[center:7e335c641b]”Patrzymy dziś inaczej i słyszymy szerzej…”[/center:7e335c641b]
Marylin poczuła, że kocha go jeszcze bardziej. O nic się nie zapytał, tylko wstał, zdjąłpłaszcz (wcześniej wyjmując z niego portfel i klucze), zarzucił go na ramiona Marylin i, obejmując ostrożnie, poprowadził po korytarzu. Dzięki Bogu Lizzy gdzieś wyszła, uniknęli więc krzyku i setek pytań.
Dziesiątki twarzy, setki rozmów, tysiące słów rzuconych ot tak… Marylin słyszała każde słowo, każde, rozumiała każde zdanie… Chciała krzyczeć, płakać- nigdy nie doświadczyła czegoś tak dziwnego, nigdy przez jej głowę nie przeszło tyle słów, nie czuła tak wielu ludzi… Co chwilę, mimo skomplikowanych manewrów Michaela, wpadała na kogoś, ocierała się o kogoś… Nie przerażały jej bakterie, nie były dla niej niczym ważnym… Wiedziała, że coś się dzieje, coś bardzo złego…
Po chwili znaleźli się w windzie. Eh, ile miała marzeń o takiej windzie z Michaelem… Ale teraz nie on był najważniejszy…
-Co poczułaś… Skąd to wszystko wiesz, skarbie?- zapytał nagle Michael, gdy byli już na wysokości 7 piętra
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |