Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2011, 23:10   #101
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację

Gdy tylko wyszedł z powozu wyskoczył za nim kolejny osobnik. Szczupły, średniego wzrostu, ubrany jedynie w białą kurtkę, dresowe spodnie oraz drewniane chodaki. Szarawe włosy targane przez wiatr, zapewne sięgały by mu do ramion gdyby wisiały swobodnie. Tym jednak co rzucało się w oczy, były dwie skrzynki przywiązane do jego pleców, jednak szybkie oględziny wykazały że to nie pódła a...

...wyładowane po brzegi katanami pokrowce.

Ostatnia osoba która wyszła z powozu, jak większość tutaj okuta była stalą w każdym calu. Na plecach tego osobnika znajdowała się olbrzymia kusza, a przy pasie wisiało kilka zasobników z bełtami. Niebieskie oczy, zimne jak łod, które omioły spod hełmu otoczenie zatrzymały się na chwile na Reiu, przyprawiając go ciarki.




- Woo - gwizdnął jakby chciał się rozgrzać. - Postawa do biznesu, huh? - Rzekł do kusznika i klasnął w ręce. - No to co? Może się panowie przedstawią i pokarzą symbole swoich gildii? - Poprosił. Jeśli tylko jakikolwiek symbol będzie należał do dark guild od razu wyeksmituje całą grupę. Dobrze wiedział jak je rozpoznać z racji że był uczony w tym temacie już za swoich czasów w blue pegasus. - Obecnie nic mi o panach nie mówi oprócz dragon armor, z którym miałem raz styczność. - Spojrzał kontem oka na złotego rycerza, po czym wrócił spojrzeniem na kusznikach. - Yh. Ty też jesteś panem? - Miał dziwne przeczucie że spogląda na dziewczynę. Tak. Kusznik miał podobny wzrok, co jego współlokatorka z błękitnego akademika.
- Jotaro. -przedstawił się rycerz w czarnej zbroi.- Z zakonu Czarnych ostrzy. -oznajmił pokazując symbol na naramieniku swego pancerza, była to dość duża organizacja rycerzy z północy. - To jest Ludo, z tego samego zakonu. -powiedział wskazując osobnika z wielką katana na plecach, który kiwnął głową, a jego niebieskie włosy wykonały w powietrzu piękny łuk. - Na mnie mówią Cancer. -powiedział osobnik w złotym pancerzu. - Nie mam gildii, wolny strzelec ze mnie. -dodał z uśmiechem.
- Mifu, śnieżne wilki. -mruknął osobnik z skrzyniami na katany.
- Krio, wolny strzelec. -przedstawił się facet w czerwonej kórtce. - Oraz Alicja, też wolna od stowarzyszeń. -powiedziała kuszniczka miękkim głosem.
- Ehh... - Motywacja Reia spadła o trzy stopnie z każdym wolnym strzałem. Klepnął Keia w głowę i powiedział spokojnie. - Skocz no do mnie do pokoju i przynieś ten metalowy krzyż, co się do niego modlę. - Poprosił. - Aa, i tylko nie zaglądaj pod łóżko! Przynieś go na pole za kuźnią, spodoba ci się.
Po tych słowach przeniósł wzrok na strażników. - Wybaczcie, ale mój ojciec popełnił mały błąd, nie jestem w stanie zaufać niezrzeszonym. Nie mam najmniejszego potwierdzenia waszej jakości czy uczynności sprawie. Z powodu krytyczności sytuacji pannie Alicji i panu Kiro z chęcią oddam stanowiska w obronie...Choć nie liczcie na zbyt długo okres. - Westchnął krzyżując ręce na brzuchu. I podszedł do Cancera - ostatnia osoba z Dragon Armor jaką spotkałem była maniakalnym fanatykiem smoków, sługą mrocznej gildii i planującym zabić za wszelką cenę swojego brata wariatem. Powiedz mi, mówi ci coś imię Tiryu? - Zapytał. Po czym spojrzał na trójkę z gildii - co do reszty, wolą panowie herbatkę czy od razu prosto z mostu sprawdzian praktyczny?
Osobnik w złotej zbroi najpierw zignorował chłopaka zwracając się bezpośrednio do jego ojca. - Myślałem że podpisaliśmy już kontrakt. -ten tylko bezradnie uniósł ręce, ale postanowił chyba jednak coś zdziałać. - synu mogę Cię prosić na słówko? -zwrócił się do Reia odchodząc na stronę.
"Próbuję go wylać a ten mnie ignoruje. Postawa godna pracy w ochronie, nie ma co." Skomentował w myślach i chowając ręce w kieszeniach poszedł za ojcem.
- Co jest? - Spytał zdziwiony. Dopiero spotkał się z strażnikami, więc nie miał nawet czasu podpisać dokumentów. Wszystko da się jeszcze odkręcić.
- Strasznie na nich naskakujesz... -mruknął ojciec zerkając przez ramię.- Wszyscy mają bardzo dobre opinie, jeżeli chodzi o ten fach. -dodał ojciec uśmiechając się.
Rei również się uśmiechnął.
- Osoby nie posiadające gildii nie mają stałych notowań i potwierdzeń. Ich popularność opiera się na plotkach a legalność na tym, dokąd doszły listy gończe. Zresztą, pan złotek nie tylko należy do grupy, która nie budzi mojego zaufania jak i zachowuje się ignorancko. Wiesz jak to działa. Nawet jeśli jest dobry może przyciągnąć kłopoty. A jeśli jego kłopoty będą tutaj zaczną szkodzić i nam.
- Może masz i rację... ale może dajmy im jakiś okres próbny czy coś takiego? -zasugerował Rey poprawiając swe zielone włosy.
- Tamtej dwójce tak, ale nie smokowi. - Odparł krótko. - Intuicja. Może nie jestem kobietą, ale nie potrafię mu zaufać, nawet, jeśli to mogą być zwykłe uprzedzenia.
- Dobra załatwie to z nim, ale jakie ty testy chcesz robić innym? Nie chcesz się chyba z nimi pojedynkować? -zapytał niezbyt przekonany do tego pomysłu ojciec Reia.
- To niemiało by sensu gdybym był w stanie lepiej nas bronić niż oni. - Zauważył. - Nie martw się, nie pochwalam korzystania z magii i nie chcę łazić poobijany cały tydzień. Sprawdzę ich podstawowo. Jeśli są w stanie wykonać uderzenie, będą w stanie bronić kuźni. To nie tak że będzie ich czekało jakieś wyzwanie, jeśli w ogóle będą mieli naprawdę potrzebę czegoś bronić.
- Konkurencja często stosuje wszystkie możliwe sposoby by wygryźć kogoś z rynku. -stwierdził Rey uśmiechając się niepewnie, przez twarz zresztą przemknął mu przez chwilę cień niepewności. - Dobrze to rób co masz robić a ja porozmawiam z tym złotym rycerzem. -po tych słowach ruszył w stronę Cancera i ruszył z nim gdzieś by zapewne omówić rezygnację
z jego usług, lub w ostateczności wypłacić odszkodowanie.
Masując się po karku podszedł z uśmiechem do całej reszty przyszłych zatrudnionych.
- To jak? Spragnieni płynów czy akcji?
- Nie powiem, chętnie bym się czegoś napił, no ale jak chcesz nas sprawdzić młodzieńcze to droga wolna. - zaśmiał się rubasznie Jotaro, a Krio mu zawtórował. Reszta najemników jednak stała cicho, nie odzywając się nawet słowem.
- No to zapraszam na tyły kuźni. - Odparł kierując się w umówione miejsce, na które miał przybiec Kei. - Poprosicie potem ojca to gorzałę wyciągnie.
Najemnicy ruszyli powoli za Reim, na placyk za kuźnią. Poniewaz Kei potrzebował chwili czasu by powrócić, zdążyli oni wypakować ekwipunek z wozu, aż w końcu chłopak przybiegł zdyszany z krzyżem w ręku. - Jestem!
Zdjął z głowy kapelusz i nałożył go na głowę chłopakowi.
- Siądź sobie kawałek dalej i potraktuj to jako prezent przed urodzinowy. - Zaśmiał się odchodząc na przeciw strażników. Krzyż wbił w ziemię i odezwał się do nich.
- Zasady są proste. - Klasnął w ręce szepcąc inkantację dla stabilności, a jego ciało zaczęły pokrywać warstwy żelaza. - Każdy z was ma za zadanie pozostawić na tej skórze. Choć jeśli ktoś nie jest w stanie zrobić tego samemu to możliwe, że przedyskutujemy ponownie wartość jego zatrudnienia. - Nie mówił zbyt poważnym tonem w tym zdaniu.
W ręku zmaterializował grzebień i zaczęła grzywkę z dala od oczu, aby go nie drażniła w trakcie walki.

- Saa...Pokażcie mi czy jesteście warci tyle o ile prosicie!
Uśmiechnął się lekko, zrzucił z siebie płaszcz, aby go nie zniszczyć w walce i wyjął z ziemi krzyż.
- Iron make: Scythe melting Iron! - a z końca baculusa wyłoniło się rozżarzone ostrze.
- W sensie że po kolei czy wszyscy naraz? -zapytał uzbrojony w czarną zbroje wojownik. - Wiesz nie chcemy zrobić zbytniej krzywdy synkowi pracodawcy. -dodał ze śmiechem i zakręcił młynek swym mieczem.
- Jeśli nie dasz radę sam, to poproś kolegę o pomoc. - Odparł rozbawiony.
Czarny rycerz zaśmiał się tylko głośno i wystąpił do przodu. - Jeżeli będzie bolało to nie moja wina. -dodał wesoło i powoli zaczął zbliżać się w stronę Reia. Mężczyzna uniósł miecz bez zbędnych ceregieli i wykonał najprostsze cięcie znad głowy, zielonowłoy uskoczył jednak na bok, a ostrze opadło na ziemię wbijając się w nią z niezwykłą siłą. - Och... -mruknał rycerz i zerknął w bok na chłopaka podnosząc miecz.
Chłopak uśmiechnął się lekko i wykonał skok w przód z rozżarzonym ostrzem w dłoni. Jeśli wróg się zasłoni jego miecz zacznie topnieć niczym nowo przekuty, jeśli kosa skończy przed jego szyją, przegra. Ciekawe czy jest w stanie odskoczyć w tym pancerzu? Czym zachwyci go wielce wart swej ceny wojownik?
Wojownik zareagował instynktownie, z wiekszą wprawa niż w pierwszym ataku. Rękojeścią miecza uderzył w trzon kosy podbijając ją do góry, szybko cofnął miecz by zbytnio się nie nagrzał i wykonał dwa błyskawiczne cięcia. Pierwsze uderzyło w metalową skórę zostawiając na niej wielką rysę, drugie silniejsze przebiło się przez ochronę raniąc lekko Reiego. - Wybacz poniosło mnie. -zaśmiał się wojownik cofając się o kilka kroków.
Shiro wyprostował się wbijając kosę w ziemię.
- Witam w oddziale ochrony kuźni żelaznej rodziny Shiro. - Rzekł do rycerza. - Ale na przyszłość nie hamuj się tak, bo nigdy się nie rozwiniesz. - Rei miał dziwne przeczucie, że wojownik trafił go przez przypadek, w dodatku jego zbroja bardzo ograniczała manewry, ale wraz z Alicją będą stanowili świetną ochronę przed czymkolwiek. O ile dziewczyna potrafi celować.
- Kto następny?
Przed szereg milcząc wystąpił osobnik w białej masce którą złapał oburącz, ustawiając sie w pozycji do szarży, jak gdyby tylko czekał na sygnał do ataku. Kei zaś obserwował wszystko z zapartym tchem.
Rei wyprostował Baculus w stronę zamaskowanego
- Iron form: Sword. - Ostrze kosy zniknęło a krzyż został otoczony ostrzem, równie gorącym, co poprzednie. - Clockoworks: Make... - Dokończył zdanie szeptem a na jego dłoni pojawiło się małe koło przypominające kapsel od butelki. - Chodź!
Osobnik wystrzelił do przodu niczym błyskawica, gdyby nie wrodzony refleks Rei nie zdążyłby uskoczyć na bok. Olbrzymie ostrze śmignęło obok niego, gdy ten odpalał swą bombę błyskową. Światło zalało okolicę, a miecz ochorniarza uderzył o barierkę na końcu placu, przy której to mężczyzna dopiero się zatrzymał. Ostrze bez problemu przecięło ogrodzenie na dwa kawałeczki, zaś zamaskowany odwrócił się ponownie w stronę Reia, widać oślepiający błysk nie robił na nim wrażenia.
Rei zastanawiał się jaki to typ maski, widać było jednak że jej właściciel widział albo aury niczym Shimizu albo zwyczajnie z ochroną przeciwsłoneczną. Łatwo było mu stwierdzić, że nie zdąży ruszyć z atakiem przed przeciwnikiem, więc czekał tylko na jego drgnięcie gotów wbić miecz w ziemię z jednym zdaniem w myślach "customize: wall." Chcąc sprawdzić czy przeciwnik nie wpakuje się z niekontrolowaną szybkością na ścianę żaru.
Niebieski kryształ błysnął lekko, a
mężczyzna wystartował jeszcze szybciej, za szybko dla Reiego. Chłopak nie zdążył nawet wbić krzyża w ziemię gdy potężne ostrze uderzyło go w brzuch, odrzucając go do tyłu i rozrywając metalową skórę niczym papier.
- H..ha..hahahahaha - Ten atak wyraźnie rozbawił Reia, który faktycznie za grosz nie podejmował się próby równie poważnie co jego obecny przeciwnik. - i ty zgodziłeś się pracować w dziurze dla kowali? - Po tych słowach spoważniał. - Jednak postaraj się kontrolować tą magię, nie chcę tutaj wypadków, a jak wbiegniesz do kadzi z płynnym żelazem będzie to zwyczajnie głupia śmierć. - Klepnął się w brzuch dla przyśpieszenia regeneracji tarczy i spojrzał na pozostałych. - Dwóch już zdało, raczej się o to nie martwicie? Kto następny?
Przed grupę wystapił Krio z zawadiackim uśmiechem na twarzy. - Miejmy to już za sobą. -powiedział opierając potężne ostrze na ramieniu.
Rei włożył rękę w kieszeń i z mieczem gotowym do parowania w drugiej powiedział w prost.
- Chodź. - Szeptem dodając - Upgrade: Iron skin cancel magic.
- Po co mam podchodzić? -zapytał rozbawiony mężczyzna chwytając miecz wolną ręką za tępą stronę ostrza.
- Zgadnij. - Zapytał z rozbawieniem. Pomyślał chwilę i wyprostował lewą rękę pokazując przeciwnikowi rozpostartą dłoń. - Clockworks make: Boomin' snake. - Zaklęcie było blefem. Rei nie miał najmniejszego zamiaru wysadzić na kawałki swojego pracownika, a wyłącznie zmobilizować go do wykonania ruchu. Samemu był gotowy do odskoku.
Mężczyzna uśmiechnął się. - Tyle chyba wystarczy... -mruknął sam do siebie i i opuścił miecz celując ostrzem w chłopaka. Chociaż ciężko było to określić postawa bojową, ostrze trzymał pod pachą, podtrzymując tępą część prawą ręką, a na rękojeści spoczywała lewa. Rei zas zobaczył że ostrze nie ma już czubka, a wielką dziurę.
- Przecież to jest...! -krzyknął Kei po czym zagłuszył go potężny wystrzał. Z ostrza niczym z wyrzutni rakiet wystrzelił pocisk. Rei rzucił się na ziemię unikając kontaktu z atakiem wroga, który uderzył w drzewo nieopodal. Roślinka w taki tez marny sposób zakończyła swój żywot, bowiem zwaliła się z łoskotem, na ziemię. Krio tylko przeczesał włosy zmieszany - Chyba trochę przesadziłem... dobrze że tego uniknąłeś. -Kei zas stał z szeroko otwartymi ustami, a oczy błyszczały mu jak dwie wielkie monety.
Shiro wstał powoli poprawiając włosy.
- Jesteś powolny, więc potrzebujesz partnera i masz broń ciężkiego kalibru, więc nigdy nie wiadomo komu zaszkodzisz. Nie można ci oferować pracy ani wewnątrz fabryki ani w strefie ładunkowej... - Zamyślił się nieco. - Pogadam z ojcem, możliwe że będziesz z dachu wypatrywał kogoś na tyłach...Choć raczej ktoś od takiej roboty nie będzie nam potrzebny...eww - chłopak nie mógł się namyślić. - Zostać na razie zobaczymy jak wyjdzie. Nie masz jakiś bardziej eleganckich metod? - Zapytał go. - To byłoby...osobliwe, gdybyś zrobił dziurę w ścianie fabryki czy rozwalił ładunek zbierany na wywóz.
- Spoko,spoko, podpisałem z twoim ojczulkiem umowę że będę płacił jak coś zniszczę. -powiedział schodząc z placu, a jego miejsce zajęła Alicja ładując kuszę.
Uśmiechnął się do Alicji. - Jesteś kusznikiem, nie masz czego udowadniać. - Stwierdził wypuszczając bez słowa z ręki nakręcanego wróbla, który wyleciał w powietrze. - Gdybyś nie była w stanie go trafić nie szukałabyś pracy na własną rękę, tylko za pośrednictwem gildii.
Kuszniczka uniosła swoją broń, a bełt ugodził w wróbelka bezbłędnie. Prychnęła tylko pod nosem schodząc z placu, by zrobić miejsce ostatniemu ochroniarzowi. Białowłosy posiadacz wielu ostrzy wszedł na plac, po czym jednym ruchem rozrzucił ostrza po całym terenie. Katany powbijały się w ziemię i barierkę, a ona spojrzał na Reia ze znudzoną miną. - Nie lubie walczyć z dzieciakami.
- Więc załatwmy to szybko. - Powiedział spokojnie przekształcając miecz w podłużną kamę. Również i tym razem nie zajmował się planowaniem. Chciał opleść w łańcuch możliwie wiele ostrzy i zmienić je w płyn, gdy tylko samuraj spróbuje po nie sięgnąć.
Przeciwnik ruszył do przodu chwytając za jeden mieczy w swoim zasięgu nim łańcuch rozpuścił otrze. Mifu rzucił mieczem w Reia, jednak chłopak bez problemu uniknął ataku. Jego przeciwnik chyba tylko na to czekał bowiem porwał dwa miecze z ziemi i wyskoczył do góry. Ostrze kamy poszybował w jego stronę, jednak Rei nie trafił we wroga, który zgrabnie wylądował przed nimi, uderzając ostrzami w metalową skórę chłopaka. Katany zostawił na niej rysy, jednak nie przebiły się przez pancerz, jednak Mifu nie tracił czasu, chwytając najbliższy miecz, by zadać kolejny cios, który zdołał już spenetrować zbroję. Mruknał tylko coś pod nosem i oddalił się by pozbierać rozrzucony oręż.
- Powiedz mi tylko jedno. Walcząc w tym stylu, jak będzie wyglądała twoja praca z partnerem na służbie? - Zapytał nieco niepewien efektywności stylu przy współpracy. Jego pancerz zaczął powoli schodzić ze skóry, on sam zaś założył z powrotem płaszcz i czapkę, które jakimś cudem nie zostały przypadkiem przez cokolwiek trafione.
- Z reguły pracuje sam. -mruknął samuraj poprawiając ze skrzynki z bronią przewieszone przez plecy.
- I właśnie to może stanowić problem. - Stwierdził drapiąc się po brodzie. - Mam nadzieję, że polubisz się z panią Alicją, bo z kimkolwiek innym w parze wyłącznie zawadzałbyś. - po tych słowach spojrzał na wszystkich po kolei i zaczął klaskać.
- Gratuluję przyjęcia do naszej małej ochrony, rozumiem, że mogło się to wydawać irytujące gdy mój ojciec już niedokładnie zatwierdził wasze umowy jak i fakt że nawet nie próbowałem z wami walczyć...ale nie oczekujcie również wyzwań podczas pracy w tej faktorii. - Oparł krzyż o plecy i wskazał na Keia - Jeśli potrzebujecie czegokolwiek pytajcie mojego brata, ojciec powinien zjawić się niedługo, zaś osobiście udam się do domostwa. Zapewne moja matka z siostrą już przygotowują wam posiłek powitalny.
Odwrócił się na pięcie i skierował się w stronę domu. "Zaczyna się tutaj robić mała gildia. Eh.. Mamy uczciwego człowieka w wielkiej zbroi, cichego mistrza, pewną siebie tsundere, samotnego wilka i pana od rozwałki. Niech mnie coś strzeli jeśli to nie prywatna trupa cyrkowa...Choć przynajmniej powinni nadawać się do swoich występów."
 
Fiath jest offline