie wskazywała na to, żeby cokolwiek usłyszała. Po podaniu przez nią zamówionego alkoholu oraz łakoci Adam wrócił do głównego tematu rozmowy.

- Myślę, że przyznanie się do winy, nic nam nie pomoże. Nie uwierzyli by nam gdybyśmy powiedzieli cokolwiek o tym co się dzieje dookoła nas. Kto o zdrowych zmysłach uwierzyłby gdyby powiedzieć mu o rozpływającym się w powietrzu czarnoskórym mężczyźnie ? Nie jesteśmy zresztą sami, prędzej poszukałbym ludzi podobnych nam. Głydziak wam już o nich wspominał?

- Nie, jeszcze nic nie mówiłem o tym co znalazłem w sieci.

Marek wyciągnął z plecaka teczkę, w której wydrukowane były strony z bloga Zaklętej.

Blog Zaklętej Post 1 - 2009.11.02

Dziś mam już pewność. Przewiduje przyszłość! Nawet nie macie pojęcia, jakie to ekscytujące! Wiem co przyniesie jutro! Kto wie, może nawet w niedługim czasie udałoby mi się na tym zarobić? Musiałabym tylko trochę poćwiczyć, bo ta moja nowa umiejętność nie do końca działa tak, jak pokazują to w filmach. Wiecie, bohater zazwyczaj miał przebłysk geniuszu, zamykał oczy i dosłownie mógł zobaczyć przyszłość. U mnie działa to inaczej, nie gorzej! Skąd, raczej mniej efektownie. Byłoby łatwiej gdybym zobaczyła kawałek takiej wizji, ale co tam. A może to jak z nauką języka obcego. Poduczę się gramatyki, słownictwa i kultury ludzi posługujących się nim, a za kilka tygodni napiszę wiersz sensualnie przebijający Leśmiana.

Ciekawi was jak to działa u mnie? Uroczyście ogłaszam wszem i wobec – potrafię dowiedzieć się co się stanie po tym, jak ktoś zje moje wypieki. Nie śmiejcie się tylko i broń Boże nie umniejszajcie takiemu przewidywaniu przyszłości. OK?! Nawet pojęcia nie macie, jakie daje to możliwości. Bo chyba jakieś daje, prawda? Chętnie w komentarzach przeczytałabym wasze opinie– na ten temat, sama wpadłam na co najmniej dwa, ale chyba nie byłyby zbyt dochodowe.

Robiłam wczoraj swój ulubiony sernik biszkoptowy i gdy na spód tortownicy wlewałam masę – poczułam się wściekła, zirytowana. Nie mogłam przestać myśleć o tym, jak bardzo ON mnie zdradził. Nie – nie Krzysiek – KAMIL! W życiu jeszcze nigdy nie miałam ochoty nikogo tak zranić, jak tego palanta. To uczucie było niewyobrażalnie namacalne. A być nie powinno. Kamil to chłopak mojej siostry – Emilii. Wszystko wyjaśniło się drugiego dnia, kiedy z samego rana zobaczyłam siostrę w kuchni, płaczącą i pożerającą moje ciasto! Dosłownie wiedziałam, co ona czuje. Podeszłam do niej, zgarnęłam łyżką odrobinę masy czekoladowej z jej talerza – no co, musiałam posmakować, czy aby wyszło nie za gorzkie. Niestety zupełnie, jak w wizji, polewa była paskudna, ale to mało istotne. Zapytałam ją, co się stało, a ona potwierdziła moje nadzieje.

- Ten dupek Kamil, wczoraj przelizał Zośkę. Zrobił to tuż przy mnie. Chciał żebym to widziała.

Dokładnie znałam uczucie zazdrości i zawiści, jakie wtedy targało moją siostrą. Dokładnie je znałam.

***


Blog Zaklętej Post 31 - 2010.05.22

Dziś znowu uratowałam niewinną kobietę, przed popełnieniem największego błędu w jej życiu. Joanna Drąg - bo o niej mowa. Nie wyszła za Jakuba Pazerę. Mój dar jest genialny ! A nie mówiłam, że tak będzie?! Co?! Mój dar działa teraz o niebo lepiej niż na początku i właśnie dlatego doskonale wiedziałam, co mam jej powiedzieć, aby nie wychodziła przenigdy za tego kretyna. Możecie sobie wyobrazić, jakie życie mogłoby ją czekać u boku alkoholika? W mojej wizji, ten palant opił się do nieprzytomności i zwymiotował cały kawałek mojego pysznego tortu wprost na suknie panny młodej! I nie, nie był to jednostkowy przypadek. Ten palant nie miał zamiaru się zmieniać. Stan ciągłego upojenia alkoholowego towarzyszył mu w jego smutnych planach na przyszłość prawie bez przerwy! Nie potrzebowałam badać ich przyszłości w sposób nad wyraz dokładny. Ja wiedziałam, że ich wspólne życie będzie męczarnią dla tej kobiety. Dla niej i jej dzieci. Boże chroń wszystkie kobiety od pijanych mężczyzn dobierających się im nocą do majtek. Mam nadzieję, że skoro ja widzę przyszłość, gdzieś tam - jest ktoś, kto przyjął sobie za cel pomaganie tak maltretowanym duszom.
 
__________________
The world doesn't need anything from you, but you need to give the world something. That's way you are alive.
kabasz jest offline  
Stary 07-08-2011, 20:27   #13
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
***


Blog Zaklętej Post 61 - ostatni - 2010.12.30

Nie wiem, co tutaj napisać oprócz tego, jak bardzo głupia się teraz czuje. Myślałam, że to będzie fajne. Wskazywać ludziom ich drogę. Podpowiadać im, co powinni zrobić, co będzie dla nich w właściwe, a co nie. Przecież chciałam im tylko pomóc. Zarobić przy tym trochę, to także, ale co ważniejsze - pomóc. Nigdy nie chciałam, aby moje działania wywarły na kimkolwiek takie skutki jakie... jakie … eh. Ja na prawdę, chciałam tylko pomóc.

Dzisiaj kolejny raz doszła do mnie wiadomość o tym, jak spieprzyłam czyjeś życie. Chroniąc jednych odsłaniamy na atak drugich. To proste, świat potrzebuje równowagi. J. Pazera przyszedł do mnie wczoraj wieczorem do kawiarni. Poprosił o jedno z ciastek z wróżbą. Tak, sprzedawałam ludziom przyszłość. Ich własną przyszłość. Każdy kto chciał mógł zakosztować odrobiny mojego daru. Pazera nie kupił jednego ciastka, jak robiła to większość klientów. Chłopak zdecydował się na zakup całych pięciu kilo słodyczy. Wiecie po co mu były potrzebne? Chciał zobaczyć możliwie najwięcej ze swojej przyszłości, gdyż jak uważał, nie ma w niej nic, dlaczego warto żyć. Był już na skraju wyczerpania nerwowego, gdy skosztował pierwsze ciasteczko. Popił je tanią wódką. Zobaczył pewnie to samo co ja, kilka miesięcy wcześniej. Przed nim nie było przyszłości. Miał do wyboru tylko jedną ścieżkę życia. Postanowił więc, że póki ma resztki godności upije się i zaśnie na dworze.

Po co mi to było. Po co rozwijałam ten cały piekarniany biznes? Czy jest więcej takich ludzi, jak Pazer? Czy moje ciastka-przepowiednie, wpłynęły destrukcyjnie na innych ludzi? A co jeśli tak właśnie jest? A co jeśli ja początkowo uratowałam dziesiątki ludzi przed ulewą małych problemów, tylko po to by setki zginęły w potopie?

Nie wiem czy jeszcze coÅ› napiszÄ™ na tym blogu.

Nie wiem, czy powinnam.

Tak bardzo was wszystkich przepraszam.
***


Mężczyzna podał każdemu po kopii najistotniejszych wpisów. Dał każdemu chwilę na zaznajomienie się z ich treścią.

- Prędzej odpowiedzi znajdziemy wśród osób podobnych nam. Musi nas coś w końcu łączyć. W przypadku naszej grupy zdarzenia sprzed dwudziestu laty. Szczerze wątpie, żeby ta Zaklęta dostała swoją moc od Kamila.

Iga przeczytała wydruk. Napięcie, w którym żyła przez ostatnie dni, mogło w końcu znaleźć ujście. Musiało.
- Co to za pierdoły?! - rzuciła kartki Markowi - Piszesz scenariusz do kolejnego sezonu Heros? Czy innego pieprzonego Archiwum X ?! Stowarzyszenie Ludzi Obdarzonych Specjalnymi Mocami? Chcesz trafić do psychiatryka?! - trzęsącymi się rękami zapaliła papierosa, zaciagnęła się płytko dwa razy i zdusiła go na brzegu talerzyka - Nie wierzę w to wszystko. Musi być jakieś logiczne wyjaśnienie.

- Tak, musi. Najlogiczniejsze jest to, że coś myśmy zjedli. Tylko nie pasuje to do okoliczności. Bo przecież nie mogliśmy zjeść tego samego w różnych miejscach Polski. Innymi słowy, jest coś więcej. Coś łączącego sprawę. Widzicie, kojarzenie faktów wcale nie jest takie proste, choć mogło by się tak wydawać. W naszym gronie jest przynajmniej jeden wspólny czynnik. Jeden, który mi w tej chwili przychodzi do głowy. Jest nim Kamil Nordzik. Chyba nie należało by go pomijać, zgadzacie się?


- A ten blog Marku, to może jest i jakiś trop, ale równie dobrze mógłby to być fantazyjne opowiadanie. Nie wykluczam tego ani tamtego rzecz jasna. Co tyczy się łączenia się z innymi, to ja takiej potrzeby nie mam.

- Ja pewny jestem teraz tylko tego, że nie wiem jak logicznie wytłumaczyć moje zdolności, czy też kogokolwiek z nas
. - Marek wzruszył ramionami.
- Nie wydaje mi się, żeby logika grała decydującą rolę w tym co się teraz dzieje. Przynajmniej bazując na tym co wiemy, nie jesteśmy w stanie wykluczyć tego, że ktoś rzucił na nas klątwę.

- Ja mam zamiar poszukać osób, podobnych nam i może poznając ich, będziemy w stanie zdobyć informację co się z nami dzieje
. - Dodał po chwili Marek, Adam póki co milczał przysłuchując się wypowiedziom pozostałych.

- Tak się zastanawiam. Czy wy macie taką potrzebę? Dzielić się? Szukać innych takich-samych?

- Nie
- Iga pokręciła głową, jej ręka trzymajaca szklankę ciągle drżała - ja nie chce nikogo spotykać. Chcę tylko.. chcę żeby się to skończyło.

- No właśnie. A skończy się nie zasprawą innych.
- rzekł Krzysiek - Tylko nas samych. W swoich rozwarzaniach wykluczyłem takie przyziemne sprawy jak zbiorowa halucynacja, omamy, czy zwidy. Nie wiem czego jest to następstwem. Ma to w każdym razie związek z Kamilem. Czy widział, go ktoś z was po tym jak się wam ukazał i przeprosił?

- Ja nie
. - Odpowiedział Marek.
- Ja również. Dodał Adam.

- A ja go ciągle widzę - powiedziała Iga cicho - łazi za mną, zakochał się gówniarz, czy co - spróbowała się zaśmiać, choć wiedziała, że zachowuje się żałośnie.
- stoi i kręci głową, jakby miał prawo mnie sądzić... ciągle chodzę przez to poirytowana. A wtedy i ludzie się irytują - dodała jeszcze ciszej starając się myśleć głównie o Brunonie roztrzaskujacym doniczkę i nie pamiętać o agresywnych pacjentkach.

Krzysiek spojrzał na Igę. Nie spodziewał się tego.

- Próbowałaś może z nim rozmawiać? Zapytać się co się tu dzieje do czorta? - zapytał wreszcie. - Bo jeśli to wszystko nam się nie zwiduje, jeśli to nie omamy, to ten duch musi wiedzieć co się dzieje... Duch... - powtórzył Krzysiek i spuścił wzrok na podłogę.

- Nie, oczywiście, że nie - Iga spojrzała na Krzyśka i potrząsnęła energicznie głową - przecież to duch... omam. Nie zwariowałam jeszcze, żeby rozmawiać z własnymi urojeniami.

- Niby tak,
- westchnął Krzysiek - ale każdy nas jest tutaj właśnie z jego powodu, czyż nie? Z powodu tego co powiedział. Czy gdyby nas nie wystraszył to byśmy tu teraz siedzieli i pili to co pijemy?

- przeraziło mnie, że mogę przez niego sięgnąć...
- powiedziała Iga - miałam wrażenie, że jak się potem do niego odezwę, to przyznam się do wiary, że jest realny i do mojego obłędu... wiem, brzmi to jak bełkot, co mówię. Ale to taka ulga spotkać w końcu kogoś, kto doświadczył czegoś podobnego.

- Tak ulga. W rzeczy samej. Ulży mi jeszcze bardziej jak dowiem się co się tu wyrabia. Moja od zawsze sceptyczna postawa zachwiana jest w tej chwili. A chciałbym to zmienić.
Dużo mówię, pomyślał Krzysiek, rozgadałem się na całego. Jak tak dalej pójdzie, to zagadam ich na śmierć.

- Musisz z nim zagadać Igo. Musisz skłonić go do zeznań... wyznań znaczy się. Masz może podejrzenia czemu za Toba chodzi?

- On pojawia się w środku nocy, czy może za dnia ? Jest coś co powoduje u ciebie te omamy ? No bo chyba nie jest tak, że widzisz go cały czas
. - Lekko przerażony na samą myśl Adam cofnął swoje dłonie na znak odgrodzenia się od tej potwornej idei, że duch mógłby być gdzieś teraz koło nich.

- Nic nie muszę - Iga wzruszyła ramionami - tylko oddychać... Przepraszam - dodała po chwili i potarła skroń - macie rację: powinnam go zapytac, o co mu chodzi.
- Nie , Adam, nie widzÄ™ go bez przerwy, teraz go tu nie ma
- rozejrzała sie na wszelki wypadek, ale nie zobaczyła Kamila - pojawia się, kiedy użyję mojej zdolności, albo raczej kiedy ona "skorzysta" ze mnie Nie do końca to kontroluję. Ka..Kamil pojawia się wtedy, staje i kręci głową, jakby był mną rozczrowany. jakby spodziewał się po mnie czegoś innego. Nie mam pojecia czego.
- Ale czasem
... - wbiła spojrzenie gdzieś za plecami mężczyzn - widze go po prostu. W sklepie. W kuchni. W sypialni.

- A wy?
- oderwała sie od swoich wspomnień - Jak to wygladało, gdy go spotkaliście? Bo to było tylko raz, tak?
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 27-08-2011, 14:20   #14
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
Czy było to raz?

Ciężko powiedzieć.

Stał na skraju lasu. Lubił spacery, nie lubił miasta. Wyszedł zatem do lasu. Chodził kilka godzin. Obserwował mrówki, dzięcioły, szukał grzybów, chociaż na te ostatnie było za wcześnie. Rozmyślał. Często wychodził na skraj lasu, gdzie w dole majaczyło jezioro a na horyzoncie straszyły blokowiska olsztyńskiego osiedla. W zachodzącym słońcu piękny widok. Często przychodził sam. Odseparowywał się wtedy od codzienności. I układał sobie myśli w głowie. Zastanawiał się. Zastanawiał się co powiedzieć żonie a czego nie mówić.

Praca jaką wykonywał wiązała się często z bardzo nieprzyjemnymi widokami. Widokami będącymi następstwem jeszcze bardziej nieprzyjemnego czynu. Marta była kobietą wrażliwą. Nie chciał by bała się wychodzić z domu, czy jeździć sama samochodem nocą , jak robi to żona Krystiana. Chłopak opowiedział raz żonie o wypadku samochodowym, a ta od tej pory, choć minęło już z trzy lata, nie wsiadła ani razu do samochodu za kółko. Prowadzić może tylko Krystian. Paranoja. Dlatego też, Krzysiek, dozował informację swojej ukochanej. Przemkowi nie mówił praktycznie nic. Młody jest i jeszcze nie potrzebuje takich wrażeń. Zatem gdy miał ciężki dzień, wybierał się na spacer. Krótszy, dłuższy. Rozmyślał.

Tego majowego wieczoru, też rozmyślał. Szedł drużką wzdłuż skraju lasu i patykiem znaczył ślad za sobą. Może gdyby nie wyuczony dryg nie zwrócił by na to żadnej uwagi, ale usłyszał trzask gałązki. Odwrócił się szybko, lekko się kuląc. Nic nie zauważył. W lesie robiło się już coraz ciemniej, jednak nie na tyle ciemno, żeby można było coś przegapić. Las jest pełen odgłosów, powiedział sobie i ruszył w dalszą drogę. Przeszedł zakręt i kładeczke. Gdy miał już skręcać w prawo na rozwidleniu i wracać odwrócił się nie wiedząc czemu. Przeczucie może. Na kładce stał starzec i wskazywał go palcem. Stary mężczyzna rasy afroamerykańskiej. Szeroki nos, siwa broda. Zdezorientowany Krzysiek obrócił się by sprawdzić kogóż to wskazuje starzec, a gdy wrócił wzrokiem starca już nie było.

Tego wieczoru pojawił się Kamil. Stał jak żywy w pokoju sypialnym i ze smutnym wzrokiem i tak samo smutnym głosem, orzekł przeprosiny. Wyrzucił to z siebie i po prostu zniknął. Istne szaleństwo. Tego wieczoru Krzysiek nie zmrużył oczu. Nie pierwszy i nie ostatni raz.

***

Gdy skończył opowiadać, nabrał niezmiernej ochoty się napić. Zamówił regionalne piwo (nie koniecznie z regionu Krakowa).
- I co wy na to? - zapytał się, gdy pani przyniosła już napój.
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline  
Stary 04-09-2011, 13:59   #15
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
- Nie mam pojęcia, co to wszystko może znaczyć – Iga pokręciła głową po wysłuchaniu opowieści Krzyśka – gdybym miała wypowiedzieć się jako specjalista, to bym zdiagnozowała przemęczenie i omamy spowodowane stresem i posłała cię na tygodniowe zwolnienie… najlepiej, żebyś pojechał w jakieś spokojne miejsce. Ale tutaj to nie poskutkuje, prawda? Wszyscy go widzimy.. coś jest w wodzie? Zamawiacie baniaki z wodą? Może używamy tych samych produktów, zamawiamy jakieś suplementy diety przez Internet, nie wiem, warto zrobić listę… - jej mózg kurczowo szukał racjonalnych wyjaśnień, odmawiając przyjęcia innych alternatyw.

Iga była pragmatyczna do bólu, nie znosiła żadnych filmów sci-fi, ani innej fantastyki, najchętniej oglądała TVN 24 i słuchała tokom. Poczuła, że ma już dosyć – duchów, ponurej atmosfery tego tramwaju i napięcia wiszącego w powietrzu. Ręce się jej trzęsły, zaczęła szukać czegoś w torebce, potem przekładać rzeczy na stoliku, żeby uspokoić nerwy.

Zamówiła u kelnerki pięćdziesiątkę wódki, potem drugą - potrzebowała czegoś, żeby się obudzić z tej koszmarnej sytuacji. Wypiła, czując jak alkohol pali ją w gardle, nie była przyzwyczajona, zachłystnęła się. Nagłe doznanie otrzeźwiło ją, przywróciło do realności.

- Będę szła – powiedziała – musze przemyśleć.. pobyć trochę sama.. pozbierać , poskładać to wszystko w jakąś całość. Przespać się. Zostanę w Krakowie kilka dni, macie mój telefon.

Zawołała kelnerkę , zapłaciła.

Wyciągnęła komórkę, zaczęła przeszukiwać książkę. Wybrała numer korporacji
- SAWA taxi? Chciałam zamówić taksówkę… nr karty 234334 - popatrzyła przez okno tramwaju – Gdzie jesteśmy? - zapytała a potem przeczytała nazwę ulicy i podała kobiecie z korporacji.

- Jak to nie ma takiej ulicy?
– warknęła – Oczywiście ze jest , jestem na niej! Nie wiem, jaka dzielnica, Starówka chyba… nie macie tam GPSa? Jestem waszym klientem od lat, pani mnie obraza! Nie jestem pijana i nie awanturuje się!! Oczywiście, nie musze korzystać z waszych usług! Poproszę pani nazwisko, złoże skargę do pani przełożonego!

- Głupia gówniara
– syknęła wrzucając komórkę do torebki – nie ma takiej ulicy… kretynka. – Kiedy ten tramwaj staje? Musze się przejść…
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest WÅ‚.
Uśmieszki są Wł.
kod [IMG] jest WÅ‚.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
Pingbacks sÄ… WÅ‚.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172