Marylin natychmiast się zerwała. Wyrwała się z ramion Michaela, choć jeszcze przed chwilą oddałaby wszystko, żeby pozostać w nich na zawsze. Wyskoczyła spod koca i gorączkowo próbowała odłączyć się od kroplówki. Szarpnęła plaster, który trzymał igłę w jej ciele i krzyknęła z bólu. Kilka kropli krwi pojawiło się w miejscu, w którym kroplówka była podłączona do ciała dziewczyny. Zakręciło jej się w głowie, ale silne ramiona Michaela pomogły jej utrzymać się na nogach. Popatrzyła w jego przerażone oczy.
- Szybko! Muszę dostać się w pobliże Teatru Narodowego! Tam... tam ktoś potrzebuje mojej pomocy! - próbowała szybko wytłumaczyć ukochanemu nauczycielowi o co jej chodzi. Nie zwracając uwagę na to, że jest w szpitalnej koszuli nocnej i na boso pociągnęła Michaela za rękę, aby poszedł za nią i skierowała się do drzwi od sali.
Co się z nią działo? Nigdy w życiu się tak nie zachowywała. Przytulała Michaela jakby byli naprawdę parą zakochanych, rozmawiała z nim zupełnie swobodnie, biegała na boso po szpitalu, jak gdyby zupelnie zapomniała, że dookoła pełno jest zarazków i brudu!
A wszystko to przez kilka głupich snów... cały świat stanął na głowie. |