Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-08-2011, 22:54   #404
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Gęsty, gryzący dym wypełniał wnętrze skórzanego namiotu do tego stopnia, że każdy kto nie był do niego przyzwyczajony momentalnie straciłby przytomność. Miarowe, rytmiczne uderzenia bębna i zaśpiew starego szamana miały w założeniu uspokajać i pomagać choremu, jednak młody ork leżący na posłaniu ze skór miotał się coraz gwałtowniej. Z każdą chwilą chorego dręczyła coraz większa gorączka, aż na jego skórze zamiast potu zaczęła pojawiać się krew. Widząc to stary szaman zaprzestał uderzania w instrument wychodząc z uzdrawiającego transu i tylko wpatrywał się w swojego pacjenta, dopiero teraz rozumiejąc co tak naprawdę mu dolega. Nie była to choroba którą należałoby leczyć, nawet gdyby faktycznie istniała taka możliwość pochodziła bowiem ona bezpośrednio od duchów które zesłały ją wskazując że wybrały młodego orka na swojego pośrednika. Starzec, uśmiechając się do siebie wstał i wyszedł z namiotu rozumiejąc, że skoro pojawił się jego następca to najwyższy czas by odwiedzić krainy przodków po raz ostatni, tym razem na stałe. Nagłe uderzenie bólu w okolicach klatki piersiowej sprawiło że zgiął się w pół jednak wyraźnym gestem odprawił pozostałych członków klanu biegnących by go podtrzymać. Wreszcie mógł odejść w spokoju świadomy że mimo jego śmierci klan będzie miał duchowego przewodnika który go zastąpi. Z uśmiechem pogładził membranę bębna w podziękowaniu za to, że służył mu przez te wszystkie lata...

***

Tymczasem choć ciało trawionego chorobą orka spoczywało w namiocie jego duch spadał w dół, aż dotarł do potężnej rzeki. Bystry nurt porwał jego ciało a liczne wystające ponad powierzchnię wody kamienie, z których każdy był ostry niczym brzytwa, rozcinały jego ciało. Z ran płynęła krew a potworny ból przyćmiewał umysł gdy kolejne kawałki mięsa odrywały się od jego ciała, jednak ork odczuwał dziwny spokój, jakby rozumiejąc że to co się dzieje jest jak najbardziej naturalne. Gdy ostatnie skrawki mięsa oddzieliły się od ciała ukazując goły szkielet ból zniknął a sama rzeka zakończyła się wodospadem. Okaleczony duch orka runął w dół tracąc świadomość. Gdy ją odzyskał spoczywał na ogromnym kamiennym ołtarzu otoczony przez czwórkę niezwykłych orków. Choć wyglądem na pozór nie wyróżniali się spośród innych przedstawicieli orczej rasy to jednak otaczała ich niesamowita aura powagi i dostojeństwa. Również ich głos nie był podobny do niczego co wcześniej dane mu było usłyszeć - choć mówili prawie szeptem zdawał się rozbrzmiewać w najdalszych zakątkach sali

- Dotychczas byłeś tylko ułomnym, kalekim bytem. Teraz jednak otrzymasz ode mnie nowe serce które da ci siłę by oprzeć się ciemności w godzinie próby i bić będzie dopóki nie wypełnisz tego co ci przeznaczono - odezwał się pierwszy z nich umieszczając w klatce piersiowej przyszłego szamana nowe serce

- Byłeś zwykłym śmiertelnikiem, teraz jednak przyjdzie ci obcować zarówno z umarłymi jak i nieśmiertelnymi. Dlatego daję ci nowy mózg, byś mógł zachować czystość myśli nawet gdy zewsząd otoczy cię kłamstwo i obłuda - powiedział drugi z nich, otwierając czaszkę i umieszczając w niej nowy mózg

- Twoje słabe ciało nie byłoby w stanie przetrwać przeciwności losu, zbyt łatwo padłoby łupem śmierci. Dlatego daję ci nowe wnętrzności byś mógł oprzeć się truciźnie i chorobie którymi posłużą się twoi wrogowie - dodał trzeci umieszczając w jego brzuchu śliskie sploty jelit

- Wciąż jesteś niekompletny, słaby niczym nowo narodzone dziecię. Dlatego dam ci nowe płuca, by twój głos mógł zabrzmieć obwieszczając wolę przodków nawet wtedy wszyscy będą próbowali cię uciszyć - ponownie odezwał się pierwszy z nich umieszczając w ciele nowe płuca

- Teraz jesteś już prawie kompletny. Brak ci jeszcze znaku, że zostałeś przez nas naznaczony. Dam ci zatem kości mądrości, widomy znak tego kim teraz się stałeś by zarówno żywi jak i martwi odnosili się do ciebie z szacunkiwm - drugi z orków tym razem umieścił w jego ciele dwa dodatkowe żebra

- Natomiast ja daję ci nowe przeznaczenie. Będziesz pośredniczył między światami prowadząc zagubione dusze na ich miejsce, dbał będziesz o równowagę i pilnował by stare tradycje nie zaginęły. Dobro swojego ludu będziesz zawsze stawiał ponad własnym a więzy rodzinne przestaną mieć dla ciebie znaczenie. Od tej chwili każdy ork żyjący według tego co przykazują przodkowie jest twoją rodziną - oznajmił trzeci ork

Natomiast czwarty spośród nich, zachowujący dotychczas milczenie pochylił się nad przyszłym szamanem i odsłonił kły w drapieżnym uśmiechu

- Moi bracia dali ci tak wiele, o wiele więcej niż zasługujesz. Moim zadaniem jest zatem wziąć zapłatę byś pamiętał że jesteś tylko sługą nieśmiertelnych, związany swoim przeznaczeniem z ich wolą nie tylko do śmierci, ale również po niej - powiedział po czym wyrwał z czaszki młodego orka obydwie gałki oczne

***

Stary szaman poczuł drugie uderzenie bólu w momencie gdy już prawie dotarł do swojej chaty. Osunął się na ziemię czując jak jego duch opuszcza ciało udając się w stronę krain przodków. W tej samej chwili, w namiocie choroby młody ork poderwał się, z krzykiem wracając do życia. Ogień w namiocie przygasł gwałtownie gdy nowy szaman otwarł pokryte bielmem oczy. Tak zakończyła się inicjacja Ghardula, najmłodszego szamana w swoim pokoleniu

***

Być może i w niektórych sytuacjach działania Ghardula wydawały się egoistyczne to jednak w tej chwili był gotów postawić na szali nie tylko swoje życie ale i zaryzykować istnieniem całego znanego mu świata by ratować Takiego. Być może i goblin nie wyznawał tych samych wartości, nie oddawał czci przodkom ani nie dbał o interesy orczej rasy to jednak był jego przyjacielem, bodajże jedynym poza wargiem. Jeśli zaś szaman nie byłby w stanie uratować swojego przyjaciela jak w ogóle mógłby mieć czelność próbować ratować świat przed plagą nieumarłych? Być może i po Arthasie nadejdzie kolejny dread lord ale do tego czasu powinni być gotowi by stawić mu skuteczniejszy opór. Poza tym zobowiązany był pomścić śmierć swojego ojca, bo choć od czasu jego inicjacji szamańskiej pojawił się pomiędzy nimi zauważalny dystans to jednak byli rodziną. Szaman nie powinien kierować się więzami krwi, ale Ghardul typowym szamanem nie był i jeśli przodkowie nie byli z jego decyzji zadowoleni to gotów był nawet wyrzec się swojej mocy.

Do wyruszenia był gotów praktycznie od razu, wszystko co posiadał nosił przy sobie. Dopiero gdy Taki będzie wolny szaman będzie w stanie oczyścić swój umysł na tyle by przygotować się do konfrontacji z Arthasem
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline