Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-08-2011, 15:41   #101
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
- Do stu tysięcy niemytych kurew...
Babcia klęła szpetnie pod nosem gapiąc się na roztrzaskaną lodową pokrywę. Wyczuła zapach jaźni Nasturcji i pokiwała tylko na słowa Balricka.
- Owszem, była tu, żmija zapchlona... Zabrała Sarę. Straciliśmy kartę przetargową. Ponadto odnoszę wrażenie, że zrobiliśmy dokładnie to czego oczekiwał od nas Marcus.
Zwróciła się w stronę uratowanego mężczyzny, który jak bachor tarzał się w śniegu.
- Wstańże z ziemi, dorosłyś, nie zachowuj się jak pacholęcie. Nie wiem kim jesteś ale niewątpliwie Marcus, ten parszywy mag o którym ci wspominałam, przyszykował ci rolę w swoim przedstawieniu. Nie ufaj mu, słyszysz? Jakkolwiek nie będzie mamił twego umysłu, za nic mu nie ufaj. I pamiętaj, że masz wobec Miłki zobowiązania. Ja swoją drogą postaram się wyciągnąć coś z twojej głowy. Oczywiście jeśli mi pozwolisz – zacisnęła, w pokrzepiającym geście, palce na ramieniu mężczyzny.

Przyłożyła kciuk do swoich ust obgryzając nerwowo i mamrotała dalej pod nosem. W końcu w akompaniamencie barwnych przekleństw dodała:
- Skoro Marcusa i armii tutaj nie ma, to widzę tylko kilka powodów dla których nas tu sprowadził. Po pierwsze – wskazała palcem księcia z wieży – po niego. Po wtóre, chciał nas odciągnąć od Croma. Może zły obraliśmy sobie kierunek...

Stara sięgnęła do swojego tobołka i wyciągnęła z niego małą czarną figurkę przedstawiającą kota. Cisnęła nią o pobliski kamień. Krucha materia rozpadła się w drobny mak i wokół niej zagęściło się od mgły. Gdy opar się rozwiał w miejscu tym stała ogromnych rozmiarów pantera. Położyła po sobie uszy i syknęła obnażając kły.



Była wielka. Gdy babcia podeszła do niej jej pobrużdżona twarz była na tej samej wysokości co pokryty błyszczącą sierścią pysk. Koścista dłoń spoczęła na czarnym łbie a babka zmrużyła oczy.

Biegnij dzień i noc. Sił nie szczędź. Znajdziesz Croma.
Palec babci wystrzelił w kierunku w którym, gdzieś w oddali wyczuwała jaźń rycerza.
Jeśli zdołasz – uratujesz go. Jeśli nie – będziesz moimi oczami. Chcę wiedzieć kto go porwał i dlaczego cierpi. Chcę zobaczyć. A teraz biegnij.

Koścista ręka opadła a kot zerwał się biegu zostawiając w śniegu głębokie ślady.
Miłka usiadła ciężko w zaspie. Skupiała myśli sondując teren. Próbowała wyczuć Marcusa i Nastrurcję. Jeśli są w pobliżu – trzeba iść im na spotkanie. Jeśli są daleko... Można rozważyć aby najpierw wrócić jednak po Croma.
Zerknęła z ukosa na Chłystka i przeczesała palcami jego skołtunione włosy.
- Już czas żebyś wiedział. Corwin Crom cię spłodził chłopcze.
Chłystek otworzysz szerzej oczy i zaczął się krztusić z przejęcia.
- Jak?... - głos uwiązł mu w gardle. - Jak?...
- Jak? Jak? - powtórzyła zirytowana babka. - Tak jak zwykle się to dzieje. Potrzebna jest kuśka i chętna cipka. Nie każ mi gadać o pszczółkach i kwiatkach, nie mam dość finezji szczeniaku...
- Nie chciał mnie? - w oczach chłopaczka zakręciły się łzy.
- Nie wie o tobie. To tajemnica moja i twojej matki. Cena jaką musiała mi zapłacić. Opowiem ci, ale nie teraz.
Przykucnęła przy chłopaku i ujęła jego drobną dłoń.
- Nie mazgaj się. Życie kopie nas po dupie, tak już jest. Ale nie masz co narzekać, ja dla ciebie zawsze dobra byłam. Jak rodzone wnuczę cię traktuję. Chodź. Niedługo wyjaśnię ci jak to z tobą było...
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 14-08-2011 o 15:44.
liliel jest offline