Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2011, 22:51   #21
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Wściekły czarnoksiężnik zawył złowróżbnie. Wyraźnie nie w smak było mu zostać gryzakiem dla kilku martwych szczurów. Zrobił krok w kierunku drzwi odsuwając się poza zasięg ich zębów. Następnie rzucił klątwę na zombi kota po czym zaaplikował mu piekielne skarcenie.

Niestety, kot uskoczył w ostatniej chwili i zaklęcie Alukarda nie trafiło swojego celu. Pech jednak nie tylko prześladował czarnoksiężnika, pierwsza chmara szczurów próbowała rzucić się na genasi, ale ten zablokował je mieczem przed którym próbowały się schronić. Rozproszenie maga miecza wykorzystała jednak druga chmara szczurów, która zaszła go od innej strony, oblepiając całe jego ciało. Genasi nie mógł nawet krzyczeć, bo szczury mogły by wejść mu do gardła! Zamiast tego wzbudził on swoją pierwotną iskrę istoty ognia, powietrze zawirowało lekko wokół jego sylwetki, a fala gorąca przepędziła szczury znajdujące się na jego ciele.

Theodor widząc co się dzieje, wrzasnął, do reszty.

- Wycofać się, zamknąć drzwi, na schodach, będziemy mieli przewagę. - Po czym cofnął się w stronę schodów, próbując zwabić za sobą dwa trupy, aby jego towarzysze, wycofujący się z pomieszczenia, mogli wziąć je w przysłowiowe dwa ognie. Aby zwrócić na siebie ich uwagę, wystrzelił w nich płomieniami.

Ogniste zaklęcie czarodzieja ogarnęło nieumarłych piekącym żarem. Skórny latawiec zatrzepotał raptownie skrzydłami, zombi krzyknął w gniewie. Co prawda dusze były tylko paliwem i nie miały dużego wpływu na zachowanie ciał, ale ciało pamięta czym jest ból, czym są prymitywne emocje takie jak gniew. Jednak czarodziej był już zbyt daleko, aby mogli go posiekać na kawałki, zamiast tego dwójka nieumarłych skupiła się na Eriku, który stał najbliżej. Powolny chód zombi w stronę kapłana zakończył się potężnym ciosem mięsistej ręki. Zombi jednak źle ocenił odległość od kapłana i ten z łatwością uniknął uderzenia. Niestety, skórny latawiec był urodzonym drapieżcą, pożerał swoje ofiary aby zrodzić nowe skórne latawce. Gdzie nie gdzie słyszy się o całych hordach tych stworzeń zamieszkujących niektóre regiony skażone przez czaroplagę. Latawiec rzucił się na kapłana i choć ten odważnie się bronił, nie mógł sprzeciwić się potwornemu uściskowi nieumarłego.

Odrodzony kot zombii znajdował się ostatnio w centrum zainteresowania, i choć koty to zwierzęta, które lubią zainteresowanie to ten kot wolał w inny sposób je wzbudzać niż będąc obiektem ataku - wolał atakować. Rzucił się w stronę genasi, ale ten w porę zareagował i kopniakiem odrzucił nieumarłe zwierzę w tył.

Erik patrzył z niedowierzaniem na to, jak trup elfa ponownie wstał z martwych i uległ ohydnej przemianie. Szybkie spojrzenie przez ramię pozwoliło mu stwierdzić, że reszta nieumarłych także miała się całkiem dobrze. W takiej sytuacji propozycja Theodora brzmiała całkiem sensownie. Jednak zanim Delbor mógł w jakikolwiek zareagować, przypaleni i rozzłoszczeni przeciwnicy rzucili się na niego. Kapłan bez większych problemów uniknął powolnego zamachu zombi, lecz atak latawca zupełnie go zaskoczył. W jednej chwili Erika ogarnęła ciemność, jego nozdrza wypełnił nieznośny zapach zgnilizny. Próbował wyswobodzić się z uścisku nieumarłego, jednak więzy ze skóry trzymały go zaskakująco mocno. W akcie desperacji, Kleryk skupił się na świętym symbolu wiszącym na jego szyi. Z oddaniem, jakiego nie czuł jeszcze nigdy w życiu, postarał się przywołać falę raniącej żywe trupy energii. Moment zażartej modlitwy poskutkował - symbol zabłysnął nieziemskim światłem, odrzucając nieumarłych od Erika i paraliżując je. Kapłan odetchnął z ulgą i z całego serca podziękował Oghmie za udzieloną pomoc.
 
deMaus jest offline