Wątek: Grzesznicy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-08-2011, 20:27   #13
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
***


Blog Zaklętej Post 61 - ostatni - 2010.12.30

Nie wiem, co tutaj napisać oprócz tego, jak bardzo głupia się teraz czuje. Myślałam, że to będzie fajne. Wskazywać ludziom ich drogę. Podpowiadać im, co powinni zrobić, co będzie dla nich w właściwe, a co nie. Przecież chciałam im tylko pomóc. Zarobić przy tym trochę, to także, ale co ważniejsze - pomóc. Nigdy nie chciałam, aby moje działania wywarły na kimkolwiek takie skutki jakie... jakie … eh. Ja na prawdę, chciałam tylko pomóc.

Dzisiaj kolejny raz doszła do mnie wiadomość o tym, jak spieprzyłam czyjeś życie. Chroniąc jednych odsłaniamy na atak drugich. To proste, świat potrzebuje równowagi. J. Pazera przyszedł do mnie wczoraj wieczorem do kawiarni. Poprosił o jedno z ciastek z wróżbą. Tak, sprzedawałam ludziom przyszłość. Ich własną przyszłość. Każdy kto chciał mógł zakosztować odrobiny mojego daru. Pazera nie kupił jednego ciastka, jak robiła to większość klientów. Chłopak zdecydował się na zakup całych pięciu kilo słodyczy. Wiecie po co mu były potrzebne? Chciał zobaczyć możliwie najwięcej ze swojej przyszłości, gdyż jak uważał, nie ma w niej nic, dlaczego warto żyć. Był już na skraju wyczerpania nerwowego, gdy skosztował pierwsze ciasteczko. Popił je tanią wódką. Zobaczył pewnie to samo co ja, kilka miesięcy wcześniej. Przed nim nie było przyszłości. Miał do wyboru tylko jedną ścieżkę życia. Postanowił więc, że póki ma resztki godności upije się i zaśnie na dworze.

Po co mi to było. Po co rozwijałam ten cały piekarniany biznes? Czy jest więcej takich ludzi, jak Pazer? Czy moje ciastka-przepowiednie, wpłynęły destrukcyjnie na innych ludzi? A co jeśli tak właśnie jest? A co jeśli ja początkowo uratowałam dziesiątki ludzi przed ulewą małych problemów, tylko po to by setki zginęły w potopie?

Nie wiem czy jeszcze coś napiszę na tym blogu.

Nie wiem, czy powinnam.

Tak bardzo was wszystkich przepraszam.
***


Mężczyzna podał każdemu po kopii najistotniejszych wpisów. Dał każdemu chwilę na zaznajomienie się z ich treścią.

- Prędzej odpowiedzi znajdziemy wśród osób podobnych nam. Musi nas coś w końcu łączyć. W przypadku naszej grupy zdarzenia sprzed dwudziestu laty. Szczerze wątpie, żeby ta Zaklęta dostała swoją moc od Kamila.

Iga przeczytała wydruk. Napięcie, w którym żyła przez ostatnie dni, mogło w końcu znaleźć ujście. Musiało.
- Co to za pierdoły?! - rzuciła kartki Markowi - Piszesz scenariusz do kolejnego sezonu Heros? Czy innego pieprzonego Archiwum X ?! Stowarzyszenie Ludzi Obdarzonych Specjalnymi Mocami? Chcesz trafić do psychiatryka?! - trzęsącymi się rękami zapaliła papierosa, zaciagnęła się płytko dwa razy i zdusiła go na brzegu talerzyka - Nie wierzę w to wszystko. Musi być jakieś logiczne wyjaśnienie.

- Tak, musi. Najlogiczniejsze jest to, że coś myśmy zjedli. Tylko nie pasuje to do okoliczności. Bo przecież nie mogliśmy zjeść tego samego w różnych miejscach Polski. Innymi słowy, jest coś więcej. Coś łączącego sprawę. Widzicie, kojarzenie faktów wcale nie jest takie proste, choć mogło by się tak wydawać. W naszym gronie jest przynajmniej jeden wspólny czynnik. Jeden, który mi w tej chwili przychodzi do głowy. Jest nim Kamil Nordzik. Chyba nie należało by go pomijać, zgadzacie się?


- A ten blog Marku, to może jest i jakiś trop, ale równie dobrze mógłby to być fantazyjne opowiadanie. Nie wykluczam tego ani tamtego rzecz jasna. Co tyczy się łączenia się z innymi, to ja takiej potrzeby nie mam.

- Ja pewny jestem teraz tylko tego, że nie wiem jak logicznie wytłumaczyć moje zdolności, czy też kogokolwiek z nas
. - Marek wzruszył ramionami.
- Nie wydaje mi się, żeby logika grała decydującą rolę w tym co się teraz dzieje. Przynajmniej bazując na tym co wiemy, nie jesteśmy w stanie wykluczyć tego, że ktoś rzucił na nas klątwę.

- Ja mam zamiar poszukać osób, podobnych nam i może poznając ich, będziemy w stanie zdobyć informację co się z nami dzieje
. - Dodał po chwili Marek, Adam póki co milczał przysłuchując się wypowiedziom pozostałych.

- Tak się zastanawiam. Czy wy macie taką potrzebę? Dzielić się? Szukać innych takich-samych?

- Nie
- Iga pokręciła głową, jej ręka trzymajaca szklankę ciągle drżała - ja nie chce nikogo spotykać. Chcę tylko.. chcę żeby się to skończyło.

- No właśnie. A skończy się nie zasprawą innych.
- rzekł Krzysiek - Tylko nas samych. W swoich rozwarzaniach wykluczyłem takie przyziemne sprawy jak zbiorowa halucynacja, omamy, czy zwidy. Nie wiem czego jest to następstwem. Ma to w każdym razie związek z Kamilem. Czy widział, go ktoś z was po tym jak się wam ukazał i przeprosił?

- Ja nie
. - Odpowiedział Marek.
- Ja również. Dodał Adam.

- A ja go ciągle widzę - powiedziała Iga cicho - łazi za mną, zakochał się gówniarz, czy co - spróbowała się zaśmiać, choć wiedziała, że zachowuje się żałośnie.
- stoi i kręci głową, jakby miał prawo mnie sądzić... ciągle chodzę przez to poirytowana. A wtedy i ludzie się irytują - dodała jeszcze ciszej starając się myśleć głównie o Brunonie roztrzaskujacym doniczkę i nie pamiętać o agresywnych pacjentkach.

Krzysiek spojrzał na Igę. Nie spodziewał się tego.

- Próbowałaś może z nim rozmawiać? Zapytać się co się tu dzieje do czorta? - zapytał wreszcie. - Bo jeśli to wszystko nam się nie zwiduje, jeśli to nie omamy, to ten duch musi wiedzieć co się dzieje... Duch... - powtórzył Krzysiek i spuścił wzrok na podłogę.

- Nie, oczywiście, że nie - Iga spojrzała na Krzyśka i potrząsnęła energicznie głową - przecież to duch... omam. Nie zwariowałam jeszcze, żeby rozmawiać z własnymi urojeniami.

- Niby tak,
- westchnął Krzysiek - ale każdy nas jest tutaj właśnie z jego powodu, czyż nie? Z powodu tego co powiedział. Czy gdyby nas nie wystraszył to byśmy tu teraz siedzieli i pili to co pijemy?

- przeraziło mnie, że mogę przez niego sięgnąć...
- powiedziała Iga - miałam wrażenie, że jak się potem do niego odezwę, to przyznam się do wiary, że jest realny i do mojego obłędu... wiem, brzmi to jak bełkot, co mówię. Ale to taka ulga spotkać w końcu kogoś, kto doświadczył czegoś podobnego.

- Tak ulga. W rzeczy samej. Ulży mi jeszcze bardziej jak dowiem się co się tu wyrabia. Moja od zawsze sceptyczna postawa zachwiana jest w tej chwili. A chciałbym to zmienić.
Dużo mówię, pomyślał Krzysiek, rozgadałem się na całego. Jak tak dalej pójdzie, to zagadam ich na śmierć.

- Musisz z nim zagadać Igo. Musisz skłonić go do zeznań... wyznań znaczy się. Masz może podejrzenia czemu za Toba chodzi?

- On pojawia się w środku nocy, czy może za dnia ? Jest coś co powoduje u ciebie te omamy ? No bo chyba nie jest tak, że widzisz go cały czas
. - Lekko przerażony na samą myśl Adam cofnął swoje dłonie na znak odgrodzenia się od tej potwornej idei, że duch mógłby być gdzieś teraz koło nich.

- Nic nie muszę - Iga wzruszyła ramionami - tylko oddychać... Przepraszam - dodała po chwili i potarła skroń - macie rację: powinnam go zapytac, o co mu chodzi.
- Nie , Adam, nie widzę go bez przerwy, teraz go tu nie ma
- rozejrzała sie na wszelki wypadek, ale nie zobaczyła Kamila - pojawia się, kiedy użyję mojej zdolności, albo raczej kiedy ona "skorzysta" ze mnie Nie do końca to kontroluję. Ka..Kamil pojawia się wtedy, staje i kręci głową, jakby był mną rozczrowany. jakby spodziewał się po mnie czegoś innego. Nie mam pojecia czego.
- Ale czasem
... - wbiła spojrzenie gdzieś za plecami mężczyzn - widze go po prostu. W sklepie. W kuchni. W sypialni.

- A wy?
- oderwała sie od swoich wspomnień - Jak to wygladało, gdy go spotkaliście? Bo to było tylko raz, tak?
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline