Odetchnął głęboko, wlepiając wzrok w wychodzącego inkwizytora.
Berty położył palec na ustach i po chwili również wyszedł z chaty.
- Cholera jasna - zaklął żołnierz gdy tarcza nagle zatrzymała i zaklinowała się między solidną, acz naruszoną framugą drzwi - Te stwory... no, szlag by to trafił... zabiliście je, panie Magnus?
Jeden z jegomościów ściskał w dłoni kilof. Widok był dość niecodzienny, bo na co komu kilof w takiej dziczy, jednak Berty omal nie zaśmiał się gdy uświadomił sobie jak można zabić skalnego człowieka. Nie mieczem, nie włócznią, ani modlitwą. Ot, kilofem. Dobre sobie!
Ponieważ odsiecz w rzeczywistości była odsieczą, a Siegfried jeszcze nie został zaatakowany, Berty z ulgą odpiął tarczę z cierpnącego już ramienia, cisnął ją na ziemię i zaczął rozmasowywać czerwone pręgi po rzemieniach.
W międzyczasie obejrzał szkody jakie stworzenia wyczyniły na chacie. Drzwi całe były poryte, z wgnieceń wystawały drzazgi.
- Fiu, fiu, panowie na czas, rzekłbym, przybyliście.
__________________ moja postać =/= ja // Tak, jestem kobietą.
Ostatnio edytowane przez Imuviel : 15-08-2011 o 00:00.
|