Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-08-2011, 14:43   #44
Cothrom
 
Cothrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Cothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie coś
- Hehe, jak gadam? Dobre! - Zaśmiał się Bones, a jego szczęka zaklekotała nieprzyjemnie. - Może ja zacznę, a Misa dokończy. Tak naprawdę nazywam się Johan Galieo, a Misa nazywa mnie Bones chyba z wiadomej przyczyny. Gdy jeszcze żyłem normalnie byłem niekormantą i to dość kiepskim. Jak każdy dążyłem do nieśmiertelności i przydatkiem zamiast stać się nieśmiertelny związałem swój umysł i duszę na wieczność z moim własnym ciałem. Czyli za jakieś dwieście lat byłbym myślącą kupką pyłu. Nieciekawie, prawda?
Dlatego chciałem odrodzić moje ciało przez rytuał zwany Złotym Kokonem... i znów coś schrzaniłem. Zamiast ciała mam prawie niezniszczalne kości... no ale bez więzadłem daleko nie zajdę. Tak więc po mojej pozornej śmierci gdy rytuał sam się dokonał odkryłem że jestem bezwładną kupą kości, a mieszkanie jakie kazałem wybudować pod mauzoleum na nic mi się nie przyda. Misa znalazła mnie przypadkiem i dzięki temu jakoś funkcjonuje na tych linkach, którymi jestem powiązany.

- Szukałam opuszczonego miasteczka, które było niedaleko stąd jeszcze przed kryzysem. - Wyjaśniła Misa. - Myślałam że to będzie dobra kryjówka, ale mieścina została zrówna z ziemią. Na cmentarz powędrowałam, bo zwyczajnie lubię takie miejsca. Gdy usłyszałam klekotanie włamałam się do mauzoleum i zmalałam tego pechowca.
Bones postukał kościstym palcem w czajnik. Natychmiast buchnęła para z gwizdka. Zabrał się za zalewanie trzech herbat.
- Teraz mamy taką spółkę - wyjaśniał dalej podjąć kubki Misie, Lobowi i Syberian Storm'owi. - Jedną z niewielu rzeczy w jakim jestem dobry to dyskutowanie ze zmarłymi. Mam mnóstwo przyjaciół po tamtej stornie. Dlatego wiem, że Luthro żyje, a w swoim klubie złoczyńców ma obecnie Jokera, Killer Croca, Ultra-Humanita i jakiegoś czarnoksiężnika, który obecnie chroni całość drużyny Luthora, bez co nie jestem na bieżąco. Duchy mogą jedynie zorientować się gdzie są nasi wrogowie, ale nie mogą podsłuchiwać. Z drugiej strony wiem jednak dość, Myszka?
- I tu też jest odpowiedź na pytanie dlaczego powieszałam, że wszyscy z Ligi nie żyją. Luhtor chce ostatecznej borni obcych, którą można zrobić jeśli się ma ich technologię i odpowiednie źródło zasilania. Mówię tu o Otchłani. Otwierającej się czasowo Czarnej Dziurze, tyle że nie ma białej drugiej z drugiej strony. W zależności od wielkości może wessać co tylko zechcesz zginając to do jednego punktu. Tak właśnie obcy pozbyli się Ligi, ale jak widać przy okazji całej planety. Bones stracił przyjaciółkę, Lile, która na jego prośbę się tam udała.
- Otchłań, która zasysa nawet duchy, to nie na moją biedną czachę - powiedział smuto Bones podając cukier. - Z drugiej strony poznałem jegomościa, który zginął od Otchłani, a gdy została wyłączona jego duch uleciał. Z ciała została tylko maleńka zakrwawiona kulka wielkości łepka od szpilki. Okropna śmierć.
- Gdy wam powiedziałam że nie jestem typem samobójcy by samej porywać się na fanklub zła Luthora trochę skłamałam - Misa wyciągnęła komunikator z ucha i zabrała się za rozpianie kamizelki. - Ścigałam ich zaraz po włamaniu się do Wayne Tech. A w nagrodę mam to.
Misa ściągnęła kraciastą koszule zostając w szarej koszulce. Na prawym ramieniu miała świeżo zagojone ślady po zębach. Rosław szczęki i wielkość kłów wskazywały na zgryz Killer Croca.
- Jestem szybka, ale czasem nie dość. Gdyby nie poltergeist wysłany prze Bones,a było by gorzej. Urodziłam się bardzo dawno temu, ale w tym świecie, w tym wymiarze. Osobiście uważam się za człowieka, a co to tego co umiem, cóż przyszło z czasem.
 

Ostatnio edytowane przez Cothrom : 12-08-2011 o 20:51.
Cothrom jest offline