Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-08-2011, 16:03   #271
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Bared zaklął w duchu, widząc jak z portalu wysypują się liczne zastępy stworzeń nie należących do tych najsympatyczniejszych na świecie. I miał tylko cichą nadzieję, że Aquillanowi uda się jednak uciec. Wiedział, że ta zabawa nie jest bezpieczna, ale nie sądził, że niebezpieczeństwo, na dodatek takie, pojawi się zanim wejdą do środka.
Zrobił błąd, nie pozbywając się kapłanki Cyrica odpowiednio wcześnie. A trzeba było, bez względu na jej słowa. Porta, nie portal... Może by sobie dali radę bez wewnętrznego wroga. Bo tego, że Cristin jest ich wrogiem nie miał żadnych wątpliwości, zaś wiadomym było wszystkim, że im krócej żyją nasi wrogowie, tym dłużej możemy pożyć my.

Kolejny portal, i tym razem utworzony przez Cristin, okazał się tym, którym mieli się udać do właściwej twierdzy. Czy czym było to miejsce pełne wody. I niespodzianek.
Ujrzenie własnego sobowtóra, przyodzianego w rzeczy mniszki, było jedną z nich. Z tym, że przyjemniejszą nieco niż odkrycie, że samemu znalazło się nagle w ciele mniszki. Dziwaczny magiczny hokus-pokus, oby nie na stałe...
Rozmyślania nad wadami płynącymi z przebywania w obcym ciele przerwała niewiasta przystrojona rogami, przy których różki Cerre powinny dostać kompleksów. Mówiła prawdę, czy też był to kolejny psikus, jaki uczestnikom wycieczki w nieznane wywinął utworzony przez Cristin portal?
Zwrócił się do kobiety odzianej w skóry:
- To ja jestem Baredem.
Spojrzała sceptycznie to na diablę, to na mężczyznę. W końcu wskazała Bareda czubkiem topora.
- Ciebie nie było wtedy na polanie w lesie. - stwierdziła. - Ale masz jego ubranie. Pachniesz jak on. Powiedz mi coś przez co uwierzę że to ty, a nie on.
- Poznaliśmy się dzięki pewnej druidce - powiedział Bared - o imieniu Elyra. Dzięki twojej pomocy odnaleźliśmy kilka rzeczy, schowanych przez zwierzęta. A potem razem walczyliśmy z ogrami i ogrzym magiem. Ten ostatni nam uciekł... Odleciał. I była też przygoda z centaurami, w wiosce. Spotkaliśmy też skrzaty w lesie. Jeden mówił o brudnych butach, a inny chciał nasikać do mleka.
Oczy kobiety rozszerzały się stopniowo jak Bared mówił o tych wydarzeniach. W końcu znów uklękła, tym razem już zdecydowanie przed nim w ciele mniszki.
- Wybacz. - powiedziała.
- Nie twoja to wina - powiedział Bared, wyciągając do niej rękę. - Wstań, proszę. Cieszę się, że jesteś wolna. Jak ci na imię? - spytał.
- Anteria. - powiedziała pewnie kobieta wstając bez pomocy Bareda. Nie wydawała się też słyszeć tej części o radości łotrzyka z jej odzyskanej formy.
- Mam go zabić? - spytała nonszalancko wskazując toporem na dragonne.
- Nie, Anterio. - Bared pokręcił głową. - W tej chwili mamy inne kłopoty, niż pan Grzybek. A on zapewne zna te okolice i mógłby nam opowiedzieć kilka ciekawych historii. Może nawet poszedłby z nami. Z pewnością się tu nudzi.
Rzeczony pan Grzybek jednak nadal leżał pod ścianą i udawał, że nie słyszy Bareda. Natomiast Anteria westchnęła i zaczęła się rozglądać po zgromadzonych.
- To może on? - wskazała na Cerre w Baredowym ciele, po czym zwróciła się do niej. - Czemu ukradłaś ciało mojemu panu?! GADAJ NATYCHMIAST!
- Równie łatwo spytaj swojego... pana, czemu on mi ukradł ciało - odparła zimno Cerre w ciele łotrzyka, spoglądając “dzikusce” prosto w oczy, wskazując skinięciem głowy na swoje drugie ciało.
Wojowniczka wyglądała na zmieszaną. Spoglądała to z wrogością na Cerre, to ze zdziwieniem na Bareda.
- To akurat nie jej wina - stwierdził Bared. - Poza tym dość lubię tamto ciało i mam nadzieję, że je odzyskam w miarę nienaruszone.
- Chyba, jak twoje wróci do starego stanu - mruknęła Cerre i miała ewidentną ochotę skończyć rozmowę i z “dzikuską”, i z Baredem tym bardziej. - Przecież masz na sobie swoje ubrania i ekwipunek.
Cerre chyba blekotu się najadła, bowiem bredziła trzy po trzy. Czyżby jej było wszystko jedno, w czyim się ciele znajduje? Nawet jeśli, to on osobiście wolałby wrócić do swojego ciała. W dodatku nie było żadnej pewności, że nie istnieje związek między ich ciałami. Czy jeśli to, w którym jest Cerre, baredopodobne, zostanie uszkodzone, to czy po ponownym przejściu przez portal uszkodzenia się czasem nie przeniosą na oryginalne? Na wszelki wypadek jednak lepiej uważać, co się robi. I komu wbija nóż w plecy.
Mniszka w ciele łotrzyka omiotła wojaczkę i “kradzieja jej ciała” obojętnym spojrzeniem. Jaki bystrzak się znalazł, klękajcie narody. Zresztą... nie było żadnej pewności, że ich ciała powrócą do dawnej formy. Nie było nawet wiadome, czy oni wyjdą z tego planu cało. I czy w ogóle nawet przeżyją. Czy na razie nie było większych problemów niż to, jak obecnie wyglądają? Odeszła od nich do Cogito, wyglądającego w obecnej chwili jak Cristin, nie miała ochoty nawet stać koło Bareda - jak dla Cerre on mógł się spokojnie wypchać.
Choć - zdecydowanie wolała swoje ciało.
Bared nie przejmował się zachowaniem Cerre. Ruszył w stronę Grzybka. Miał pewne wątpliwości co do tego, czy mag potrafi porozmawiać z nim w taki sposób, by zdobyć jakieś pożyteczne wieści. A nawet jeśli, to sam też chciał zadać kilka pytań.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 16-08-2011 o 16:24.
Kerm jest offline