Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-08-2011, 23:03   #361
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Strażnica Wschodu, Prowincja Shinda, terytorium Klanu Kraba; Noc z 14 na 15 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114.

Każdy z trójki pogromców Zaberu powracał do kwater o innej porze i inną drogą. Jednak każdy jeden, mógł odkryć nowy aspekt życia tej zabitej dechami dziury.

Wierzbowy Świat.

Nie było tu domu gejsz, czy nawet wystawy prostytutek, jakie Fukurou czy Manji znali z większych - i w pewien sposób bardziej zdeprawowanych - miast Rokuganu, ale kobiet było niemało.

Do tego przynajmniej niektóre prowadziły się zdecydowanie lekko, a każdy z młodych mężczyzn nie miał kobiety już od bardzo dawna.


Wnętrze Strażnicy, trzecie piętro, kwatery shugenja, koniec godziny Togashi


Rozgrywki - a może rozmowy podczas? - zajęły długą chwilę. Fukurou wracał do kwater bardzo późno. Nadal jednak słyszał odgłosy zabaw, choć zdecydowanie mniej liczne niż kiedy szedł tędy po raz pierwszy.

Zmęczony jednak po całym dniu Smok mógł je bez większego wysiłku ignorować, w czym wydatnie pomagał fakt, że tutejsze ściany bynajmniej nie były papierowe.

Oczy Fukurou kleiły się niemiłosiernie. Kusiło go niewiarygodnie, by poprosić shugenja, by jutrzejsze spotkanie nie odbywało się rankiem, lecz koło godziny Akodo. Najchętniej przespałby cały następny dzień i czuł, że jego ciało domaga się odpoczynku, że nie doszło jeszcze do siebie po podróży. Pokiwał głową, przytakując pełnej radości myśli, że szczęśliwie jutro rano nie czeka go pobudka od zimnej i mokrej rosy, ani konieczność wyganiania zimna z zesztywniałych członków. Że będzie mógł skorzystać z łaźni, zjeść ciepłe śniadanie bez konieczności szukania chrustu na ognisko, wreszcie, że w nocy niekonieczne są już warty.

"Dawnymi czasy bywało inaczej" - przebiegło przez głowę Smoka, kiedy pomyślał o czasach kiedy większość rokugańskich miast jeszcze nie istniała. Przez moment badawcza część jego umysłu mozolnie rozpatrywała jak ludzie żyli wtedy, lecz zmęczenie było zbyt duże, by cokolwiek mogło z tego wyjść poza paroma niespójnymi banałami.

Sen ogarnął młodego Smoka w pierwszej chwili medytacji. Kiedy obudziło go to, że jego ciało przestało zachowywać pozycję medytacyjną, przewracając się, Mirumoto zrezygnował z medytacji tego wieczoru, a przygotowania do snu ograniczył do odłożenia broni. Spał w chwilę po ułożeniu się na posłaniu.


To samo miejsce, poranek

Fukurou śnił o Haru. O roześmianym kuzynie, zawsze tak żywym i energicznym, zawsze pełnym pomysłów i jeszcze częściej skorym do psot.

Haru był niczym żywe srebro, ale w śnie Fukurou był kimś zupełnie innym - był ponurym mężczyzną o zaciętej twarzy i z dłonią na katanie.

W takiej pozycji śnił się młodemu Smokowi też ojciec, choć twarz chichi-ue pozostawała niewzruszona, nawet kiedy krąg nieprzyjaciół zacieśniał się wokół.

A potem obrazy zaczęły się oddalać, obaj samuraje znikli młodemu Smokowi z oczu, przegrodziły ich wysokie, potężne i stare drzewa, naprzeciw których stał tylko on sam, nawet bez towarzyszy czy swego wiernego no-dachi.

Ale nawet sny były rwane tej nocy i kiedy Smok się obudził, nie pamiętał nic zupełnie. Poza tym, że wczorajszej nocy położył się zdecydowanie późno i że dzisiejszego ranka powinien był stawić się w lazarecie.
I że paskudny jest ucisk z tyłu głowy, towarzyszący przemożnemu uczuciu
niewyspania się.

Nade wszystko jednak, istotne stawało się pytanie: która jest właściwie godzina?
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline