Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-08-2011, 08:21   #48
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Tingis podtrzymał Learę, która zachwiała się, nadepnąwszy na jaką większą muszlę. Mimo tego miał wrażenie, że dziewczyna jakby nabrała sił. Albo podziałało zaszlachtowanie kurczaka, albo też wizja baryłki pełnej akwilońskiego wina dodała jej skrzydeł.
Dziewczyna miała nadzieję, że muszla z której pili ostatnim razem gdzieś tu pozostała, gdyż dobrze byłoby ją zabrać nad strumień. Najbardziej marzyła się jej czysta, chłodna woda, a nie wino, ale alkohol może zmniejszy ból.
- A ten ciągle za nami idzie... - odezwała się cicho po pewnym czasie.
- Jeśli ci przeszkadza, to się go pozbędę - powiedział Tingis. Obejrzał się. Gamba faktycznie wlókł się za nimi. I, jeśli dobrze było widać, coś za sobą ciągnął.
- Chyba zabrał ze sobą tego stwora.
Spojrzał w niebo by sprawdzić, czy czasami kolejne skrzydlate nie-wiadomo-co nie usiłuje na nich zapolować.
- Posiedzimy sobie przy tej baryłce - powiedział do Leary - a rankiem sprawdzę, czy uda się zrobić dla ciebie jakieś okrycie z resztek żagla. Potem... - zamyślił się przez chwilę.
- Podobno z bambusa można zrobić pojemniki na wodę. Ktoś kiedyś mi opowiadał. Zrobimy parę, a potem ruszymy brzegiem. W końcu gdzieś uda nam się dojść.
Dziewczyna pokręciła lekko głową.
- Nie trzeba... On pewnie też jest rozbitkiem. Dopóki nam nie przeszkadza, niech sobie idzie. - przez chwilę skłoniła głowę na ramieniu Tingisa, gdy opowiadał o tym co zrobią jutro.
- Żagiel lepiej zachować na bandaże. Nie wiadomo co nas tu jeszcze czeka. O stroju pomyślimy, gdy będziemy się zbliżać w bardziej cywilizowane rejony.
Po dłuższym marszu odnaleźli w końcu beczkę z trunkiem. Leara już mocno zmęczona przyklapnęła przy niej rozglądając się po okolicy.
- Bandaży z żagla wszak starczyłoby na kilka mumii - powiedział Tingis, pomagając Learze wygodnie usiąść. Co prawda żadnej jeszcze nie spotkał (i jakoś nie pałał wielką chęcią do takiego spotkania), ale słyszał, że są poowijane w wielometrowej długości kawałki materiału. - Musisz mieć jakąś, choćby prymitywną, ochronę przed słońcem i roślinami - dodał.
- Gdzieś tu musi leżeć ta muszla... - powiedział. - Zaraz ją przyniosę.
Oczywiście można się poświęcić, wsadzić głowę do beczki i pić, ale niekiedy takie zachowanie może przeszkadzać innym...
- Jak dotrzemy do cywilizacji, to za te swoje pół łańcuszka będziesz sobie mogła kupić coś bardziej wykwintnego, niż giezło z żaglowego płótna - dodał, rozglądając się w poszukiwaniu muszli.
Leara sprawdziła czy opatrunek leży tak jak powinien i przyłączyła się do poszukiwań muszli.
- Mam nadzieję, że nie trafiliśmy na wyspę - westchnęła cicho. - A nawet jeśli, to zbudujemy tratwę... - dodała po chwili z całkowitą pewnością w głosie.
- Jedną już mamy - zauważył Tingis, podnosząc z ziemi muszlę. Chyba była to ta sama... Na wszelki wypadek starannie ją wypłukał w morskiej wodzie. - Trzeba by wtedy zrobić jeszcze jakieś pojemniki na wodę. I może jakiś zapas żywności. - Namyślał się przez moment. - Wolałbym nie spędzić reszty życia w towarzystwie tych dzikusów.
- Masz, napij się. - Napełnił muszlę wodą i podał Learze.
 
Kerm jest offline