Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-08-2011, 19:29   #53
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację

Rozdział II: Sztorm idzie, panie bosman!



- Co ty robisz! - syknął nagle zza jego pleców spanikowany Cichy. - Nie tak, nie-tak! Nie, nie nie! Zabiją nas! Zabiją
Że też szalony natręt musiał się napatoczyć akurat, gdy Edgar podkradał się nocą do kajut ich nowych gości.
- Źle! - pisnął po szczurzemu łapiąc Albiończyka za manipulującą przy zamku dłoń. - Usłyszą i zabiją! Nie-tak, nie-tak!


Nie wiadomo kiedy wyjął zza pazuchy kawałek zakrzywionego drutu.
- Tym, będzie lepiej-lepiej! Nie usłyszą, nie zabiją.
Gestem wskazał Edgarowi jaki ruch wykonać wewnątrz zamka. I faktycznie. Mechanizm puścił nie wydając nawet najcichszego kliknięcia. Cichy wyszczerzył zęby w zwierzęcym grymasie zadowolenia i momentalnie zniknął gdzieś w mroku.

Edgar uchylił drzwi do kajuty. Miał nadzieję, że z tej perspektywy coś dojrzy, albo usłyszy, w przeciwnym razie pozostawało mu tylko zwieszenie się na linie za burtą i podsłuchiwanie za oknem. Na rozbujanym zimowym Morzu Szponów nie była to zbyt kusząca propozycja. Wstrzymał oddech zaglądając do środka.

Zdziwił się nie na żarty. Na oficerskim łożu, przynależnym przywódcy nowych pasażerów drzemał nie kto inny, tylko widziany już zwinny typ o łasiczej aparycji. Fakt, zrobiono mu włosy, by wyglądał na magnata, nie było jednak wątpliwości, że to tylko przebranie. W jaką grę tu grano? Nie dane mu było powęszyć dalej. Przeciąg mroźnego powietrza z uchylonych drzwi wpadł bowiem do środka mącąc wypoczynek obserwowanego. Jego sen stał się płytszy i w każdej chwili mógł się wybudzić. Edgar delikatnie zamknął drzwi i wycofał się pod pokład.

- TY! - Niemal wpadł na wyciągnięty oskarżycielsko palec Szybkiego Udo. - Nie wiem, czemu po nocy do nich łazisz, ale cokolwiek to jest, należy mi się co najmniej połowa! - zmierzył go podejrzliwym wzrokiem.
- Żołdacy już się pospali... - dodał, jakby na boku - Żeśmy im trochę rum doprawili, bo krótki rejs mamy i inaczej byśmy mogli nie zdążyć. Rozumiem, że idziesz z nami?

Kłódka ładowni była już zdecydowanie znaczniejszym wyzwaniem. A nigdzie w pobliżu nie widać było Cichego. Pozostał tylko Edgar i jego drut. Namęczył i napocił się nie na żarty, kręcił, dociskał, wyginął i skręcał, a chwile leciały niemiłosiernie. Stojący na czatach Palcownik, Szybki i Filozof skręcali się już z nerwów, coraz to spoglądając w stronę pokładowych koszarów. Gdy drzwi puściły zza widnokręgu przebijały już pierwsze promienie słońca. Wpadały przez kratę w górze ładowni, rzucając plamy światła na zakryte już tylko częściowo płachtami klatki.

- Łódź na horyzoncie! - rozległo się na zewnątrz. A wszędzie wokół zadudniły buciory. Wycofali się pospiesznie. Ale opłacało się. Edgar nie miał wątpliwości. Pod podniesionym fragmentem tkaniny dojrzał bowiem wzruszoną twarz sługi jego rodziców - starego Johna.

Gdy chwilę później wyszli na górny pokład, ledwie przecisnęli się na prawą burtę, takie było zbiegowisko. W tym miejscu ląd sięgał daleko w morze, toteż widzieli wyraźne zarysy uzębionej skałami linii brzegowej. A wśród ostrych kamieni dryfujące pozostałości jakiejś łodzi, i drugą niemal całą, ugrzęzłą i nabierającą pomału wody. W owym widoku nie byłoby może nic przesadnie wyjątkowego, gdyby nie wyraźny kształt białej rozłożystej bezowej sukni jednego z rozbitków. Niewątpliwie była to jakaś szlachcianka.
- Ty, ty, ty i ty bosmanie - wskazał pospiesznie hakiem kapitan. - Do łodzi. A niech tylko usłyszę, że ktoś z was swym psim zachowaniem pohańbił honor tej damy! Rekinom rzucę na popas!

Cóż, Edgarowi przyszło zapłacić cenę za dobre wrażenie, które zrobił na kapitanie przy ich pierwszym spotkaniu. Oczywiście był jednym z "tych", których wysłano na wzburzone morze, między zabójczo ostre skały. Oby nie skończyli jak ci, których mieli ratować.

Otwieranie zamków 1k100: 19
PD 300
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 15-08-2011 o 23:41.
Tadeus jest offline