Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-08-2011, 05:33   #113
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Biegł unosząc Leiko niczym zdobycz. Niczym kochanek z opowiastek młodych dziewcząt porywał swą wybrankę w nieznanym kierunku. Teraz, gdy jego zdobycz była w jego ręka Kojiro rozglądał się uważnie pilnując, by nikt go nie śledził. Choć Maruiken była tego pewna. Tutejsi ninja byli dobrzy w swym fachu, ale nie aż tak, by umknąć jej bystremu spojrzeniu.
Ronin kluczył pomiędzy grobami, zagłębiając się w bambusowy gąszcz niczym duch za którego go brano. I wkrótce przedarł się do części dla biedoty, już całkiem zarośniętej i zapomnianej.
Podobnie jak stara chatynka.




Ta część cmentarza była najwyraźniej tajemnicą Kojiro. Powoli niósł w kierunku owego przybytku łowczynię, już spokojny i ufny w bezpieczeństwo. Gdy już byli blisko, ostrożnie postawił Leiko na nogi, mówiąc.- Zaiste, nie niosłem nic cenniejszego od ciebie, moja Tsuki no musume.
Przesunął dłonią po jej podbródku ujmując go palcami i nachylając się powoli by zatopić się w rozkoszy pocałunku. Nie spieszył się teraz smakując usta Leiko i z każdą sekundą dodając pocałunkowi żaru.

To była długa, trwająca zdaje się prawie wieczność pieszczota działająca na zmysły. W końcu nikt ich nie niepokoił i być może nawet nie miał prawa niepokoić w takiej tymczasowej samotni ronina. A było w tym miejscu coś czarującego pomimo chatki odbiegającej wyglądem i przeznaczeniem od domu , w którym ostatnim razem byli razem. Może czar polegał w tym oderwaniu od ruin, jak gdyby demony i cała reszta strachów zapomniały o tym fragmencie ziem.. ale póki co to łowczyni się zapominała. Całowała wcale nie mając zamiaru tego przerwać przez następną sekundę, dwie, trzy.. i więcej, i goręcej. Był czas na wszystkie te niepozorne drobiazgi sprawiające, że ich pocałunki przekraczały granicę pospolitości i napawały ją dreszczem emocji. To subtelniejsze, to mocniejsze łączenie ze sobą warg, splatanie się języków w pełnym pasji tańcu.. ale i smutna chwila na złapanie głębszego oddechu.

-To było.. porwanie godne najbarwniejszych opowieści, Kojiro-san. O przeszkodach jakie musiałeś po drodze przebyć.. ludzie sobie za lata będą opowiadać w legendach. I o tym… jakim musiałeś być odważnym bushi, by wkraść się prosto do pałacu Pana gwiazd.. i porwać jego córkę – powiedziała z lekką wzniosłością roztaczając przed nim tak wesołą wizję. Dłonie zaciskała na ubraniu zakrywającym tors ronina, zaś w swojej klatce serce kobiety wybijało przyśpieszony, gwałtowny rytm -Mmm.. albo.. rzeczywiście istnym tygrysem w ludzkim ciele, a ja tylko bezbronną łanią. Zdobyczą skazaną na łaskę mego porywacza..
-Mam wrażenie, że jest na odwrót. Że każdy twój uśmiech obdarza mnie łaską.-odparł mrukliwie, niemal kocio, gdy wędrował palcami po jej policzku. Uśmiechał się mówiąc.- Zaprawdę można mnie uznać za szczęściarza, skoro tak piękny skarb znalazłem na tych ziemiach, tym bardziej, że się nie spodziewałem znaleźć.
Wziął ją za dłoń prowadząc do chatki.- To cóż to za sprawa z tymi wodnymi oni, Leiko-san?
-Z ich powodu nas tutaj wysłano z Miyaushiro, byśmy ubili te maszkary każdego wieczoru wychodzące z rzeki i atakujące wioski. Ale chociaż one nie są trudnymi przeciwnikami, a przy okazji udało nam się zabić jedną potężniejszą oni.. to ciągle wracają. Nie ma im końca – rzekła łowczyni stawiając ostrożnie kroczki wśród traw i chaszczy, a potem ze stuknięciami geta na drewnianych schodkach -I dlatego musimy znaleźć ich źródło. Część łowców podążyła na poszukiwania w górę rzeki. Ale podobno to jej Kami się gniewa i przyczyna jest na ziemiach Twojej rodziny, Kojiro-san. Coś..

Zmarszczyła brwi poszukując w myślach jakiegoś bardziej odpowiedniego określenia niż to którym się dotąd posługiwała. Ale skoro sama nie wiedziała ani nie widziała rzeczonej skazy, to i słownictwo miała w tej kwestii ograniczone. Zielonkawe światełko rozświetliło jej twarzy i zaigrało w oczach.
-Rana wyrządzona ziemi, rzekomo otwarta przez sam klan.. – dokończyła, po czym dostrzegając sens swych słów westchnęła z rezygnacją. Uniosła wolną rękę i celnym pstryknięciem palcami przegoniła sprzed swojej twarzy jakiegoś zbyt ciekawskiego świetlika -Brzmi zagmatwanie i niewiarygodnie.. sama nie wiem czy dobrze robię wierząc w to. Może niepotrzebnie narażam siebie i tamtych dwóch..

Gdy weszli do chatki, Kojiro powoli zasunął drzwi. Cicho i bezszelestnie niemal, stanął za Leiko, rozluźniając nieco wiązanie jej obi. Na tyle by mógł rozsunąć jej kimono i wsunąć dłonie pod nie. Palcami wędrował po piersiach i brzuchu łowczyni niczym garncarz przygotowujący porcelanową czarkę. Nieśpiesznie dotykał skóry delektując się miękkością skrytą jedynie za barierą bielizny. Ustami muskał jej szyję, kark oraz barki. Pieszczotliwie wodził językiem po skórze. I szeptał mruczącym głosem.- Rana wyrządzona ziemi? Iye. Nic o niej nie wiem. Aczkolwiek...
Przytulił się mocniej do Maruiken muskając palcami jednej dłoni uda, drugą zaś zataczając kółka na słabym punkciku ciała Leiko.-... na północ stąd są jaskinie, schodzące głęboko pod ziemię. Podziemne rzeki nimi płynące mają ujście w Kisu właśnie.
Jak zwykle ronin dostarczał zarówno słodyczy ciału łowczyni jak i umysłowi, szkoda że zazwyczaj obu tych doznań na raz.

-Jaskinie.. to nie brzmi.. zachęcająco..
- odparła Leiko tchnieniami kipiącymi pożądaniem. Odchyliła głowę eksponując bardziej swą szyję i barki, aby jej kochanek miał więcej wrażliwych punktów do zbadania swymi ustami i językiem. Z szelestem szerokiego kimona uniosła jedną rękę i objęła nią jego szyję, przyciągając jeszcze jego wargi do swej białej skóry. I wygięła ciało, aby możliwie jak najbliżej się znalazło tego drugiego, męskiego przyprawiającego ją o szaleństwo zmysłów.
-Ale Kojiro-san.. skąd.. jak.. – ciągle próbowała kontynuować temat, choć słowa jej się plątały i tak wiele bodźców działało na rzecz zaprzestania myślenia i poddania się całkiem przyjemnym działaniom Kojiro. Także i oddech działał na jej niekorzyść, stając się wyjątkowo urywanym gdy jego palce nad wyraz sprawnie sobie poczynały. Ale dalej próbowała, choć ciało już dawno zaprzestało walki przeciwko nadciągającym rozkoszom -Co się stało.. na ziemiach Twojej.. rodziny? Skąd.. oni.. i takie zniszczenia?
-Nie wiem.-szepnął Kojiro wędrując ustami oraz językiem po jej skórze skupiając się na jej wrażliwych miejscach. Ronin był w komfortowej sytuacji, wszak dostarczając jej rozkoszy mógł zachować spokój umysłu. Ale i jemu to nie wychodziło, nie gdy ona była dosłownie wyciągnięcie ręki. Z drżenia palców, nerwowych pocałunków znaczących jej ciało odczytywała narastające pragnienie mężczyzny.- Nie wiem... Sam byłem zdziwiony. I obecnością oni. I ninja. Przybyli tu przede mną. Coś...- przez moment zamilkł docierając do ust łowczyni swymi wargami. Całując je namiętnie, acz powoli smakując ich miękkość. Dłonie samuraja rozluźniły całkowicie obi pozwalając mu opaść na ziemie. -Coś...- słowo utknęło roninowi w gardle gdy znów pieścił skórę Leiko wargami i gdy wędrował dłońmi po jej ciele drapieżnie i gorączkowo.- ... tu się wydarzyło. Coś...złego.

Leiko przesunęła dłońmi wzdłuż rozcięcia kimona tworzącego teraz całkiem głęboki dekolt, po czym palcami ujęła za jego krawędzie. I pociągnęła. Poruszyła ramionami, wysunęła ręce z opadających rękawów i cała kreacja spłynęła dołączając do leżącego smętnie na ziemi obi. Uderzyło i trzasnęło coś kilka razy, gdy liczne skarby i broń łowczyni noszone w zakamarkach odzienia opadły wraz z nim.
Odsłoniła swe ciało, tym razem pozbawione prawie mistycznego blasku księżyca schowanego za gęstymi chmurami. A i bez niego było wytworem, któremu każdy kształt, zaokrąglenie i linię nadały wręcz boskie dłonie. Zsuwające się z niej odzienie uwolniło z ram materiału dwie cudne półkule, bez skrępowania unoszące się teraz w rytm szybkiego oddechu. Nieskazitelna biel jej skóry była wyraźna nawet w takich ciemnościach, ale to właśnie na szczytach piersi rozkwitały i wyprężały się te kobiece kwiaty jasnoróżową barwą odznaczające się od porcelany.

-Przykro mi.. Kojiro-san.. może dowiem się.. w trakcie poszukiwań.. – szept z drżeniem opuszczał usta kobiety. Każdą ze swych dłoni ułożyła na dłoniach mężczyzny splatając ze sobą ich palce.. nie było to tylko czuły gest, bo i jednocześnie prowadziła go po swym rozpalonym ciele. Świadomie jednak, dla drażnienia siebie i jego zapewne, omijała te najbardziej intrygujące fragmenty. Lekko zataczała koła na swych biodrach, gdy przekręciła głowę ku mężczyźnie by znowu spotkały się ich usta. By znowu posmakować tych warg dających tak wiele przyjemności.
-Na razie... znalazłem coś... ciebie... taki skarb, tutaj.- szeptał ronin całując namiętnie to usta to szyję i spoglądając z zachwytem na odsłonięte skarby. Była dla niego nie tylko kochanką, ale i dziełem sztuki godnym podziwiania. Pozwolił się prowadzić, jego dłonie uległy władzy przytrzymujących je palców Leiko, obdarzał więc pieszczotą te obszary jej ciała wedle jej kaprysów.

Była przewodniczką mężczyzny. Kierowała jego dłonie na poznawanie jej drobnego ciała z drzemiącym w nim drapieżnikiem, uosabiającym się w liniach napinających się mięśni. Dzieliła się z nim tylko sobie znanymi ścieżkami po kobiecych udach i płaskim brzuchu. Razem spływali po gładkości wyraźnego wcięcia w jej talii. Potem przeprowadziła go przez wąski przesmyk między dwoma dumnymi wzgórzami, na których szczycie z rozognionym tchnieniem pokazała mu czułe na dotyk kwiaty. Ale w tej podróży nie zdradzała w pełni szlaków ku najbardziej niedostępnym, a tym samym najbardziej pociągającym sekretom. Zaledwie koniuszkami jego palców zahaczała o zakryte cienkim materiałem bielizny wzniesienie prowadzące ku jej osobistemu rajowi trawionemu wzniecanymi przez Kojiro płomieniami.

Ale i temu pasjonującemu zwiedzaniu nastał koniec. Leiko zdołała na tyle wyrwać się z oplotów ich wzajemnego pożądania zacierającego świadomość istnienia świata poza ich dwójką, że dostrzegła w cieniach chatki zaimprowizowane leże. Nie oczekiwała luksusów, wystarczył jej jako taki brak brudu pod sobą. Mimo to nie pociągnęła tam ronina. Jeszcze nie.

Uwolniła się od oplatającej jej nogi mieszaniny kimona i obi, puściła dłonie mężczyzny i odstąpiła od niego na kroczek. Tylko po to, by móc zaraz potem obejść go powoli. Niecierpliwym ruchem upewniła się co do zasunięcia drzwi chatki, a następnie stanęła tuż za swym kochankiem. Powoli, jak gdyby delektowała się jego ciałem schowanym jeszcze pod ubraniem, sięgnęła dłońmi ku przodowi haori. Niczym służka przygotowująca swego pana do snu bądź.. kurtyzana swego klienta do tego za co jej płacą, zsunęła je z niego i pozwoliła dołączyć do swego kimona na ziemi. Nie musiało długo czekać, aż do tej barwnej masy materiału u ich stóp zleciała i górna część odzienia mężczyzny. Później zaś pojedynczym pociągnięciem wypuściła jego długie włosy spod wiążącej je tasiemki, po czym.. zwinnymi palcami zawiązała ją w kokardę na jednym ze swych nadgarstków. Końcami podrażniła nieco skórę Kojiro, gdy łowczyni objęła go i drapieżnie przesunęła paznokciami po jego brzuchu. Kilka razy jej wilgotne wargi naznaczyły gorącymi, prawie wypalającymi ślad pocałunkami kręgosłup mężczyzny pomiędzy łopatkami. A pośród nich i słowa się znów znalazły, choć dość niechętnie przerywały tak rozkoszny moment – I jeszcze.. jeden łowca opowiadał.. że zaatakował go strażnik Twojej rodziny.. biały tygrys..
-Rozumiem.- krótkie słowo. Uśmiech na twarzy mężczyzny będącego teraz w niewoli w jej ramion. Poddając się rozkoszy jej ust Kojiro sięgnął palcami do swej talii. Obi ronina opadło szybko. Katana uderzyła o ziemię. Drżący od narastającego pożądania mężczyzna zapomniał o swym orężu. Koniuszkami palców przesuwał po rękach kobiety. Muskał nadgarstki i ramiona oplatającej go dziewczyny mówiąc urywanym głosem.- Zwabiła cię... więc legenda o widmowym tygrysie, ne? Legenda... o tora yojimbo ?
Śmiech powstał w krtani Leiko, a uzewnętrzniając się melodyjną barwą został dodatkowo stłumiony przez jej wtulenie twarzy w rozpuszczone włosy Kojiro.
-Iye.. mówiłam co takiego mnie tutaj przywiodło. Jednakże.. nie chciałabym paść ofiarą tego strażnika… - szepnęła obejmując go ciaśniej, tym samym mocniej przytulając się do jego pleców. I zastygła w tej niewinnej pozie świadczącej o uspokojeniu się jej pragnień. Z pozoru. Chowając się wśród długich kosmyków chłonęła już bardzo charakterystyczny dla niej zapach tego konkretnego mężczyzny, dzięki wyostrzonym zmysłom będący silnie pobudzającym afrodyzjakiem. Pod wędrującymi dłońmi zaś wyczuwała jego mięśnie dające wyobrażenie nieposkromionej siły, pod którą raz jeszcze prędzej czy później będą miały ustąpić bramy jej twierdzy.

-Interesuje mnie bycie łanią.. tylko jednego tygrysa..
– dodała figlarnie do swej wcześniejszej myśli. Ale wbrew tej dwuznaczności poluzowała nieco swój uścisk. Aż całkiem wypuściła Kojiro ze swych oplotów. W swym pełnym, nagim majestacie wyminęła go, a w kołyszących się biodrach towarzyszącym drobnym kroczkom kryła się słodka pewność, że to jeszcze nie koniec.

Z nonszalancją pozbywając się po drodze swych geta, Leiko dotarła do tygrysiego legowiska. Ułożyła się wygodnie na boku, jakże skromnie łącząc ze sobą zgrabne nogi. Podparła się jedną ręką, a wznosząc spojrzenie na ronina palcami drugiej leniwie zakreśliła ścieżki na swym udzie -Ale czy powinnam dać się jej zwabić? Opowiesz mi.. ?
-Jeśli lubisz... takie...- wzrok ronina podążał ścieżkami palca wędrującego udzie Leiko. Podchodził powoli, otulony długimi pasmami swych włosów. Z każdym krokiem gubiąc kolejne fragmenty odzienia.-...bajki.Ponoć pierwszy Sasaki stoczył o te ziemie walkę z wielkim tygrysem. Ów tygrys pilnował ważnego sekretu.-gdy się zbliżył do łowczyni, był już nagi. I mogła ona podziwiać efekt, jaki na nim zrobiła. Pożądanie ronina wobec niej było niewątpliwie... duże.
Uśmiechnął się i dotykając czubków jej piersi oraz obojczyka opuszkami palców, kontynuował opowieść.-W walce z nim Sasaki został ranny i podobnie jak tygrys dotarł na skraj śmierci. Wiedząc, że dalszy bój może zakończyć się zgonem ich obu, tygrys zawarł pakt. Obiecał, że będzie bronił rodu Sasaki, tak długo jak długo Sasaki będą bronić sekretu swych ziem.
Palce musnęły brzuch Maruiken, wędrując w kierunku ud.- Czasami... mam wrażenie, że mógłbym cię podziwiać godzinami. I nadal odkrywać nowe sekrety moja Tsuki no musume.
To co widziała zaś Leiko, patrząc na Kojiro świadczyło, że nie tylko na patrzenie ma ronin ochotę. Jednak panował nad sobą, jak mało kto.
-To dla mnie.. nieopisany zaszczyt i radość być docenianą przez takiego konesera piękna – szepnęła odwzajemniając jego uśmiech i wyciągając ku niemu dłoń. Psotnie zaplotła cienkie pasmo jego włosów na swój palec wskazujący i pociągnęła delikatnie, co by ronin przechylił się do niej. Połączyły się ich usta w kolejnych namiętnych pocałunkach, z sekundy na sekundę coraz bardziej nienasyconych i tylko dziwnym prawem rządzącym światem nie wskrzeszających ognia.

Łowczyni miękko opadła na plecy ciągnąc za sobą swego kochanka. Uwielbiała przedłużać te chwile pieszczot poprzedzających zespolenie się dwóch ciał. Rozpalała pożądanie do największego wrzenia, sprawdzając tym wytrzymałość i cierpliwość mężczyzn.. oraz swoje własne, gdy chodziło o Kojiro. A nagrodą za tę wytrwałość miała być ekstaza i doskonała przyjemność rozpływająca się falą po wszystkich nerwach oraz zmysłach.
Pod wpływem dotyku jego palców przemierzających porcelanową skórę, jedna z nóżek Leiko przygięła się w kolanie i odchyliła nieśmiało. Wyżej zaś kobieta przerwała rozpustny pocałunek i zapytała spoglądając w oczy mężczyzny -Ale.. czyżbyś Ty nie wierzył w tę legendę.. Kojiro-san? Wszak skoro podobno jest strażnik.. to i sekret może istnieć..
-Sekret?- uśmiechnął się ronin nachylając twarz ku swej łani i całując szyję, wędrując językiem po obojczyku, znacząc własne szlaki na jej skórze.- Iye. Jeśli sekret istniał to uległ zapomnieniu. A legenda...-palce Kojiro wsunęły się między uda łowczyni, zrazu nieśmiało muskały jej sekret, by potem powoli pieścić ów zakątek, do którego go dopuściła.-... legenda jest kłamstwem Leiko-san. Wiesz jak nazywają zmurszałe teksty, mego szlachetnego przodka? Ostatni strażnik pałacu. Nie było żadnego tygrysa, albo... mój szlachetny przodek był tygrysem.
Samuraj skupił się na samych szczytach piersi łowczyni, by po chwili przesunąć językiem w dolinie pomiędzy dwoma uroczymi półkulami.-Tygrys... nie wątpię, że istnieje. Ale...- urwał tok myśli skuszony słodyczą jej ust do których przywarł własnymi pieszcząc je powoli i lubieżnie w namiętnym pocałunku.

Ronin stał się muzykiem, a Leiko jego instrumentem, na którym to grał dźwięki rozkoszy. I był w tym mistrzem. Dowodem na jego umiejętności był głuchy jęk, jaki wydobyła z siebie łowczyni w trakcie pocałunku.. a którego przyczyny należało szukać o wiele niżej. Ale nie tylko w tym się objawiał ten godny podziwu kunszt miłosnej sztuki. Jęki i głośne tchnienia były tylko sygnałem, zaledwie przyjemną dla uszu częścią większą całości jaką wygrywał mężczyzna na ciele kobiety. Płonące i wrażliwe teraz na każde, nawet najlżejsze muśnięcie jego opuszek palców, prawie wręcz wiło się pod nim niespokojnie. Obecność kochanka grającego na najczulszych strunach instrumentu jakim się dla niego stała Leiko, wprawiało jej biodra w instynktowne wysuwanie się na spotkanie wszędobylskich palców, a piersi w spragnione dotyku unoszenie się.
-Ale..? – powtórzyła patrząc na ronina błagalnie, acz to nie o informacje prosiła z taką obcą sobie zapalczywością. Pragnęła, aby ją posiadł. Już, teraz, jak najszybciej. Ale jednocześnie w myślach i ciałem błagała, aby nie przerywał swoich wyrafinowanych pieszczot. Znalazła się w potrzasku, w którym Kojiro rozbudzał w niej takiej sprzeczności.
Ronin zaś rozchylił jej uda delikatnie i uśmiechnął się.-Zaiste... ogień w tobie...
Nie dokończył, ciężko było myśleć roninowi w tej chwili. Przesunął ustami niżej, by intymną pieszczotą języka obdarzyć ten jakże wrażliwy obszar. Pokusa by wzmóc ten ogień, ten żar który widział w jej oczach, słyszał w jej jękach, wyczuwał w drżeniu pod palcami wygrywała jeszcze z pożądaniem. Jeszcze wygrywała.

Głowa Kojiro wsunęła się pomiędzy uda łowczyni, by lubieżną pieszczotą języka obdarzyć porcelanową skórę jej ud, oraz sekretny zakątek dziewczyny. Włosy Kojiro wolne od pętającej ich wstążki łaskotały lekko jej brzuch, podczas gdy dłoń ronina na oślep obdarzała pieszczotą sprężyste piersi Leiko. Przez moment wydawało się, że ronin zapomniał się w tej pieszczocie, ale Maruiken wiedziała lepiej. Pieszczoty ronina nabierały drapieżności i namiętności. Wkrótce tygrys posiądzie swoją łanię, by przekazać jej żar, który wyczuwała w drżących ruchach dłoni masujących jej piersi.

Gdzieś pomiędzy niemal wstydliwym jękiem, a szarpnięciem się jej ciała jak w chęci ucieczki przed niewiarygodnymi doznaniami języka kochanka, Leiko zdołała dojść do wniosku, że to już wcale nie ona panuje nad rozpalaniem pożądania. To już nie ona mu się dawkowała, ale Kojiro zdobywał ją swymi pieszczotami, pod którymi zdradzało ją jej własne ciało. Usidlił łowczynię znajomością jej potrzeb, na równi upajając dotykiem i wzmagając pragnienie o więcej. Zamknął Tsuki no musume w dostarczanych jej przeżyciach i teraz ona musiała w sobie odnajdywać zawieruszone jeszcze pokłady spokoju i harmonii mające przygaszać płomienie i odwlec jej podróż ku Nirwanie.
Nie pytała już o nic. Nie miała sił, jej myśli rozpierzchły się pod gęstą mgłą czystej żądzy zasnuwającą zwykle tak bystry umysł. Ale i jego chłód musiał ustąpić. Uniosła ręce i założyła je za swoją głowę, dłonie splatając ze sobą w spazmatycznym uścisku. W ostatnim bastionie swego opanowania.

Po chwili została zdobyta. Ronin przerwał pieszczoty, tylko na moment, by połączyć się z nią namiętnym uścisku, silnym ruchem bioder zdobyć jej kobiecość i kolejnymi pchnięciami brać ją w swe posiadanie. Jednakże te ruchy nie sprawiły, że zapomniał o innych przyjemnościach. Dłońmi masował jej biodra i uda, ustami tworzył szlaki pocałunków, od piersi przez obojczyk i szyję do ust.
Niemniej ruchy ronina były coraz szybsze i mocniejsze, pieszczoty coraz gorętsze. Gdy tama została przerwana miłosne zapasy stawały się coraz dziksze, i jedynie czasem z ust ronina wyrywały się sylaby.- Lei..iko.

Wyprężała się pod jego wytęsknionym przez nią ciężarem, przyjmując go w sobie i w pełni otwierając się przed siłą swego zdobywcy. Była to bezbronność i uległość, której oddawała się z niekłamaną radością. A choć kochanek też i bólu jej trochę sprawiał, to nijak się to miało do otrzymywanej przyjemności falą rozchodzącej się od środka ku reszcie jej ciała. Ale było jej ciągle mało. Zbyt wiele czasu upłynęło od ich ostatniej wspólnej nocy, zbyt wiele pożądania zdołało się w niej nagromadzić by teraz eksplodować przy Kojiro.
Uniosła nogi i oplotła nimi biodra swego kochanka, w pragnieniu poczucia go jeszcze głębiej. Otulała go wręcz pazernie ciepłem swego ciała, jak gdyby bez tego mógł jej umknąć i zostawić taką niespełnioną. Fioletem zabarwiane usta rozchylały się i zastygały w niemych jękach, tylko siłą woli wstrzymywanych w płucach łowczyni. Gdzieś tam zdołała się przebić jej czujność, przez którą nie pozwalała sobie na tak głośne zapewnienia ronina co do wybitności jego sztuki. Było to trudne i ograniczające. Gdy zaś nie była już w stanie zachować dla siebie jednego z gardłowych jęków, to ręką mocno przyciągnęła do siebie Kojiro za szyję i wpiła się lubieżnie w jego usta, w drapieżności i gwałtowności tego pocałunku lekko przygryzając mu dolną wargę. Pragnął jej i każdym ruchem ciała owe pragnienie pokazywał. Dziko całował usta, pieścił wijące się pod nim ciało energicznymi ruchami dłoni, i w miłosnych zapasach rozładowywał żar jakim go napełniła tęsknota za nią... i jej dzisiejsze kuszenie.
Niemalże miał wrażenie, że będą tak zespoleni do końca świata, tonący w zmysłowych wrażeń. Oddychał ciężko, gdy jego usta nie pieściły jej skóry, lub nie dusiły jęków namiętnymi pocałunkami, raz biodrami przybliżając oboje do spełnienia stanowczymi pchnięciami.
Zatracili w pożądaniu poczucie czasu.
 

Ostatnio edytowane przez Tyaestyra : 06-08-2015 o 02:42.
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem