Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2011, 18:45   #114
Avaron
 
Avaron's Avatar
 
Reputacja: 1 Avaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetny
Na te słowa starzec w pierwszej chwili szerzej otworzył oczy w wyrazie szczerego i bezbrzeżnego wprost zdumienia. Później groźnie zmarszczył brwi i coś zaczął mamrotać pod nosem, aż w końcu... Wybuchł śmiechem. Śmiał się głośno i donośnie, młodzieńczo.
- Na Światłość i Czas! - rzekł ocierając łzy ciurkiem spływające mu z oczu. - Teraz rozumiem czemu nasi wspólni przyjaciele prosili bym Wam to przekazał. Poprzez czas i przestrzeń, poprzez ciemność i zło... - Przez jego twarz przemknął cień lecz po chwili znikł. - Przybyłem do Was z... - Uśmiechnął się chytrze i mrugnął do Was wesoło. - Z prezentami!
Sięgnął po swój wymięty, zielony kapelusz i wsadził doń rękę. O dziwo kapelusz był niewielkich rozmiarów, lecz starcowi udało się doń wsadzić ramię po łokieć. Gmerał we wnętrzu kapelusza przygryzając język. Aż w końcu krzyknął:
- Mam!
Po czym wyciągnął z małego kapelusza dużą, trójkątną tarczę o poznaczonej licznymi rysami powierzchni. Na tarczy wymalowano pikującego w morską toń sokoła. Wokół wizerunku sokoła widać było jakieś ledwie widoczne znaki, lecz tych żadne z Was odczytać nie potrafiło. Starzec wyciągnął tarczę w kierunku do Ravera i rzekł:
- Ravere uth... - Zachichotał zakrywając sobie usta dłonią. - Fizban ty stary głupcze, znów mówisz zbyt wiele. A co to ja miałem? A tak! Ravere, w przeszłości znajdziesz siłę, potrzebną w teraźniejszości, która da nam przyszłość. Podążaj za tym co na tarczy!
Nim osłupiały Ravere zdołał cokolwiek powiedzieć lub zrobić, stary czarodziej chichocząc podszedł do Trzmiela.
- Dla Ciebie Degary, mam towarzysza, który rozświetli drogę w ciemności. - To mówiąc nadstawił kapelusz jakby oczekując, że coś z niego wyjdzie. Tyle, że minęła dłuższa chwila, ale nic wyjść nie chciało. - No wyłaź! - Krzyknął mag wprost do kapelusza. - Cóż to za zachowanie? Twój ojciec nigdy by tak nie postąpił! Jestem szczerze zawstydzony twoją postawą! Że co? Że jak mnie nazwałeś? Ty niewydarzony płomyku łojowej świecy! - Mag ponownie wsadził dłoń do kapelusza i zaczął nim szarpać. - Już ja ci pokarzę starego sklerotyka! - W końcu wyrwał dłoń z wnętrza nakrycia głowy, a w niej coś bardzo jasno połyskiwało. Po chwili z dłoni Fizbana wyfrunęła niewielka kula światła, która pulsowała w sposób znamionujący irytację.
- Wybaczcie jego zachowanie - rzekł Fizban rozcierając dłoń. - Jest jeszcze bardzo płochy i młody jak na ognika. No i jest twój - rzekł do Trzmiela i było w tych słowach coś niezwykłego, co sprawiło, że Degary począł dziwną więź z tą kulką światła.

Ognik począł w latać wokół młodego czarodzieja, jakby go chciał obejrzeć ze wszystkich stron. Ale Fizban już tego nie widział, podszedł do Amarys i nachylił się lekko nad nią i szepnął:
- Pewien szczur, z którym jestem, na swoje nieszczęście, spokrewniony prosił mnie bym Ci to dał. - W dłoni czarodzieja pojawił się złoty pierścionek. Wokół prostej obrączki jubiler wyjątkowej biegłości umieścił maleńkiego, złotego smoka wykonanego z niezwykłą dbałością o szczegóły. - Nigdy nie potrafiłem odmówić temu podstępnemu szczurowi, zawsze miałem do niego słabość. Ten pierścień jest dla mnie niezwykle wprost cenny. Dbaj o niego proszę i pamiętaj o nim w godzinie największej próby.
Starzec zamknął dłoń Amy na pierścionku i podszedł do stojącego niepewnie Aglahada. Długo i wnikliwie mu się przyglądał, aż w końcu rzekł:
- Jest w Tobie chłopcze coś, czego nie rozumiem. - Kilkakrotnie pogładził swą zmierzwioną brodę. - A niewiele jest rzeczy w świecie, o których mogę to powiedzieć. - Przez chwilę na twarzy starca odmalowało się coś, co można by nazwać niepokojem, lecz po chwili znikło pod kojącym uśmiechem. - Ale i tak w Ciebie wierzę. A tu masz coś co zostawił mi pewien kender. Wiesz, twierdził że już mu to nie potrzebne. - W dłoni starca pojawił się nóż. Wyglądał jak najzwyklejszy wprost kozik o wysłużonej, rogowej rękojeści. - Trochę liche to ostrze. - Fizban dotknął palcem czubka ostrza i jęknąwszy wsunął palec do ust. - Ale wciąż ostre! Powinno się nadać... Przynajmniej na króliki - rzekł i zaśmiał się z cicha jakby z tylko sobie znanego żartu.
- To tyle! - Czarodziej wsadził swój sfatygowany kapelusz na głowę. - Na mnie już pora.
- Ja też nie rozumiem, ale dziękuję za prezent - odpowiedział Aglahad patrząc się na starca. - Nim jednak odejdziesz powiedz nam co kryje się przed nami.
- Przyszłość - rzekł staruszek i mrugnął przy tym znacząco.
- Przyszłość... niech i tak będzie - odpowiedział Aglahad.
 
__________________
"Co będziemy dzisiaj robić Sarumanie?"
"To co zwykle Pinki - podbijać świat..."
by Marrrt
Avaron jest offline