Draug był urodzonym wojownikiem. z Dziada pradziada w fachu najemników. Poza tym lubił to. Zawsze powtarzał, że nie ma lepszej magii od stali. Był dobry w tym co robił. Stoczył już nie jeden bój i nie jednokrotnie zaglądał w oczy śmierci. Nie lękał się walki jednak zlecenie, które przyjęli też nie było zwykłym zleceniem. Mieli stawić czoła Bestii, przy spotkaniu z którą mogły nie wystarczyć ani ich umiejętności i kunszt bitewny ani przewaga liczebna. Mogły nie wystarczyć.
Spotkanie z Bestią nastąpiło nad wymiar szybko w w nader niesprzyjających warunkach. Padało. To mało powiedziane - lało. Ściana deszczu, śliskie i utrudniające ruchy błoto. Nie wróżyło to dobrze. Jednak nikt nie obiecywał, że życie będzie pasmem samych prostych i nieskomplikowanych zdarzeń. Z resztą jego przy służbie u Magnusa von Antara trzymało coś znacznie więcej niż najemniczy żołd.
Warunki pogodowe w jakich dane im zostało podjąć wyzwanie i stanąć do walki z Bestią i podległymi jej mutantami wykluczały zdaniem Drauga atak dystansowy. Brak możliwości precyzyjnego wycelowania i utrata zasięgu wskutek lecących z nieba mas wody całkowicie wybiły mu z głowy próby użycia kuszy. Tu liczyć się będą głownie umiejętności walki w zwarciu. Przez myśl mu przebiegło, że warto by zacząć od wybicia zmutowanych form życia - czymkolwiek były - a dopiero potem stanąć do walki z widoczną w oddali Bestią.
Dobył swojego potężnego miecza i był gotów do podjęcia walki.
__________________ There can be only One Draugdin!
We're fools to make war on our brothers in arms. |