Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-08-2011, 08:01   #49
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Ciemność wypełniająca podziemne korytarze z każdą kolejną minutą stawała się coraz bardziej drażniąca. Zamknięci pod ziemią ludzie nadal nie wiedzieli co się stało. Informacja o tym, jakoby na stacji grasuje groźny morderca, wcale nie poprawiła i tak kiepskich już nastrojów.
Na pocieszenie okazało się, że jest cień nadziei na jakąś bezpieczną kryjówkę.
Tylko czy zamykanie się w ciasnym pomieszczeniu technicznym, było naprawdę dobrym pomysłem.

Jack McCain, Shane Taylor, Alice Owens, Stony Strode
Jack McCain miał przewagę nad swoim przeciwnikiem, która zapewniała mu pełną kontrolę nad sytuacją. Nawet mimo, że nie wszystko poszło jak zaplanował udało mu się obezwładnić czarnoskórego mężczyznę. Sprawnym ciosem kolbą pistoletu pozbawił Taylora chęci do jakiegokolwiek dalszego oporu. Krew z rozbitego łuku brwiowego spływała cienką strużką po policzku Taylora.
Na szczęście, bądź nieszczęście, pojawił się mężczyzna który przedstawił się jako wojskowy i przerwał cała awanturę.
McCain wiedział, że swoje plany przesłuchania będzie musiał przełożyć przynajmniej na kilka minut. Na pewno dopóki nie dogada się z wojskowym.
Jednym sprawnym ruchem podniósł z ziemi oślepionego i rannego Taylora. Jedną ręką trzymał go mocno za szyję, a broń przyłożył mu do pleców.
Cała trójka wysłuchała relacji Strode'a o spotkaniu z jakimś mężczyzną w galerii handlowej. Wyglądało na to, że jest tu ktoś, kto wie coś więcej o całej sytuacji w jakiej się obecnie znaleźli.
Propozycja udania się na peron po resztę pasażerów i schowania się w bezpiecznym pokoju, wydała się wszystkim bardzo kusząca.
Już mieli ruszyć, gdy...
…w korytarzach rozległ się głośny wrzask.
Krzyk ten bardzo przypominał głos, jaki słyszeli jadąc metrem, z tą tylko różnicą, że tym razem krzyczał mężczyzna.
Głos był dokładnie taki sam, jak wcześniej kobiety, pełen przerażenia i bólu.
- Aaaaaaa!!! Boooożeeee!! Nieeee!!! Aaaaaaa!!!
Stony Strode od razu rozpoznał głos Kluchy.

David O'Neil
O’Neil stał oniemiały i patrzył, jak uznana za zmarłą kobieta pełznie powoli w kierunków schodów prowadzących w dół. Ruszył za nią ostrożnie. Wszystkie myśli, jakie miał w związku z tą całą sytuacja, nie napawały go w żadnym razie optymizmem i nadzieją.
- Lincoln! Zostaw tego świra i chodź tu! - krzyknął.
Jedyną odpowiedzią było ciche sapnie pełzającej w dół po stopniach kobiety. Widok ten napawał Davida wręcz obrzydzeniem. Sam nie widział co ma robić. Pomóc kobiecie, czy uciekać jak najdalej stąd.
Jake nadal nie odpowiadał. David miał jednak inny problem. Stał u szczytów schodów i patrzył w dół na oddalającą się kobietę. Ciągle się wahał, co powinien zrobić.
I wtedy w mroku panującym na dole ujrzał coś co zmroziło mu krew w żyłach.
W mroku, na samym dole, jarzyło się dziwnym blaskiem kilka par ślepi.
Po chwili kobieta odwróciła głowę w stronę Davida i syknęła niczym wściekły pies.
- Hrrrrhhhh!
Po czym znowu zaczęła pełznąć w dół. O’neil odetchnął, choć fakt, że krwistoczerwone ślepia zniknęły wcale go nie uspokoił.

Jake ‘Lincoln’ Shields
Jake wsłuchiwał się w głos pogrążonego w szoku mężczyzny. Wydawało mu się, że słowa mężczyzny zawierają bardzo istotną informację.
Jak to miał w swoim zwyczaju zaczął analizować fakty. Zaczął od momentu samego przybycia, od chwili gdy zaczęła się szaleńcza jazda pociągiem. Nie było to tak wcale dawno temu, a jemu wydawało się jakby minęło już wiele dni od tamtej chwili.
Wszystko wokół ucichło i zmysły Jake’a po raz kolejny zarejestrowały niepokojące fakty. W powietrzu wyczuł świeży zapach krwi. Gdzieś niedaleko stało się coś bardzo złego.
- Quicumque effuderit humanum sanguinem, fundetur sanguis illius: ad imaginem quippe Dei factus est homo. - zawołał starzec, wybudzając Lincolna z transu.

Cassio Montero, Patrick Winstorm
Montero był w szoku. Widok pełzającej kobiety budził strach i obrzydzenie. W jej ruchach było coś nieludzkiego. Coś co odpychało i budziło strach. Montero nie mógł stać w miejscu. Zeskoczył z peronu i ruszył w głąb tunelu, by znaleźć Patricka i wraz z nim spróbować się stąd wydostać.
Montero przeszedł nie więcej niż dziesięć kroków, gdy zobaczył Winstorma. Mężczyzna szedł powoli, krok za krokiem niczym w jakimś transie. Ręce miał opuszczone wzdłuż tułowia. Cassio zatrzymał się i patrzył na poznanego niedawno mężczyznę. Wszystko wskazywało na to, że Patrick jest w ciężkim szoku.
- Muszę zabić potwora - szepnął Winstorm, gdy zatrzymał się przed Latynosem.
Wtedy do ich uszu doszedł stłumiony i bardzo odległy jęk mężczyzny. Jęk pełen bólu i cierpienia.

Johny Stark
Stark leżał na podłodze. Gapił się bezmyślnie w sufit oświetlony przez szary blask migających monitorów. Jego oczy wlepione były w jeden punkt. Powieki nawet nie drgnęły mimo, że zarówno po twarzy jak i po całym ciele pełzały mu ogromne karaluchy, które pomimo zamkniętych drzwi znalazły sposób, by dostać się do środka.
 

Ostatnio edytowane przez Pinhead : 16-08-2011 o 11:29.
Pinhead jest offline